Sprawdzanie telefonu partnerowi

Sprawdzanie telefonu partnerowi bez jego wiedzy jest częstą praktyką po zdradzie, lub po sytuacjach sugerujących zdradę. Wiele osób zadaje pytanie, czy to dobrze, że sprawdzają telefony i co w związku z tym dalej? Czy to jedyna opcja po zdradach? Ten artykuł dotyczy wskazówek związanych ze sprawdzaniem telefonu.

Pochylimy się nad konsekwencjami i komunikatami sprawdzania telefonu partnerowi. Odpowiemy sobie na pytanie, co zrobić w sytuacji, kiedy sprawdzasz telefon, bądź jest sprawdzany Tobie.

Zapraszam!

Dlaczego sprawdzasz telefon?

Sprawdzanie telefonu jest formą zabezpieczania siebie przed kolejną zdradą (najczęściej). Innymi słowy, jest zwróceniem się do swojego bólu i zajęcie się nim. Obrazowo mógłbym tą sytuację porównać do tego, że gdy ktoś zraniłby mnie na przykład nożem, to pierwszym odruchem będzie zwrócenie się ku ranie i zlekceważenie napastnika. Następnie, gdy sytuacja już zostanie rozwiązana, w każdym kolejnym kontakcie z "napastnikiem" sprawdzam go, czy nie ma przy sobie noża. Daję mu tym samym znak, że mu nie ufam i jednocześnie nie oddalam go od siebie, bo z jakiegoś powodu był dla mnie bliski. Jest to niebezpieczna sytuacja.

To mi przypomina syndrom sztokholmski, choć nim nie jest. Jednak zwracam na niego uwagę, żebyś zauważył, że w tej konstelacji emocjonalnej nie rozwiązuję problemu.

Kto powinien radzić sobie ze sprawdzaniem telefonu?

Niestety, sprawdzanie telefonu partnerowi nie jest czynnością, z którą partner powinien sobie radzić, ale właśnie osoba, która sprawdza telefon.

Rozumiem sytuację, że partner zranił i zdradził. Problem emocjonalny powstaje po stronie osoby sprawdzającej i dotyczy bezpośrednio skrzywdzonego. Zaś problemem po stronie zdradzającego nie jest to, że sprawdzany mu jest telefon, ale że dopuścił się zdrady. Te dwie kwestie należy bardzo mocno rozgraniczyć, ponieważ zrzucenie odpowiedzialności za sprawdzanie telefonu na zdradzającego utrudnia rozwiązanie problemu.

Co komunikujesz poprzez sprawdzanie telefonu partnerowi?

Gdy sprawdzasz partnerowi telefon, to nieświadomie komunikujesz mu kilka rzeczy.

Po pierwsze - gdy sprawdzasz telefon partnerowi, nie ufasz mu

Trudno jest rozwiązać jakikolwiek problem emocjonalny bez zaufania. Brak zaufania przyczynia się także do nieumiejętności słuchania. Brak słuchania powoduje blokady na rozwój. Można mówić, że daje się kredyt zaufania, ale przy jednoczesnym kontrolowaniu telefonu, wyraźnie daje się komunikat: "Nie ufam Ci".

Partner jednocześnie będzie czuł presję i przytłoczenie. Nie dość, że odbiera od Ciebie sprzeczne sygnały emocjonalne, ale także widzi, że sprawdzany jest mu telefon i nie dostaje przestrzeni do rozwiązania problemu.

Po drugie - kiedy sprawdzasz telefon partnerowi, uzależniasz się od niego

Poprzez nasilenie emocji w trudnej sytuacji uzależniasz się od zdradzającego.

Jeśli partner należy do osób, które nie poradziły sobie z emocjami i zdradził, to będzie miał nie tylko wyrzuty sumienia, ale jednocześnie nie będzie wiedział w jaki sposób Ci to wynagrodzić. Zachodzi później błędne koło w postaci tańca między dwojgiem ludzi. Jedno nie ufa, drugie próbuje przekonać do zaufania a atmosfera między dwojgiem dodatkowo gęstnieje. Paradoksalnie kontrola telefonu w przekonaniu ma dać ulgę, a w rzeczywistości zwiększa napięcie.

Jeśli jednak partner należy do osób manipulujących, wówczas, jeśli sprawdzasz telefon partnerowi, zostajesz przysłowiowo "ugotowany". Dlaczego? Już wyjaśniam.

Pierwsze co usłyszysz, to że była to Twoja wina. Drugie, że musisz się zmienić. A po trzecie, stracisz swoją wartość i godność we własnych i jego oczach. I to wszystko dlatego, że pozwoliłaś sobie na kontrolowanie i uzależnienie.

Po trzecie - sprawdzając telefon partnerowi zaczynasz toczyć wojnę

Użyję prostego słowa, mścisz się. Sprawdzanie telefonu partnerowi jest formą toczenia wojny z partnerem. Ty kontrolujesz, on się wypiera, Ty sprawdzasz, a on próbuje coś z tym zrobić, naprawić albo uzależnić Cię. Taki taniec nie ma końca, dopóki jedna ze stron nie odpuści i konstruktywnie nie podejdzie do tematu.

Uwaga!

Konstruktywnie, nie zawsze oznacza, że musicie ze sobą razem dalej być!

Sprawdzanie telefonu partnerowi bez wyraźnej zdrady

Jeśli jednak zachodzi sytuacja, że partner sprawdza Ci telefon, ale nie dokonałeś żadnej zdrady, albo jesteś w początku relacji z taką osobą, to rozważ kilka poniższych informacji.

Jaką miał przeszłość, ze sprawdza Ci telefon i co z tym robi?

Wiesz już, że sprawdzanie telefonu bez wyraźnego powodu nie jest zdrowe. nie buduje zdrowej prywatności i relacji. powoduje niepokój i chaos emocjonalny. Zwracam też uwagę na uwagi kierowane do partnerów typu:

Z kim piszesz? Pokaż mi telefon.

Dużo takich uwag bez kontekstu humorystycznego jest toksycznych. Przeszłość tutaj nie ma żadnego znaczenia, ponieważ jest pewnym balastem, który należy uformować na przyszłość. Pamiętaj, że nie powinno się usprawiedliwiać żadnego czynu.

Dlatego warto mieć na uwadze te kwestie i zastanowić się co z tym zrobić. Przede wszystkim, partner powinien być świadomy, że ma z tym problem. Jest to warunek konieczny do rozwiązania problemu. Niektórzy nie wchodzą w związki z takimi osobami, ale jeśli decydujesz się zostać, to warto ocenić jego świadomość, na przykład zadając pytanie, "czy rozumiesz, że takie zachowanie nie służy naszej relacji?". Jeśli partner Ci odpowie, że to normalne, albo odwróci uwagę od tematu, miej pewność, że tej świadomości nie posiada.

Drugą sprawą, po ocenie świadomości problemu jest pytanie, czy z tym coś robi. I znowu, musi podać Ci konkrety, na przykład:

  1. Rozumiem, że sprawdzam telefon i mnie samego to denerwuje, ale staram się rozmawiać o tym z "przyjacielem" i radzić. Proszę Cię informuj mnie o tym za każdym razem. Chciałbym wiedzieć, kiedy Ci to przeszkadza i bądź w tym konsekwentna. Nie pokazuj mi telefonu i mów, że na to się umówiliśmy.
  2. Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego postanowiłem w ciągu 3 tygodni zapisać się do psychoterapeuty, aby problem przepracować.

Jeśli nie padnie żaden konkret, można śmiało domniemywać, że problem nie zostanie rozwiązany, a tym bardziej przepracowany.

Nadzieja w związku. Czyli o tym, dlaczego nadzieja zabija?

Wierzysz partnerowi, że się zmieni i przestanie pić? Wierzysz, że gdy podczas jednej imprezy uderzył Ciebie a potem obiecał, że się poprawi, to będzie jak w bajce?

Dzisiaj o nadziei w związku i o tym, dlaczego nadzieja zabija. Czym zastąpić nadzieję i jak rozsądnie spojrzeć na relację.

Nadzieja w związku - czym jest?

Nadzieja w związku jest jak kinder niespodzianka. Masz nadzieję, że po otwarciu dostaniesz to, o czym Twoje wewnętrzne dziecko marzy. Nadzieja jest uczuciem, które ma swój cel. Ona ma dać nam siłę do dążenia do celu. Ma ona znaczenie przede wszystkim dla osób wierzących, zakładających cele na kolejne dni, walczących o sukces w jakimś przedsięwzięciu. Jednakże najważniejszą funkcją tego uczucia jest dać nam siłę.

Mierz siły na zamiary

Obok samej nadziei jest też rozum. Pozwala nam ocenić naszą rzeczywistość i odnieść się do tego, co aktualnie ma miejsce. Mierzyć siły na zamiary oznacza obserwować, żeby nie dać się zmanipulować, a również przyznać przed sobą, że coś nie jest pożądane. Do świadomego wejścia w relację, potrzebna jest nam dojrzałość.

Konsekwencje bezmyślnego podążania za nadzieją

Ponieważ nadzieja dotyczy wyłącznie Ciebie (Ty ją czujesz), w pakiecie z tym uczuciem dostajesz złudzenie co do osoby, z którą żyjesz (projekcja).

Mówiąc bardziej profesjonalnie, projektujesz (poprzez nadzieję) swoje marzenia na osobę drugą. To z kolei oznacza, że prawda (rzeczywistość) ulega zniekształceniu w Twoich oczach. I tak, partner brudzący w domu staje się wybielony. Człowiek pijący alkohol staje się niepijący. Marian wyzywający od "szmat" staje się kulturalny. Kobieta krzycząca bez powodu staje się łagodna. Justyna krytykująca staje się wyrozumiała i tak dalej. Pamiętaj jednak, że to Ty ją postrzegasz, a co wcale nie musi oznaczać, że ta osoba potem się zmieni.

Dlaczego nadzieja w związku potrafi zabić?

Ignorując funkcję nadziei, można bardzo mocno "wkopać się" w toksyczną relację. W różnych grupach na facebooku (między innymi mojej) można przeczytać o wielu bardzo trudnych historiach, niekiedy mrożących krew w żyłach. I sama nadzieja nie zabije, ale nieumiejętne korzystanie z daru nadziei, może doprowadzić w najgorszym wypadku do śmierci osoby, która taką nadzieję żywi.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć opowieść Anthony de Mello:

Istnieje niezwykle sugestywne opowiadanie o małym chłopcu wędrującym wzdłuż brzegu rzeki. Spostrzega krokodyla złapanego w sieć. Krokodyl odzywa się do niego:

– Czy ulitujesz się nade mną i uwolnisz mnie? Być może wyglądam fatalnie, ale wiesz, to nie moja wina. Tak mnie stworzono. Bez względu na mój wygląd bije we mnie serce matki. Przybyłam tutaj w poszukiwaniu pożywienia dla moich małych i wpadłam w pułapkę.

Na to chłopiec:

– Gdybym pomógł ci uwolnić się z tej pułapki, złapałabyś mnie i pożarła.

Na co krokodyl:

– Czy myślisz, że zrobiłabym to swemu dobroczyńcy i wyzwolicielowi?

Chłopiec daje się przekonać i zdejmuje sieć, a krokodyl go łapie. Uwięziony pomiędzy szczękami krokodyla mówi:

– A więc tym mi odpłacasz za mój dobry uczynek? Krokodyl odpowiada:

– No tak, synu, nie odnoś tego tak wyłącznie do siebie. Taki jest świat. Takie są reguły życia.

Chłopiec protestuje, wobec czego krokodyl składa propozycje:

– Zapytajmy kogoś, czy nie mam racji?

Wtem chłopiec spostrzega ptaka siedzącego na gałęzi i pyta:

– Ptaku, czy krokodyl ma racje?

Ptak odpowiada:

– Krokodyl ma rację. Spójrz na mnie. Pewnego razu wracałem do gniazda niosąc pożywienie dla moich małych. Wyobraź sobie moje przerażenie, gdy zobaczyłem węża wspinającego się po cichu po pniu wprost ku gniazdu. Byłem całkowicie bezradny. Wąż pożerał moje małe, jedno po drugim. Krzyczałem i piszczałem, ale bezskutecznie. Krokodyl ma rację, takie jest prawo życia, tak skonstruowany jest świat.

Na co krokodyl:– No widzisz.

Ale chłopiec nie rezygnuje i prosi:

– Zapytajmy jeszcze kogoś innego.

Krokodyl zgadza się. Na brzegu rzeki pasie się stary osioł.

– Ośle – mówi chłopczyk – czy krokodyl ma racje? Osioł odpowiada:

– Tak, ma całkowitą rację. Spójrz na mnie. Cale życie pracowałem ciężko dla mego pana i ledwo miałem co jeść. Teraz kiedy jestem stary i bezużyteczny, pan wypuścił mnie i tak oto wędruję po świecie, czekając, aż jakiś dziki zwierz zakończy dni mego życia. Krokodyl ma rację, takie jest życie, tak jest skonstruowany świat.

Krokodyl na to:

– No widzisz.

Chłopiec nie ustępuje:

– Daj mi jeszcze jedną, ostatnią szansę. Zapytajmy kogoś raz jeszcze. Pamiętaj o tym, jak bylem dobry dla ciebie.

Krokodyl się zgadza. Chłopiec widzi przebiegającego królika i pyta:

– Króliku, czy krokodyl ma racje?

Królik siada i zwraca się do krokodyla:

– Powiedziałeś tak temu chłopcu?

Krokodyl mówi:

– Tak.

Na co królik:

– Poczekaj chwile, musimy to przedyskutować. Krokodyl na to się zgadza.

– Jakże możemy dyskutować, skoro trzymasz tego chłopca w paszczy? – stwierdza królik. – Wypuść go, musi wziąć udział w naszej naradzie.

A na to krokodyl:

– Jesteś sprytny, króliku. Jak go wypuszczę, to mi ucieknie.

Królik w odpowiedzi:

– Myślałem, że jesteś rozsądniejszy. Gdyby chciał uciekać, jedno uderzenie twojego ogona zabije go. Krokodyl zgadza się z królikiem i wypuszcza chłopca.

Królik krzyczy:

– Uciekaj! – i chłopiec daje nogi za pas.

Wówczas królik zwraca się do chłopca:

– Czy nie przepadasz za mięsem krokodyla? Czy ludzie z twojej wsi nie lubią smacznych posiłków? Tak naprawdę, to do końca nie wypuściłeś krokodyla z sieci. Tkwi w niej jeszcze. Dlaczego nie pójdziesz do swej wsi i nie zawołasz swych ziomków?

Chłopiec tak czyni.

Mieszkańcy wioski przybywają z siekierami, włóczniami i kijami, i zabijają krokodyla. Chłopcu towarzyszy jego pies. Dostrzega królika, lapie go i zagryza. Chłopiec przybywa zbyt późno. Umierający królik mówi:

– Krokodyl miał rację, takie jest prawo życia.

Nadzieja jest źródłem siły, nie wykorzystuj jej przeciwko sobie.

Czy wina zawsze leży po obu stronach? Rozpad małżeństwa.

W sieci od pewnego momentu zawrzało na słowa o tym, że winą za rozpad małżeństwa obarcza się obie strony. Rzeczywiście, wielu psychologów w pewnym momencie zaczęło o tym mówić głośno i przez jakiś czas. Nawet po dzień dzisiejszy panuje przekonanie o współwinie małżonków, partnerów. Po części warto przeczytać artykuł o konsekwencjach życia z osobą zaburzoną, a dzisiaj podejmę próbę opisania problematyki związanej z winą za rozpad związku.

Zapraszam.

Historie, które zapadły mi w pamięć.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której związujesz się z mężczyzną a Twój związek kwitnie. Masz wrażenie, że cały świat kładzie Ci kwiaty pod Twoje stopy, bo przecież zakochanie ma swój urok. Po kilku miesiącach zachodzisz w ciążę i udajesz się do partnera oznajmić mu nowinę. Jesteś szczęśliwa, podekscytowana i wierzysz, że partner weźmie Ciebie w objęcia i ucałuje. Stajesz naprzeciw niego i opowiadasz mu, co się wydarzyło.

Partner stoi jak wryty. Zadaje Ci pytanie, czy to prawda? Gdy potwierdzasz, on Ci oznajmia, że jesteś dz*wką. Towarzyszy Ci szok, niedowierzanie, poczucie krzywdy. Nie wiesz co masz mu odpowiedzieć, więc milczysz.

Innym razem, pewien mężczyzna trwając w związku, stale słyszy krytykę. O ile na początku związku wszystko układało się dobrze, to po zawarciu małżeństwa i urodzeniu dziecka, nagle jakby w kobietę demon wstąpił. Mężczyzna z niedowierzaniem i pewnym poczucie straty stara się pomóc, ale z czasem jest tylko coraz gorzej. Gorzej do tego stopnia, że emocjonalnie nie radzi sobie już z krytyką, wypominaniem i zaczyna myśleć o zdradzie w związku. Wszystkiego też musiał się domyślać.

Na poczet kolejnej historii przywołajmy imię kobiety: Ania. Ania poznaje mężczyznę, z którym jej się świetnie układa. Jest romantyczny, raz na jakiś czas zabiera ją do hotelu, potem wraca do pracy, bo jak sam twierdzi, jeździ w delegacje. Ania się przyzwyczaja. Myśli, że jest to normalne. Po ślubie wychodzą na jaw kontakty seksualne mężczyzny z innymi kobietami. Ania jest w szoku, nie wie co ma zrobić. On jej zaprzecza i tworzy otoczkę niewinnego. Gdy Ania pokazuje mu twarde dowody, bądź zeznania innych kobiet, mężczyzna obracając kota ogonem twierdzi, że wymyśla i jest idiotką. A tak w ogóle, to nie powinna wierzyć jakimś tam ludziom. Tylko nie przyszło jej do głowy, że na wstępnym etapie związku, podczas gdy mężczyzna znikał w delegacje, nie było z nim kontaktu. Żadnego, kontaktu...

Pewna dziewczyna poznała mężczyznę, o którym wiedziała, że ma problem z alkoholem. Przez dziewięć lat, gdy umówili się, że nie będzie pił, poza imprezami wszystko było dobrze. Teraz jest alkoholikiem i kobieta pyta, co ma zrobić, ponieważ jak ją poniżał po wypiciu, tak teraz znacznie częściej to robi. Również dochodzi do rękoczynów.

Inna historia, która zapadła mi w pamięć, to historia kobiety jeszcze z początku mojej pracy terapeutycznej. Za namową swojego kolegi, kobieta zgłosiła się do mnie po wsparcie. Nie chciała brać rozwodu, ponieważ dopiero była po ślubie już kilka miesięcy. W dniu ślubu, jej luby zamiast pójść z nią dopełnić rytuału małżeńskiego, poszedł grać w gry komputerowe i kolokwialnie mówiąc, tak został.

Ostatnio coraz częściej zgłaszają się do mnie kobiety z zapytaniem o to, co mają robić, ponieważ mężczyźni nie mają ochoty na współżycie z nią. Niektórzy z ich partnerów zgadzają się na terapię. Jak się okazuje, w tej sferze najczęstszą przyczyną takiego stanu rzeczy, którą odkrywamy w moim gabinecie, jest uzależnienie od pornografii.

Rozkład win w relacji

Kłótnie w związku są częste. Są też nieodłącznym elementem narastającego napięcia emocjonalnego w relacji w każdym z partnerów. Nie oszukujmy się, jeśli jeden z partnerów jest spokojny, to drugi kłóci się jedynie sam ze sobą. A powyższych historii mogę mnożyć w nieskończoność. W samej grupie facebookowej, którą prowadzę, takich historii jest cała masa.

Podobnie w gabinecie podczas rozmów z klientami indywidualnie i parami małżeńskimi da się zauważyć nierówny rozkład winy. Chociażby świeże doświadczenia z parą małżeńską w ostatnim czasie przywołują mi na myśl, kiedy mężczyzna przechodził u mnie terapię z powodu fizycznej agresji wobec żony. Na uwagę zasługuje fakt, że podczas wielu terapii małżeńskich nie daje się rozłożyć uwagi po równo w czasie dla obu partnerów. Bardzo często jeden z partnerów dostaje więcej atencji.

Czy łatwo jest rozsądzić o winie?

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze wartości indywidualne każdej z osób. Pomyślmy, jaką winę ponosi za rozpad małżeństwa mężczyzna zdradzający, a jaką winę ponosi mężczyzna zdradzający krytykującą kobietę? W świetle prawa można by powiedzieć, że jedynie mężczyzna. W świetle konfliktów oboje, ale czy aby na pewno tak jest?

System wartości jest dosyć trwałym i skutecznym systemem rozsądzania o winie. Mężczyzna zdradzający poniesie tego konsekwencje w świetle prawa czy innych zasad społecznych, a w tej samej sytuacji kobieta pozostanie niewinna. Z jednej strony zrozumiałe jest to, a zdrada jest czynem niewspółmiernie adekwatnym do atmosfery i zazwyczaj wynika z pewnej niedojrzałości. Podobnie jak ciągła krytyka kobiety wobec męża, również jest pewną formą niedojrzałej komunikacji.

Jak to niektórzy mówią:

Bądź mądry i pisz wiersze!

Co warto wiedzieć, gdy mówimy o rozłożeniu winy?

Psycholodzy zwracają szczególną uwagę na cyrkularność relacji, a nie na pozyskanie, czy wyłuszczenie winy z jednej ze strony. W terapiach małżeńskich unika się winnego z powodu ryzyka niepowodzenia terapii. Przyjęcie założenia, że wina leży po obu stronach, jest pewnym uproszczeniem i skrótem myślowym. Ma na celu doprowadzić do złagodzenia konfliktu, czyli nie doprowadzić do jego eskalacji.

Inaczej sprawa ma się, gdy mówimy o nierównowadze emocjonalnej w związku. Ta zazwyczaj występuje w większości małżeństwach, a ich rozwiązanie zależy już od dojrzałości komunikacyjnej i determinacji członków związku. Jednak gdy dochodzi do rozpadu małżeństwa, warto to głośno powiedzieć, że nie zawsze wina leży po obu stronach. Popatrzmy na klasyczny przykład takiej sprawy:

Narcyz i ofiara przemocy domowej

W powyższym tytułowym układzie śmiało można powiedzieć, że wina leży po stronie narcyza. Owinie sobie ofiarę wokół palca i dramaturgia życiowa ofiary jest gotowa. Niestety taki układ sił trwa bardzo często latami, a ofiara ma poczucie winy, że kiedyś zdecydowała się odejść od narcyza. Jednak, czy ktoś był w stanie zdiagnozować narcyza? Nawet w próbie terapii indywidualnej to się nie udaje z uwagi na specyfikę tego zaburzenia i często pozostają jedynie domysły.

Podobnie jest z psychopatą. Dlaczego przywołałem ofiarę przemocy domowej? Osoby po traumach z dzieciństwa mają większą szansę uwikłać się tak trudne relacje. Czy to będą osoby DDD, DDA, z depresjami, czy innymi przypadłościami, to zawsze ryzyko wejścia w trudną relację się większe.

Dojrzałość osobista

W tym artykule opowiadam skąd się bierze dojrzałość człowieka i jak jej szukać, a teraz powiem kilka słów, o co chodzi z tą dojrzałości i konfliktowością w rozkładzie winy. Myślę, że warto wspomnieć o kilku kluczowych korzyściach płynących z osobistej dojrzałości:

Są to rzeczy, które przychodzą mi do głowy na już, a po głębszym zastanowieniu, z pewnością znajdziemy tego znacznie więcej.

Dodam jeszcze, że przy dojrzałości osobistej dużo łatwiej zauważyć skalę winy za czyny w relacji. Osoby dojrzałe dosyć szybko połapują się w relacjach i wstępnej ich toksyczności.

Podsumowując

Układ sił praktycznie zawsze jest nierówny w relacji. Podobnie rozłożenie obowiązków jest nierówne i poczucie sprawiedliwości emocjonalnej ma zupełnie inny wymiar, niż sprawiedliwość według zasług, prawa, czy innego tworu filozofów.

Niektóre zachowania można odnieść do systemu wartości, a co za tym idzie, osoba taka powinna ponieść konsekwencje i nie jest ważna skala konfliktu między partnerami. Wymaga tego dojrzałość, aby patrzeć na relację, nie na zemstę.

Friendzone - jak wyjść z friendzone

Jak wyjść z friendzone, kiedy już znajdziemy się w tej patowej sytuacji? Friendzone to miejsce między kobietą i mężczyzną, w którym nie chcielibyście się znaleźć. Myślę, że każdy z nas to przeżył, chociaż osoby typowo męskie i kobiece przeżywają rzadziej tego typu stan. Mamy dwie wersje friendzone, ale to z jednego chcemy uciekać.

Friendzone - dlaczego trafiamy do friendzone?

Panie się ze mną zgodzą, że do friendzone trafia coraz więcej facetów. Nie jest to pożądana sytuacja z męskiej perspektywy, ale wcale się temu nie ma co dziwić. Chociażby podejście mężczyzn do kobiety jest bardziej przyjacielskie, tak  jakbyśmy się bali być mężczyznami. W takich sytuacjach zastanawiamy się: Co jest ze mną nie tak?

Nie da się ukryć, że do friendzone trafiają mężczyźni mało pewni siebie, nieśmiali, kochający za bardzo. Takie uczucia w nas są budowane głównie w rodzinie. Nie mając wsparcia w ojcu, często próbujemy działać tak, jak uczy nas tego matka. Można powiedzieć, że piszemy do kobiety list tej treści, która wiele mówi o nas samych:

List mężczyzny do kobiety.

Friendzone jest też miejscem do którego często trafiają osoby samotne. W pewien sposób doświadczone przez los, jak to zauważam.

Bojąc się kobiet, bojąc się ich emocji, nie radzimy sobie na morzu uczuć kobiecych, o czym wspomina dr Pulikowski w swoich książkach. To wynika z braku umiejętności reagowania na określone sytuacje. Lęk przed odrzuceniem powoduje strach przed kobietą, zaczynamy się plątać, nogi mamy jak z waty etc. Dlatego warto pokochać kobiety, takie jakie są. Dopiero wtedy możemy pewniej podejść do nich, bo wiemy, że nie gryzą.

Gdy trafimy do friendzone, to wtedy powstaje pytanie, jak wyjść z friendzone. Często jest to już na tyle patowa sytuacja, że w zasadzie pozostaje nam nauka tego, jak uniknąć tego szach matu.

Kto trafia do friendzone?

Jeśli jednak jesteśmy już w sytuacji patowej, jaką jest friendzone, to warto zadać sobie pytanie, czy ja tego chcę? Czy chcę budować relację tylko przyjacielską?

Zmiana sytuacji w której się znajdujemy, musi wynikać ze zmiany siebie samego. Nikt z nas nie zadaje pytania, czy ja jestem męski? Nie pytamy siebie, czy naprawdę jestem facetem. Często uważamy, że jesteśmy odpowiednimi facetami na miejsce kogoś dla tej czy innej kobiety. Nic bardziej mylnego.

Kogo kobiety lubią?

Kobiety bardzo lubią, gdy się je zdobywa. Jednak nie lubią, gdy nie jesteśmy męscy. Już o. Fabian Błaszkiewicz zwrócił uwagę na to, że kobiety są strażniczkami naszego rozwoju osobistego. Człowiek, który trafia do friendzone, może być porównany tak naprawdę do przyjaciółki. Jego życie tak zostało ukształtowane, że chociaż kobiety potrafi zrozumieć, to nie potrafi się postawić w roli przewodnika dla niej. Nie nosi munduru, który sugeruje pewne zasady w życiu i wartość mężczyzny. Zaś rozwój osobisty zostaje daleko w tyle.

Jednym słowem, bycie usłużnym i ... "oddającym siebie tylko po to, by ona go kochała" spycha faceta do friendzone z automatu. Kobiety czują męskich facetów, chociaż czasami gubią się pomiędzy prawdziwym mężczyzną a damskim bokserem, lub mają też mętlik w głowie z powodu głodu miłości.

Dlaczego trafiam do friendzone?

Wróćmy do naszej patowej sytuacji. Skoro już znalazłem się we friendzone raz, drugi lub trzeci, warto się zastanowić czy przypadkiem czegoś mi nie brakuje. W obecnym stanie, w jakim się znajduję i cechach charakteru, jakie posiadam, będzie mi bardzo ciężko wyjść z friendzone. Chociaż nie powiem, że jest to niemożliwe.

Oczywiście najlepszą metodą jest profilaktyka, dlatego lepiej zadbać o swoją męskość lub kobiecość już teraz, zanim wpadniemy w patową sytuację.

Krótko o mnie:

Też często trafiałem do friendzone i zastanawiałem się co jest ze mną nie tak. Wiem, że kobiety pod tym względem mają łatwiej z uwagi na budowę ciała i sposób funkcjonowania mężczyzn. Jednak ja sam zawsze przebywałem w gronie głównie kobiet. Niepewny wśród mężczyzn, niedowartościowany wśród kobiet.

Byłem miły, ale nie zdecydowany w tym co robię. Nie miałem swojej pasji, którą mogłem zarazić potencjalną partnerkę. Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy bez względu na okoliczności robiłem to, co chciałem zrobić. Oczywiście nie piszę o tym, że dyrygowałem kobietą, ale chodzi mi o mój styl życia. Pamiętasz artykuł jak zdobyć kobiece serce? Tam to wyraźnie wyjaśniam na czym to polega.

Męski lub kobiecy mózg

To też ciekawa sprawa, bo jeśli nasz mózg jest ukształtowany bardziej kobieco, lub męsko, daje on odpowiedni sygnał dla płci przeciwnej. Zachowując się bardziej jak płeć do której startujemy (nieświadomie), jesteśmy właśnie traktowani jak przyjaciel tej samej płci.

Wyobraźcie sobie kobietę, która wraz z kolegą rozmawia o ciuchach, kosmetykach i wszystkim co związane z relacjami z płcią przeciwną. Taki kolega doskonale rozumie jej sytuacje i wspiera jak może, sugerując jednocześnie, że zawsze może na niego kobieta liczyć. Nic więc dziwnego, że kobieta odbiera takiego mężczyznę... bardziej przyjacielsko - czytaj kobieco. Mało tego, taki sam sposób zachowania okazuje gej...

Jak żyć, by nie trafiać do friendzone?

Jak już wcześniej wspomniałem, wszystko się rozbija o kobiecość i męskość. Można powiedzieć, że pomagają w tym zasady savoir vivre. Jest w nich coś, co pozwala uwydatnić te męskie i kobiece zachowania, cechy i wygląd. Warto się zastanowić nad tym.

Kolejną sprawą jest rozumienie płci przeciwnej. Różnice między nami są na tyle istotne, że bez ich zrozumienia nie będziemy w stanie tak naprawdę celnie określić potrzeb swoich i partnera. Role gdy się mieszają, sprawiają, że nie dajemy z siebie tego, co jest atrakcyjne dla płci przeciwnej.

Zauważam również, że chociaż mężczyzna będąc pantoflarzem stara się jak może, to w kobiecie wywołuje frustrację swoim zachowaniem. Nie od razu, ponieważ na początku związku wydaje się być słodkim chłopcem, ale z czasem zaczyna być to drażniące. Jest to wyłącznie wina mężczyzn, bo ktoś musi trzymać dom i atmosferę w nim na odpowiednim poziomie. Jęsli tego nie ma, zrobi to kobieta, która przestaje być kobieca.

Zadbajcie o to już zawczasu, żeby nie okazało się później, że było za późno (bo na przykład wiek zrobił już swoje).

Teraz krótko o tym: jak wyjść z friendzone?

W zasadzie biorąc pod uwagę wszystko to co wcześniej napisałem, lepiej by było zająć się swoim charakterem. Nie da się zmienić czegokolwiek w swoim życiu, jeśli pozostajemy przy tych samych nawykach. Podobnie nie da się zmienić drugiego człowieka, tylko od niego wymagając i nie zmieniając swoich nawyków.

Ponieważ trafianie do friendzone oznacza, że nie jesteśmy obiektywnie atrakcyjni dla konkretnej osoby, to aby takimi się stać, trzeba wyjść ze schematów. Jednym ze sposobów łamania schematów jest terapia u specjalisty. Podczas swoich konsultacji często tego uczę i myślę, że jest to najlepsza forma nauki. Podczas terapii zmiany zachodzą praktycznie najszybciej ze wszystkich możliwych sposobów i dzieją się także pod okiem drugiej, obiektywnie patrzącej osoby.

Innymi sposobami są:

To kilka i myślę najlepszych znanych mi sposobów po terapii, które możemy wcielić w życie.

Friendzone a czas

Zdarza się, że trafiając do friendzone po latach oboje się w sobie zakochują i pobierają. Jest to o tyle fajna sytuacja, że takie osoby znają się już bardzo długo. Na przestrzeni życia czas robi swoje i w miarę dojrzewania, zmieniają się nasze cechu charakteru. Sprawia to, że nasz partner lub partnerka zaczyna nas postrzegać bardziej atrakcyjnie.

Problem się zaczyna, kiedy poznajemy drugą osobę właśnie po okresie, kiedy kształtuje się nasz męski lub kobiecy charakter. Ustabilizowana osobowość nie pozwoli nam na zmiany. Możemy ich dokonać świadomie.

Dlaczego tak ogólnie?

Nie da się określić, co prawdziwie zadziała na daną osobę. Wiem, że najlepszym sposobem zaimponowania drugiej osobie jest pokazanie się z jak najlepszej strony, a co za tym idzie, ze strony najbardziej atrakcyjnej seksualnie. Nie mam bynajmniej na myśli pruderyjne rozbieranie się itd, ale najlepszym elementem oddziałującym na płeć przeciwną jest charakter i świadomość swoich cech wynikających z płci.

Wtedy pozostaje nam zerwanie tego schematu funkcjonowania. Nie wiem czy wiesz, ale każda płeć, czy to kobieca czy męska, ma pewne określone role do spełnienia. Należałoby je odszukać i uwydatnić. Moim zdaniem są one na tyle uniwersalne, że podkreślają jedynie różnice osobowościowe spośród których kobiet może wybierać konkretnego osobnika spełniającego się w roli dla tej kobiety.

Co możemy zrobić w takiej sytuacji?

Jeśli już trafiliśmy do friendzone i zastanawiamy się jak wyjść z friendzone tegoż, możemy..

Porozmawiać z partnerem o tym stanie rzeczy i podjąć decyzję o rozstaniu:
nie męczmy się w takiej sytuacji, bowiem nie tylko nie sprzyja nam taki stan, ale również czujemy, że nas to boli. Dajmy czas na przemyślenia partnerowi a kto wie, może zacznie mu coś w głowie kiełkować?

Zostaw swój komentarz klikając w ten link 🙂

Co zrobić, gdy mąż nie pomaga w domu?

Ostatnio dostaję sporo zapytań od kobiet, które pytają dlaczego mąż nie pomaga w domu i co z tym fantem zrobić? Powiem szczerze, że poniekąd jestem zdziwiony brakiem wiedzy w tym zakresie, ale znając specyfikę kobiecego serca już nie. Niedługo wyjaśnię o co mi chodzi, ale teraz pora na wyjaśnienie, czy mąż powinien pomagać w domu?

Mąż nie pomaga w domu

Przecież to absurd moim zdaniem, żeby od męża domagać się pomagania w domu. W artykule o byciu pantoflarzem, wspominałem o tym, że normalny facet w domu nie pomaga. Prawda jest taka, że prawdziwy facet chociaż pszczoły żuje, nie je miodu, to zajmuje się domem.

Weźmy za przykład początki związku(?). Normalnie facet się interesuje kobietą, kiedy ją poznaje. Gdy ma jakiś problem, to jedzie do niej, pomaga, rozwiązuje sam z siebie kłopoty. Od tego jesteśmy, ale jakimś trafem po ślubie siadamy na sofie popijając piwo...

Wolność w związku

Niestety dzieje się jakoś tak, że ślub zaczyna się od razu kojarzyć panom z utratą wolności. Gdy kobieta ma mnóstwo obowiązków domowych, to logicznym jest, że oczekuje jej od swojego męża. To się dzieje zaraz po zamieszkaniu razem, a już przede wszystkim gdy na świat przychodzi dziecko.

To jest oczywiście jedna z wersji wydarzeń, że panowie nie chcąc zostać posądzeni o pantoflarstwo, tak reagują. Jakiś czas temu, studiując jeszcze pracowałem na kopalni. Byłem świadkiem wielu podobnych rozmów, gdzie górnicy krzyczeli do kolegów po ożenku: I co, koniec wolności! ha ha!

Kryzys męskości

To drugi element wpływający na wydolność męskich umysłów w dzisiejszym świecie. Niestety często same kobiety doprowadzają mężczyzn na skraj pantoflarstwa zupełnie nieświadomie. Oczywiście chcą dobrze i robią coś w dobrej wierze, ale uczą tym samym swoich mężczyzn niezaradności domowej.

Nie chcę zwalić winy tylko na kobietę, bo to nie o to chodzi. Jednak dostrzegam pewien brak wiedzy, jak funkcjonuje osobna płeć. Wydaje mi się, że to stąd obecnie wychodzi nagonka na facetów.

Mężczyzna boi się kobiety

Idąc dalej powiedziałbym, że kobiety, które są silne emocjonalnie, są wręcz przeciwieństwem mężczyzn. Jeśli swoją siłę wykorzystują w relacjach do nas, facetów, mamy paradoksalnie sytuację wycofania się męskiego z angażowania w domu rodzinnym. Obserwuję to bardzo często.

Męskie lenistwo

Niektórzy z nas robią coś dla świętego spokoju. To też powoduje pewnego rodzaju frustrację u kobiet w wyniku takiej postawy. Wcale się temu nie dziwię. Zrobić coś na "odwal się", bo ma się ważne sprawy świadczy również o szacunku względem kobiety i jej bezpieczeństwa.

Ale nie tylko to ma miejsce. Niektórzy kompletnie nie angażują się w domu myśląc, że należy im się szacunek, bo pani domu przecież nie pracuje. Problem polega jednak na tym, że panowie nie zadali sobie trudu używania myślenia i słuchania swojej kobiety. Chcąc nie chcąc, popychają je w ramiona innych mężczyzn na własne życzenie.

Daliśmy się wykastrować przez kobiety

Niestety panowie tak jest. Obserwując relacje kobiet i mężczyzn, często powtarzam, że chociaż kobiety są silniejsze emocjonalnie, to my potrafimy jednak zadbać o dyscyplinę w związku. I gdy kobieta narzeka, że jej mąż nie pomaga w domu, to jednocześnie zaczyna suszyć mu głowę. Potem zaczyna mieć pretensje, że zrobił to źle, a na końcu żali się, że mąż nie pomaga w domu kompletnie.

A sami jesteśmy sobie czasem winni, bo zamiast jej posłuchać, zapytać o szczegóły to się buntujemy przed jej rozkazami. Jest to zrozumiałe, ale wynika ze zbyt wysokiej dumy, której nie warto zranić.

A niechby tylko spróbowała

Dzielimy pracę od domu i znajomych(?)

W naszych głowach są pudełka. Wspomina o tym Mark Gungor, w swojej pozycji "Przez śmiech do lepszego małżeństwa". Wiecie, takie pudełka, które się ze sobą nie stykają i wszystko co do nich włożymy jest odosobnione.

Podobnie jest z domem, pracę, znajomymi itd. Ciężko jest czasami mężczyźnie zrozumieć, że obowiązki domowe to też jest praca! W naszych głowach jeśli kłębi się myśl, że dom jest po to, by odpocząć, to wracamy do domu po pracy i siadamy odpoczywać. Kobietę wtedy krew zalewa, prędzej czy później, jeśli widzi, że "panicz" się krząta po domu i jeszcze oczekuje zrobionego obiadu.

Drogie panie, nie zrozumcie mnie źle. Ja wcale nie mówię, że tak ma być. Jedynie podpowiadam wam, dlaczego tak jest, że mąż nie pomaga w domu. Gdybyśmy zrozumieli, że dom jest tak samo ważny, by o niego zadbać jak w pracy, to sytuacja by się przedstawiała inaczej.

Co zrobić, gdy mąż nie pomaga w domu?

Przede wszystkim myślę, że warto zmienić sposób patrzenia na tą sprawę. Jeśli prosimy męża o pomoc, to automatycznie jakby dajemy mu do wiadomości, że jest wam potrzebna pomoc, bo same w nim gospodarujecie. Tutaj trzeba trochę sprytu. Warto pokusić się o włączenie męża do prac domowych, jakby to były jego dom i jego odpowiedzialność.

Pamiętam, gdy byłem na imprezie u prawników, pewna kobieta nauczyła swojego chłopaka sprzątać po sobie nic mu nie tłumacząc. Ustaliła zasady gry. Powiedziała facetowi tak:

tutaj jest kosz na bieliznę, tam jest pralka. Jeśli nie będziesz bielizny wrzucał tutaj, ja nie będę brała tego pod mój harmonogram prania.

Skończyło się to tak, że mężczyzna zapomniał o całej sytuacji. Po miesiącu zorientował się, że nie ma co na siebie włożyć i musiał jeździć do Auchan po skarpetki i garderobę.

Zadziałało.

Drogie panie, przestańcie swoich mężów wyręczać we wszystkim, nie kontrolujcie ich i dajcie im wolną wolę. To jest najlepszy sposób, by się zaangażowali w rodzinę. Oni też powinni mieć prawo decydować o wspólnym domu. Często jest tak, że już na początku związku coś idzie nie tak, że facet osiada na laurach.

Do mnie przychodzi coraz więcej kontrolujących kobiet w swoich związkach chcących zmieniać swoich mężów, chłopców w idealne roboty do sprzątania. Oczywiście musi być po ich myśli zrobione.

Z kolei dochodzi potem do tego, że pracuję z kobietą nad jej kobiecością i pewnością siebie, a dopiero później panowie dołączają do wspólnej "zabawy miłosnej".

Zawsze warto być inspiracją dla mężczyzny.

Zostaw komentarz tutaj (click)

Kryzys w związku - pytania #1

Kryzys w związku bywa naprawdę uciążliwy. Jest jak kapiąca woda w nieskończoność w jedno i to samo miejsce na ciele, powodując niemiłosierny ból. Jeśli kryzys w związku nie zostanie rozpracowany, to tak jak kornik w drzewie, będzie drążył, wiercił, niszczył aż małżeństwo/związek się rozpadną.

Wiele osób zadaje mi pytania o kryzys w związku. minęło trochę czasu i tym razem postanawiam zebrać je w jedną całość i napisać artykuł zbiorczy.

Kryzys w związku - pytania i odpowiedzi psychologa

Kryzys w związku może dopaść każdą parę i każde małżeństwo. Ośmielę się stwierdzić, że nie ma na świecie pary, która by kryzysu nie przeżyła, a nawet jeśli, to można by je policzyć na palcach jednej ręki. W każdym razie, szukać takich par jest jak ze świecą.

Kolejną sprawą jest też to, że kryzys w związku nie ma jednoznacznie określonego czasu. Można by przytoczyć badania psychologiczne, przeprowadzić i wyciągnąć średnią z tych badań, ale to moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu. Zatem rozpatrywając tą sprawę z perspektywy czasowej, mija się z celem, bo żeby zażegnać taki kryzys, potrzebne są umiejętności miękkie.

Czym są umiejętności miękkie?

Takie umiejętności to nic innego, jak zdolność do komunikowania się z innymi ludźmi w taki sposób, aby obie strony były w stanie się zrozumieć. Oczywiście nie kończy się na samej komunikacji werbalnej lub niewerbalnej, ponieważ w grę wchodzą jeszcze przekonania człowieka, doświadczenie, wiedza, otwartość na nowe rozwiązania, pokora. Kryzys w związku zależy od tych czynników, gdy ich nie ma.

Przede wszystkim pokora jest ważna w rozwijaniu swoich umiejętności miękkich. Zwracam na nią uwagę, bowiem można doświadczyć naprawdę ciekawych rozmów, ale są one niczym innym jak jedynie bezproduktywną dyskusją, jeśli nie ma skłonności do porozumienia. 

Pozostaje jeszcze kwestia wybaczania i odpuszczania drugiemu człowiekowi. Jak można zakończyć kryzys w związku jeśli żadna ze stron nie jest w stanie odpuścić drugiej?

Co jest podstawą do zrozumienia kryzysu

Ważną rzeczą, a właściwie podstawą do zrozumienia na czym polega kryzys w związku, jest zrozumienie tego, jak buduje się nowy świat, nowe relacje, nową świadomość, czy też kształtowanie nowej postawy względem czegoś. Chodzi bowiem o to, że aby coś zmienić, musi się coś wydarzyć.

Wydarzenia naszego życia najczęściej prowokują nas do refleksji nad swoim życiem i cudzym. Niestety, zauważam tendencję spadkową do refleksji ze względu na coraz to bardziej wygodne życie i ułatwianie go dzięki różnym przedmiotom. Zaczynamy działać jak zwierzęta (artykuł o myśleniu) bez używania myślenia. Reagujemy na drugiego człowieka emocjami, podczas gdy możemy pomyśleć, zanim coś się zrobi.

Istotne jest to, żeby nie zapominać o posiadanej przez nas takiej funkcji jak - rozsądek, którego nie posiadają zwierzęta

Dlaczego wydarzenia mają wpływ na nas?

W przypadku kryzysu zazwyczaj są to wydarzenia, z którymi człowiek sobie nie radzi i jednocześnie ściera się z postawą drugiej, drogiej sobie osoby. Jak już zaznaczyłem wcześniej, kryzys w związku pojawia się, kiedy zaczynają się zderzać dwa światy dwóch bliskich sobie osób.

Jak już wyżej wspomniałem, reagowanie emocjonalne na drugiego człowieka, często powoduje bezmyślne traktowanie i poniżanie drugiej strony. Im bardziej jedno z drugim walczy o swoje prawa i dobre samopoczucie, tym ostrzejszy jest konflikt.

Dopiero kiedy trafia nas tragedia życiowa, która dostarcza cierpienia, wybudza nas z letargu walki o swoje dobro. Wywołuje pewną refleksję i jeśli uda nam się znaleźć powód tragedii, to pozostaje to zmienić.

Jednak wolelibyśmy tego uniknąć. Żeby to zrobić, trzeba zawsze pamiętać o tym, że uczucia ma też druga osoba i ja mogę mieć kontrolę nad tym co mówię. Znam swojego partnera, dlatego wiem, co mogę a czego nie mówić lub krzyczeć.

Ważna rzecz

Te zderzenia dwóch różnych światów prowadzą do pewnego rodzaju wojny, która de facto kończy się pobojowiskiem psychicznym. Następuje wówczas moment zwątpienia i szukania rozwiązań. Czasami udajemy się po wsparcie do specjalisty psychologa, czasami przejmujemy postawę naszych rozwiedzionych rodziców, czasami przechodzimy do porządku dziennego i przyzwyczajamy się do życia takiego, jakie jest.

Po takim zderzeniu dwóch światów następuje zniszczenie świata obecnego, jaki posiadamy w swojej głowie, naszych przekonań, które dotychczas się sprawdzały a teraz już nie działają, naszych prób, które nagle stały się ością w gardle partnera. Następnie zaczynamy od nowa go budować i tutaj zaczyna się kolejna praca nad związkiem, który jak to nazywam, tworzy się nowy wspólny świat.

Dlaczego kryzys w związku w ogóle się pojawia i czy należy się go bać?

Takich kryzysów może być wiele. One są potrzebne, ponieważ jesteśmy istotami najczęściej działającymi schematycznie, co doprowadza do przeoczenia niuansów, które mogłyby nas uchronić od zawalenia się dotychczasowej relacji w związku z partnerem.

Dlatego nie bójmy się kryzysów, bo są one po to, żebyśmy mogli się rozwijać i wspólnie wzrastać w miłości. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby tych kryzysów nie przechodzić, jednak takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. To wymagałoby obustronnej dojrzałości, co w obecnych czasach jest rzadkością.

Przejdźmy wobec tego do pytań:

Kryzys w związku małżeńskim - czy da się przetrwać?

Kryzys w związku jest jak kapiąca woda na kamień. Im więcej jej skapie tym większą dziurę wyrzeźbi, Mówi się też, że cicha woda brzegi rwie.

Jeżeli pytanie dotyczy tego, że czas leczy rany i kryzys w związku przestanie istnieć, to jest to bardzo małe prawdopodobieństwo. Nie wyobrażam sobie takiej mocy, żeby sam czas leczył kryzys. Niestety, kryzys w związku ma to do siebie, że będzie niszczył dotąd, dopóki nie zmienimy biegu rzeki.

Jakie są sposoby zmiany biegu rzeczy i leczenia relacji partnerskich?

Jeśli chodzi o odpowiedź, czy da się go przetrwać, dosłownie się nie da. Trzeba zmieniać zachowania i sposób myślenia, aby to się udało.

Czy warto trwać w relacji, w której mężczyźnie jest ciężko otworzyć się na drugą osobę, zwłaszcza gdy jest się kompletnym przeciwieństwem?

Przede wszystkim trzeba zacząć od pewnej podstawowej rzeczy.

Czy jestem w związku formalnym, nieformalnym i jak mocno dla mnie ważne jest budowanie relacji z drugą osobą?

Niezależnie od tego w jakim jestem związku, pewnej rzeczy nie da się przeskoczyć. Mianowicie chodzi o sposób komunikacji mężczyzn do kobiet i w ogóle. Ja sam jako psycholog i mężczyzna, choć jestem bardzo otwarty na budowanie relacji z ludźmi, potrafię rozmawiać i jestem w stanie się wczuć w drugą osobę, to jednak względem swojej małżonki i bliskich mi osób niekoniecznie za każdym razem chcę się zwierzać z tego co mnie boli.

Z czego to wynika?

Jest to podstawowa różnica, którą obserwujemy w funkcjonowaniu płci. Kobiety są bardziej otwarte i łatwiej im wypowiadać słowa związane z emocjami i przeżywaniem różnych sytuacji, zaś mężczyźni robią to rzadziej, lub wcale.

Wychodząc z tej perspektywy zauważamy, że łatwiej się wprawdzie dogadać z mężczyzną, jeśli nie będziemy wymagać od niego otwarcia się na pewne sprawy was nurtujące (wskazówka dla kobiet). Ponieważ niewiasty potrafią czytać między wierszami, to warto zastanowić się jednak nad formą rozumienia płci przeciwnej.

Podobnie jest z mężczyznami, kiedy nie chcąc się otwierać, albo postanawiając, że w danej chwili nie warto zaprzątać sobie głowy problemami, można przyjąć za punkt odniesienia w relacji to, że lepiej jest nam wysłuchać naszą damę, niż kazać jej zapomnieć o czymś. Najgorsze co możemy zrobić, to dawać jej rady. Jest to ostatnia rzecz, którą kobieta by oczekiwała.

Mówiąc prościej zachęcam mężczyzn do wysłuchiwania kobiet i obserwowania ich, a kobiety do wypowiadania swoich niewypowiedzianych słów, jednocześnie nie wymagając tego samego od partnera. Zdarza się bowiem, że właśnie oczekiwanie tego samego od płci przeciwnej, powoduje większe problemy w relacjach, niż odpuszczenie sobie nacisku na zmianę partnera zachowania.

Gdy przyjdzie czas, mężczyzna sam się otworzy, ale tego wymaga cierpliwość i delikatność kobieca.

Co jest bardziej ciekawszego?

Zwróćcie uwagę, że gdy oboje młodych osób położy się pod rozgwieżdżonym niebem, to rozmowa nie wygląda tak, że zarówno jedno jak i drugie opowiada o swoich emocjach. Konwersacja przebiega zupełnie inaczej.

Przykładowo

Oboje pod rozgwieżdżonym niebem:

K: Jakie piękne te gwiazdy - wzdycha
M: Tak, masz rację - odpowiada chłopak
K: Nie masz czasem wrażenia, że taki stan moglibyśmy przeżywać codziennie? byłoby nam wspaniale, chodzilibyśmy na randki, oglądali niebo. A słuchaj, nawet moglibyśmy pojechać do kina pod niebem? Co Ty na to? To byłoby jak w bajce...
M: Tak, to byłby dobry pomysł.
K: Bo wiesz, kiedyś byłam na takim seansie i powiem szczerze, że to jest coś cudownego. Siedzimy sobie w aucie, mamy otwarte drzwi, a na ścianie wyświetlają romantyczny film. Chciałabym się wtedy przytulić, a nawet moglibyśmy się kochać.

Paradoksalnie tego rodzaju rozmowy są odwrócone płciowo zaraz po zawarciu małżeństwa. Chodzi o to, że to co by wypowiedziała kobieta w powyższym dialogu, powiedziałby mężczyzna po ślubie. Bardzo często dochodzi właśnie do takich sytuacji, ponieważ niewiasta zaczyna postrzegać mężczyznę zupełnie inaczej i jego pomysły stają się nic nie warte, woli pragmatyzm życiowy. Co ciekawe, dalsze koleje losu w związku sprawiają, że staje się on nudny.

Zwrócę jeszcze uwagę na drugą kwestię, która jest często problematyczna w takich sprawach:

Co w przypadku przeciwieństw w związku? Jak to się ma do pojęcia "kryzys w związku"?

Wyjdźmy od pierwotnej decyzji zawarcia małżeństwa z daną osobą. W tamtym czasie sugerujemy się bardziej uczuciami i tym, jak postrzegamy drugiego człowieka. Sprawia nam radość przebywanie z nim i dzięki temu moglibyśmy tak zawsze. Nasze różnice są znikome pod względem wykonywania różnych czynności i spędzania czasu. Wynika to z chęci przypodobania się partnerowi i wypadnięcia w jego oczach jak najlepiej.

Po dłuższy czasie wspólnego mieszkania, slubu, te różnice stają się coraz większe bo uczucia, którymi darzyliśmy partnera, przechodzą w przywiązanie i już nie są tak burzliwe, jak na początku związku. Emocje i hormony szczęścia powodowały, że łatwiej nam było się dopasować i więcej rzeczy wybaczyć, niż obecnie.

Paradoksalnie stwierdzenie "różnic nie do przeżycia" wypowiadają kobiety, których dotknął kryzys w związku. Tutaj powstaje pytanie, czy rzeczywiście zależy nam na partnerze, czy tak naprawdę na swoim dobrym samopoczuciu.

Kocham się w nim

Kojarzysz to powiedzenie? Słuchałem wykładu i sensu tych słów. Wbrew pozorom są one bardzo egoistyczne. Jednakże pułapką jest to, że na początku związku kochając się w kimś, oznacza przeżywanie ogromnej przyjemności z kontaktów z daną osobą. A ponieważ dobrze się z tym kimś czujemy, to nie trudno jest odpuścić i wybaczyć wielu rzeczy.

Różnice

Są one nieuniknione z kilku powodów.

można by naprawdę wiele wymieniać, ale chcę zobrazować, że możliwość poznania człowieka podobnego sobie w wielu kwestiach jest najczęściej granicząca z cudem.

Umiejętności komunikacji

Niezależnie od tego, jak bardzo się różnimy z partnerem, lekarstwem na zatarcie tych różnic są właśnie umiejętności miękkie. Wbrew temu co powiedzą prawnicy o niedopasowaniu się małżeństwa, rozprawiam się z tymi mitami w osobnych artykułach.

Nauka komunikowania swoich uczuć jest podstawą, oraz najważniejszym elementem pozwalającym zażegnać kryzys w związku.

Co jeszcze?

Pozostaje jeszcze kwestia dumy, uprzedzeń oraz odpuszczania.

To ostatnie jest bardzo, a nawet najważniejsze. Bowiem trąci brakiem zaufania, co z kolei zapętla się tym, że nie jesteśmy w stanie wspólnie dopasować się na nowo z partnerem.

Podsumowując

Nikt mnie nie przekona, że różnice są nie do pokonania. Jedynie zgodzę się na to, że w przypadku kultury obcej oraz wyznawanej wiary, jest to bardzo trudne, niejednokrotnie niemożliwe. Wszystko inne, nawet dopasowanie w łóżku, da się naprostować.

Podobnie jest z relacjami z zamkniętym mężczyzną. Nauka życia i relacji z mężczyznami, jest podstawą do zrozumienia prawidłowej relacji z nami mężczyznami. Wówczas będziecie mogli czerpać niesamowite korzyści ze związku.

A czy warto trwać w takiej relacji? Na to pytanie nie dam jednoznacznej odpowiedzi, dlatego, że jestem zdania, iż można wszystko ze sobą powiązać i stworzyć wspólny wspaniały świat. Najważniejsze w tym wszystkim jest chęć zrozumienia drugiej osoby tak, jakby była inną jednostką, która uzupełnia mnie w tym, czego potrzebuję.

Jak uratować związek, gdy partner mówiąc, że kocha, nie chce być razem. Jak poradzić sobie z tym?

W ten sposób postawione pytanie sugeruje dwie rzeczy. Albo kobieta jest już zmęczona szarpaniem się z mężczyzną i chciałaby już odpocząć, albo z powodu tegoż zmęczenia chce ratować związek.

Pragnę podkreślić, że związek to jest chęć bycia razem przez obie osoby.

Od czego zacząć?

Najważniejsze jest zastanowienie się, po co ja tak naprawdę chcę ratować ten związek i w jakim celu chcę być z partnerem?

Myślę, że na to pytanie już jest odpowiedź w tym artykule, który traktuje o głodzie miłości względem drugiej osoby. Jeśli jednak nie znajdzie się odpowiedzi, to polecam artykuł o tym, dlaczego jesteśmy sami i nie możemy znaleźć drugiej osoby do związku?

Chciałbym jeszcze zapytać, czy przypadkiem wcześniejsze doświadczenia nie sprawiły, że pozostałaś kobietą zrnioną? Bo jeśli tak, to warto zastanowić się nad terapią. Cennik znajdziesz tutaj klikając w link.

Dlaczego terapia?

Kryzys w związku nie objawia się dlatego, że partner jest niedojrzały jako jedyny. Zawsze wina leży po obu stronach. Jakby tego było mało, to kobieta konsekwencje męskiej niesubordynacji nosi dłużej ciężej i wymaga wsparcia. Ona przez te sytuacje buduje w sobie mur obronny, który każe jej kontrolować życie wokół niej.

Niestety jest to najważniejszy element terapii kobiet, które do mnie przychodzą. Jak się później okazuje, po rozbicie tego muru obronnego, łatwiej dostrzec zagrożenia, jakie niesie ze sobą obiecujący gruszki na wierzbie mężczyzna, a co ważniejsze lepiej dostrzega drobne sprzeczności w jego zachowaniu tak bardzo rzutujące na przyszłość.

Również kryzys w związku zdaje się być mniejszym zagrożeniem w przyszłości, jeśli kobieta zdobędzie odpowiednią wiedzę na temat mężczyzn. Ona pozwala na dostosowanie się do naszej mentalności i jednocześnie zmniejsza napięcie związane z wymijaniem się w komunikacji wzajemnej.

Czy jest sens ratować taki związek?

Biorąc pod uwagę wcześniejsze akapity, śmiem stwierdzić, że owy mężczyzna nie tyle jest niedojrzały do bycia w związku, co kobieta zainteresowana również. Bycie na siłę z kimś nie wróży nic dobrego.

Tak nawiasem mówiąc, zawsze zalecam, aby to mężczyzna decydował czy jest gotowy na związek dlatego, żeby nie było później sytuacji, w której zostanie oskarżona kobieta o to, że on tego nie chciał. Jest też drugi powód tego zalecenia. Chodzi o to, by nauczyć mężczyznę podejmowania decyzji i jest to też pierwszy krok ku temu, by odpuszczać jeśli coś nie idzie tak, jak tego chcemy.

Po drugie, uczy się wtedy odpowiedzialności za kobietę i rodzinę. Chociaż ta nauka idzie w las. Nie bez powodu istnieją pewne kanony łączenia się dwojga ludzi w pary.

Ostatnią rzeczą, którą chcę poruszyć jest kwestia kontroli, która przewija się przez większość kobiet. Samo pytanie sugeruje, że kobieta chce zawalczyć o to co dla niej jest potrzebne, ale nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że chłopak ma inne zdanie na budowanie takiego związku. W obecnym pytaniu dla niego lepiej jest żyć w luźnym związku.

Wartości, którym hołdujesz

Nie odchodź od wartości, któym hołdujesz tylko dlatego, że jakiś przeuroczy miś prosi o to. Wartości, które masz w sercu są najważniejsze i jako takim powinno się oddać cześć. One chronią przed przyszłościowymi dramatami.

Czy to normalne, że myślę o innym mężczyźnie, mając kochającego męża?

Myślę, że każdy z nas ma w sobie chęć podziwu ludzi. Dopóki nie ma przekraczanych granic, które są uważane za flirt, zdradę, emocjonalną zdradę, nie ma się czego bać.

Jeśli któreś z partnerów myśli o innej osobie, jest to naturalne. Warunek jest taki, że jest to jedynie jakiegoś rodzaju podziw i nie ciągnie mnie do tego, by angażować się w bliższe kontakty z innym mężczyzną. To samo się tyczy kobiet.

Kochający mąż

Jeśli jednak mając kochającego męża zastanawiam się nad innym mężczyzną, to dla mnie oznacza to, że w związku małżeńskim wkradła się rutyna.

Brak zmiany miejsca na urlopach, stagnacja w obowiązkach, brak spędzania ze sobą wspólnego czasu, albo tylko znikomy, czy też wymuszony kontakt. Warto usiąść do rozmowy z mężem i zaplanować nową jakość życia, spędzanie czasu i codziennie rozmowy zmieniając wystrój.

To tylko nieliczne elementy, ale gwarantuję, że jakość waszego życia ulegnie poprawie. W przeciwnym wypadku, zanim się obrócicie, nastąpi rychły kryzys w związku,

Dla przykładu polecam artykuł, jak pewna para zachowała chemię w małżeństwie przez wiele lat.

Jak dotrzeć do męża, trzeźwiejącego alkoholika, żeby chciał ze mną rozmawiać o swoich problemach i wspólnym życiu?

Może zapytam inaczej. Po co do niego docierać?

Jeśli mam zamiar go zmieniać na siłę, to się nie uda. Zastanawiam się też, kim jest trzeźwiejący alkoholik? Czy to jest osoba, która po napiciu się, dochodzi do siebie, czy raczej ktoś, kto już jest na terapii i próbuje odnowić swoje życie?

W drugim przypadku miałoby to sens. Ale znów powstaje pytanie, czy przypadkiem nie czuję się nieswojo, jeśli mężczyzna woli to zrobić po swojemu? Pytanie w ten sposób postawione sugeruje mi chęć kontroli mężczyzny po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość.

Nie polecam.

Co więc mam zrobić?

Wróćmy do pierwszego pytania o różnice. Jak już wiesz, mężczyzna niechętnie się zwierza ze swoich problemów i jest to moim zdaniem naturalne. Aby jednak wzbudzić chęć u mężczyzny do dzielenia się, warto odpuścić mu, wybaczyć jego błędy oraz starać się być wsparciem w taki sposób, w jaki on tego potrzebuje. Nie w sposób jaki potrzebuje tego sama zainteresowana.

A co w sytuacji, gdzie mężczyzna nie chce się leczyć?

Z pewnością należy unikać usprawiedliwiania człowieka. Jeśli jest to konieczne, warto samej udać się na terapię, żeby nie popełniać błędu, albo mieć wsparcie, które jest potrzebne w walce z taką sytuacją.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wysłać delikwenta na terapię. Jeśli to nie pomaga, pomyśleć o separacji.

Czy dać szansę mężowi, który uderzył jeden, jedyny raz?

Zasada głosi, że gdy mężczyzna uderzył raz, zrobi to ponownie.

Z tego też względy zastanowiłbym się, jakie są tego konsekwencje na przyszłość. Podobnie jest ze zdradami. Gdy dochodzi do jednej, pojawi się następna z dużym prawdopodobieństwem.

Osobiście uważam, że nie może mieć miejsca żadne rękoczyny ani ze strony kobiety, ani ze strony mężczyzny. Chociaż kultura zezwala na pewien rodzaj policzka ze strony kobiety.

Skoro już wydarzyła się taka sytuacja, zachęcałbym do rozmów z partnerem o tym dlaczego tak się zachował. Jeśli jednak nie zna na to odpowiedzi, czyli nie jest świadomy przyczyn takiego zachowania, to warto go wysłać na terapię.

Ja będąc na miejscu kobiety, zostawiłbym człowieka bez żadnych "ale". Podkreślam jednak, jest to moje osobiste zdanie.

Jak zapanować nad złością, wybuchami agresji w związku itp?

Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wzięcie udziału w terapii indywidualnej. Wyżej opisałem sytuację zranionej kobiety, która ma pewne mechanizmy obronne. To otoczka, która każe kobiecie bronić swojego serca, żeby nie zostało ponownie zranione i jednocześnie przestaje ufać.

Powodów takiego stanu może być bardzo wiele, dlatego trzeba by się do nich dokopać przy pomocy specjalisty.

Czy mogę sama o to zadbać?

Oczywiście, jednak problem polega na tym, że w takiej sytuacji bardziej prawdopodobne będzie uczenie się behawioralne swoich zachowań. Wygląda to w ten sposób, że widząc co krzywdzi partnera, staram się to zmienić.

Niestety minusem tego sposobu jest brak zrozumienia głębokich przyczyn tych emocji. One wcale nie muszą wynikać z niedoskonałości partnera. Bardziej jestem skłonny upatrywać ich w przeżyciach z przeszłości, które stały się murem obronnym.

Zaznaczam jednak, że tego typu praca jest trudniejsza i bardziej czasochłonna. Jeśli u was już występuje kryzys w związku, a podejrzewam, że tak, to jednak warto rozważyć terapię.

O cenach usług można przeczytać w zakładce cennik.

Jeśli pomogłem Ci, zostaw komentarz na facebooku. (click)

Zraniona kobieta

Zraniona kobieta chowa w sobie wiele żalu, urazy i zamyka się w sobie. Taka kobieta diametralnie zmienia swoje oblicze po wydarzeniach, które sugerują męską niesubordynację i chłopięctwo. W tym artykule przyjrzę się ranom, które powstają po słabych i złych relacjach z mężczyznami oraz ich konsekwencjami w związkach.

Zraniona Kobieta

Kochani, ostatnio pojawiło się trochę artykułów na temat ojcostwa i macierzyństwa w kontekście braku pomocy ze strony drugiego partnera. Głównie chodzi o brak wsparcia przez mężczyzn dla kobiet. Można powiedzieć, że przez nasze wycofanie się, a raczej niedostosowanie męskiego charakteru do życia w nowych realiach, powstaje taki fenomen jak: zraniona kobieta.

Tym razem chciałbym zająć się tym tematem bardziej ściśle. Sądzę, że sytuacja tego wymaga i komentarze, które domagają się wyjaśnień tej kwestii. Komentarze można przeczytać pod tym wpisem na facebooku (zraniona kobieta).

Przejdźmy zatem do omówienia problemu "zraniona kobieta".

"Wybrane konsekwencje niesubordynacji męskiej względem kobiet"

Tak na dobrą sprawę artykuł jest kontynuacją wpisu o matkach, które stają się superbohaterkami, oraz nieobecnych ojcach.

Padło też wiele nieprzyjemnych słów na temat mężczyzn i wcale się temu nie dziwię. Najciekawsze jest to, że głównie to kobiety wypowiadają słowa żalu i czasem nawet nienawiści względem płci męskiej.

Niektóre komentarze sugerują wręcz, że mężczyźni są gorszym gatunkiem od kobiet, ponieważ nie są w stanie robić tyle i tak wiele, jak wymagają tego kobiety.

Nie spotkałem jeszcze kobiety, która w podobny sposób wypowiadała by się na temat mężczyzn, jeśli nie miała problemów z własnym ojcem, który nie traktował by ją należycie i z szacunkiem.

Jestem również świadkiem wpajania córce przez matkę, że ojciec jest jedynie dodatkiem do rodziny, jest od zarabiania masy pieniędzy i jako dawca nasienia (o zgrozo). Te sprawy wychodzą bardzo często na terapii.

Rany powstałe z przeszłości

Okazuje się, że kobiety wypowiadające słowa żalu, są najczęściej w jakiś sposób skrzywdzone przez mężczyzn. Nie sposób sobie później wyobrazić traktowanie takiego faceta po jakimś czasie we wspólnym życiu.

Dzieje się tak, ponieważ zapamiętujemy pewien obraz naszego życia z przeszłości. Gdy człowiek czuje się skrzywdzony, często zamyka się w sobie. Jeśli jednak dochodzi do tego poczucie winy, to przy zamknięciu się na relacje z partnerem, staramy się go kontrolować zupełnie nieświadomie.

Jedna z moich pacjentek zrozumiała, że słowa i prośby, które wypowiadała do partnera, były wynikiem niechęci do otwarcia się na mężczyznę. Wyglądało to w taki sposób, że nie chcąc poczuć się zranioną po raz kolejny, zaczęła wypowiadać słowa kontroli, "zrób to", "nie rób tego", które były wynikiem lęku przed odrzuceniem.

Dziewczyna komunikując się z mężczyzną w ten sposób, myślała, że robi dobrze. Sądziła, że w ten sposób wyraża troskę o niego i jednocześnie stawia go w świetle tego złego, który był wcześniej w jej życiu.

Efekt był taki, że w życiu tegoż mężczyzny pojawia się nowa osoba, która nagle staje się łagodna i czuła. Chociaż opisywana zraniona kobieta czuła, że robi dobrze, to nie zdawała sobie sprawy, że jej serce diametralnie się zmieniło z powodu przeżyć z innym facetem.

Mózg też żyje

Nasz mózg nie jest częścią ciała, która potrafi odbić zranienia nie pozostawiając za sobą śladu. W artykule "mężczyzna w rodzinie jest najważniejszy - tata i dziecko" zwracam uwagę na jedną z tych konsekwencji, która później rzutuje na dalsze funkcjonowanie z innym człowiekiem.

Zwróćmy też uwagę na naturę nas otaczającą. Jeśli weźmiemy plastelinę, lub cokolwiek na co podziałamy siłą, która spowoduje wgniecenie, to okaże się, że ono pozostanie. Jedynie guma ma możliwość wracania do stanu poprzedniego, ale też nie zawsze, bo zbyt mocno działająca siła również ją zniszczy.

Nie każdy z nas w czasie młodości nauczył się radzić sobie z trudnymi emocjami. Tutaj wchodzi kolejny argument za tym, że Ojciec jest niezwykle ważny pod względem wytrwałości w relacjach i siły przebaczania.

Na przykładzie pewnej rodziny

Przyjrzyjmy się przykładowi rodziny, która ma ojca, ale z jakiegoś powodu te relacje się poluzowały. Mama jest wspaniałą kobietą, ojciec również. Problem jednak polegał na tym, że z powodu nie radzenia sobie z emocjami, dzieci zaczęły oddalać się od ojca.

Po rozmowie z mężczyzną, okazało się, że ojciec angażując się w relacje z dziećmi, dodał tak dużo otuchy dla swoich pociech, że teraz lepiej sobie radzą, są bardziej odważni i de facto stres przestaje pomału istnieć. Co ciekawe, nagle okazuje się, że ojciec swoją obecnością i łagodnością potrafił dać tyle wsparcia, co matka przez kilka miesięcy.

Nie chodzi mi o to, że mama jest tą złą dlatego, że jak wspominałem już, matka ma inną rolę do wykonania. Oczywiście, że przyjmując rolę ojca (kiedy musi) potrafi zapewnić wsparcie, ale wymaga to od niej więcej wysiłku.

Jak kojarzymy mężczyznę i jakie to ma znaczenie?

Mężczyzna z natury kojarzony jako ten silny, powoduje poczucie bezpieczeństwa już przez to, jak wygląda i jak jest zbudowany, jaki ma głos i jak podchodzi do wielu spraw.

Niektóre komentarze sugerują mi, że niestety coś się zadziało w relacjach z mężczyznami, że kobiety demonizują mężczyzn. Nawet mnie się przez to "obrywa".

Kwestia badań  a zraniona kobieta

Badania nad kobiecą zazdrością i zemstą pokazują, że kobiety są dużo bardziej pamiętliwe i żądne zemsty. Jeśli byśmy wzięli pod lupę ten argument, to on pokazuje nam, jak bardzo kobieta w dalszej perspektywie potrafi nieświadomie uprzykrzyć życie nawet ukochanemu chłopakowi dlatego, że w jej życiu był ktoś, kto zrobił jej krzywdę.

Wbrew pozorom nie dostrzegam tego ewenementu u mężczyzn. Wygląda na to, że jest to cecha, którą można by przypisać kobiecie. Natomiast kobiety świadome swoich uczuć i wywodzące się z wrażliwych rodzin, są w pewnej mierze zabezpieczone przed takimi sytuacjami.

Podsumowując

Zwracam uwagę na to, że chociaż mężczyźni potrafią zajść za skórę, to jednak w pamięci pozostaje ślad, który w jakiś sposób tworzy mechanizmy obronne przed ponownie niesprzyjającymi zachowaniami ze strony mężczyzn. Budzi się przez to właśnie opisywana zraniona kobieta, której dużo trudniej utrzymać w dobrych relacjach kondycję związku.

To też prowadzi do sytuacji, które mają miejsce nie tylko w życiu opisanych osób, ale też pod moimi artykułami na facebooku.

Matka tylko jedna - a ojciec?

Powiem szczerze, że niektóre komentarze mnie zbulwersowały, bo to, że matka tylko jedna jest superbohaterką to jedno, ale często jest tak, że samo przekonanie o własnej sile powoduje zepchnięcie mężczyzny na plan dalszy niż pies domownik. Artykuł jest odpowiedzią na ten post na facebooku, który wywołał trochę kontrowersji.

"Gdy matka tylko jedna jest superbohaterką!"

Nasunęły mi się pewne przemyślenia po komentarzach związanych z tym, że rola ojca jest niesamowicie ważna w życiu dziecka. Na kilkaset komentarzy kobiet i mężczyzn, tylko 7 kobiet i jeden mężczyzna uznali, że artykuł był stekiem bzdur.

Mnóstwo świadectw w komentarzach, pełno wiadomości prywatnych nadsyłanych do mnie, potwierdzają poważne konsekwencje nieobecności ojca w życiu dziecka i mężczyzny w życiu rodziny.

Jednak wciąż zadziwia mnie fakt, że pojawiają się kobiety, nieliczne kobiety, które odbierają artykuł jako atak na swoją osobę i do tego płci żeńskiej. Rzeczywiście, napisałem w tytule "Obecność mężczyzny w rodzinie jest najważniejsza", ale czy to oznacza, że sam tytuł mówi wszystko?

Argumentacja, że matka tylko jedna

Przytoczę kilka argumentów, którymi posługują się niektórzy na potwierdzenie tezy, że jednak mężczyzna jest drugi, a nawet trzeci w kolejności w rodzinie, pod względem wagi odgrywanej roli w rodzinie.

"Mama jest superbohaterką, zatem mąż jest tylko dodatkiem".

Ten argument jest podawany jako najczęstszy spośród osób, które twierdzą inaczej. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Podaję, że rola ojca jest bardzo ważna, ale jest inna niż rola kobiety w rodzinie. Oznacza to, że jest tak samo ważna, jak rola kobiety, ale...

Nieliczne czytelniczki zwracają uwagę na to, że to mama jest superbohaterką. To ona sprząta, pierze, gotuje, zajmuje się dzieckiem, pracuje itd. Mąż z kolei według nich, siedzi i się przygląda, czasem coś zrobi w ogrodzie. Jego pasją jest oglądanie telewizji.

Mało tego, związek takiej kobiety jest bardzo udany (tak twierdzą superbohaterki). A to ciekawe, bo z drugiej strony oznajmiając, że dziecko jest ważniejsze od ojca, on jest dodatkiem do rodziny, mąż jest tylko pionkiem w domu a mężczyzna to dawca nasienia. Dostrzegam pewną niespójność w takich komentarzach.

Pozwól, że opowiem Ci historię pewnej kobiety - superbohaterki

Poznałem kobietę, która chciała ze mną budować biznes. Kobieta wydawać się mogło ułożona, kochana, cierpliwa, wie czego chce. Znajomość kwitnie, rozwija się pojawia się mnóstwo pomysłów na wspólne interesy. Jednak był pewien problem. Ona po 25 latach małżeństwa, ma już doświadczenie, które ja, trzystoletni facet nie powinienem bagatelizować. Wie lepiej, jak ona sobie poukładała życie i to jakiego ma męża. Jeśli próbuję jej uświadomić, że jednak jest inaczej, niż mówi, dostaję rykoszetem. Nie mam prawa jej mówić o swoich spostrzeżeniach, pomimo, że działa w mojej branży i nie jest psychologiem.

Nadszedł dla niej pewien moment, jak w każdej rozwijającej się przyjaźni, że powiedziała coś co mogło bardzo zranić nowego "przyjaciela". Wychodzą pazury, raz, drugi, trzeci. Za trzecim razem ucinam dyskusję i stawiam ultimatum.

Nie zrozumiała, więc kontakt zerwałem. Nie chcę truć sobie głowy toksycznymi relacjami.

W czym był problem? Nie miałem prawa powiedzieć własnego zdania, że jej mąż też może mieć potrzeby, że ona też popełniła pewne błędy.

Efekt wieloletniej terapii? Możliwe, bo dostała od psychoterapeuty informację zwrotną, że już więcej nic się nie da zrobić. Jakoś inaczej widziałem całą sytuację i sama prosiła o zdanie na temat jej relacji w rodzinie. Najciekawsze w jej wypowiedziach było to, że mąż jej NIE POMAGA. Kobieta skarży się, że JEST BARDZO ZMĘCZONA JEGO NIEPORADNOŚCIĄ.

Niestety, przepraszam za mocne słowa, sama sobie go takiego wychowała.

Niech ta historia będzie przestrogą dla tych, którzy uważają, że wiedzą najlepiej. Nigdy nie wiadomo, co można stracić w przyszłości.

Nie chcę powiedzieć, przytaczając tą historię, że tylko kobieta jest temu winna. Czasami po prostu facet nawalił i tyle. Warto jednak zachować nutę pokory, by nie obrastać w złość i skorupę żalu do mężczyzn. Nie psuj sobie życia już na przyszłość. Wybacz i idź dalej. Weź część odpowiedzialności na siebie, jest to dużo zdrowsze.

Zgodzę się, że związek jest udany w początkowym stadium rozwoju, zakochania, uprawiania seksu.

Zachodzę jednak w głowę, jak można być tak upartym i spychać mężczyznę do roli parobka w domu, wstawiając dziecko na miejsce mężczyzny i jeszcze mieć pretensje, że facet nic nie robi.

To albo dbamy o dobry stan psychiczny partnera, albo w ogóle nie wchodzimy w małżeństwo. Bo od tego jesteśmy w związku,żeby on lub ona czuli się z nami dobrze. W przeciwnym wypadku czeka nas depresja, nerwica po kłótniach, albo jeszcze inne nerwice, kiedy partner nagle zdradzi tą kobietę.

Mówię poważnie. Wciąż przychodzą do mnie kobiety, które z powodu traktowania mężczyzny jako 3cią a nawet gorszą osobę od psa domownika, odrzucały nieświadomie faceta na dalszy plan. Następnie nabawiły się depresji z powodu nieudanych relacji albo nerwicy po zdradzie.

Nie dziwi mnie więc, że nagle związki się sypią.

Zgadzam się z tym, że matka jest superbohaterką, matka tylko jedna jest w takich sytuacjach. Uczulam jednak, że taka superbohaterka przejmuje rolę mężczyzny, staje się wobec niego pełna żalu, goryczy i nienawiści z powodu jego "lenistwa".

I mogą mnie państwo zlinczować za to co powiem, ale w dalszych kolejach losu, kobiety stają się opryskliwe, wymagające, nie potrafią odpuścić i ciągle mają jakieś żale, pretensje, wypominają i zniżają faceta do roli psa, który ma za zadanie robić "aport".

Zaś facet się wtedy nakręca, krzyczy, grozi, potem daje spokój, zaczyna szukać miłości na boku, a na końcu dochodzi do zdrady.

A gdzie był początek tego wszystkiego?

A właśnie w przekonaniu, że facet jest mało ważny.

Czy były jeszcze jakieś inne argumenty?

"Wychowałam się bez ojca, mama była superbohaterką i nie mam problemów z dogadywaniem się z mężczyznami."

Dobrze, załóżmy, że takich problemów nie ma, ale fakt wspomnienia, że mężczyzna jest jedynie dodatkiem do rodziny, świadczy o pewnej pogardzie względem tej płci. A jeśli nie pogardzie, to przynajmniej o nie traktowaniu jego osoby poważnie.

Mało tego, jako koledzy może i świetnie się dogadują z nami, bo spędziły sporo czasu na komunikacji w męskim gronie. Pozostaje jednak kwestia przekonania, co do powagi mężczyzny w związku.

Dlaczego tak się dzieje?

Nie ukrywam, że coraz więcej mężczyzn traci swoją pewność siebie i staje się albo pantoflarzami, albo "świniami", co jednak nie oznacza, że jako kobieta mam nie wiedzieć kogo szukać. Bo na razie sprowadza się do tego, że biorę byle kogo a potem narzekam na niego i oznajmiam światu, że mężczyzna jest be.

A skoro on jest be, to matka jest superbohaterką, dziecko jest ważniejsze. Przecież matka tylko jedna jest.

Idąc dalej, jeśli dziecko jest ważniejsze, to ojciec nie ma prawa głosu. Dziecko wtedy cierpi katusze, kiedy ojciec wprowadzać próbuje dyscyplinę. (Wybacz sarkazm)

Jeśli ojciec nie ma głosu, to dziecko wychowuje się w atmosferze braku poszanowania dla kobiety i ojca. Przecież kobieta nie chciała uznać racji męża w obecności dziecka.

Ponieważ mowa o braku poszanowania, to nagle kobieta się budzi, żeby ojciec z tym coś zrobił. A on ma to zwyczajnie gdzieś. Ze względu na jej brak współpracy w przeszłości, nie zamierza sobie psuć humoru przez kobietę. Ona nigdy nie liczyła się z jego zdaniem. Po 20 latach jest już za późno na wymagania od faceta.

Może też być i druga opcja. Matka zostaje sama z dzieckiem, które "włazi jej na głowę" i zostaje sama z przekonaniem, które miała na początku:

"Facet jest gorszy niż dziecko".

Skoro matka tylko jedna jest, to przyjmij jednak za fakt, że ojciec też tylko jeden jest!

Zostaw proszę komentarz pod tym linkiem (click)

Brak ochoty na współżycie w związku małżeńskim

Brak ochoty na współżycie w związku małżeńskim ma bardzo wiele przyczyn i wcale nie musi wynikać z problemów chorobowych i psychicznych. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z popełnianych błędów na płaszczyźnie relacji, które de facto w małżeństwie przekładają się na brak ochoty na współżycie w związku.

Brak ochoty na współżycie w związku małżeńskim

Celowo piszę "w związku małżeńskim" dlatego, że różnica pomiędzy związkiem nieformalnym (nie zamieszkanie razem) a formalnym (wspólnym mieszkaniu) jest ogromna. Nawet podczas mieszkania razem w związku nieformalnym, miłość erotyczna bywa długo na wysokim poziomie.

Paradoksalnie sporo par dostrzega obniżenie potencjału seksualnego w małżeństwie zaraz po urodzeniu dziecka, lub po jakimś czasie wspólnego życia.

O ile jestem w stanie zrozumieć, że pojawienie się dziecka ma wpływ na częstotliwość uprawiania seksu, o tyle zastanawiające są skargi wielu mężczyzn na tą sferę.

Dlatego przygotujcie się teraz na dłuższy artykuł, bowiem będzie spora dawka wiedzy zarówno dla kobiet, jak też dla mężczyzn na temat tego skąd wynika brak ochoty na współżycie w związku małżeńskim..

Zacznijmy tym razem od błędów, które popełniają kobiety

Wymagania, wymagania, wymagania

Ciągła krytyka i wymagania od partnera (zobacz jak kobieta testuje mężczyznę) nie sprzyjają poprawie jakości w sferze seksualnej. Wiemy już, że mężczyźni są podatni na krytykę. W sferze seksualnej jest ona szczególnie dotkliwa.

Wyśmiewanie małego penisa.

Spotkałem się z sytuacją, kiedy kobieta na widok małego członka mówi: "a ti ti ti ti". Wyśmiewanie małego penisa powoduje wpędzenie w szereg kompleksów mężczyznę, a co za tym idzie, albo człowiek się zniechęca przy jednoczesnym rozdarciu pomiędzy potrzebą, a tym żeby nie dać się więcej wystawić na ryzyko krytyki podczas inicjacji zbliżenia.

Możliwe, że kobieta robi to z czułością, jak niektóre damy sugerują, ale niestety, nie jest to dobry pomysł. Także drogie panie; mówmy tak do swoich dzieci, a z mężem pogadajcie nad techniką, zamiast liczyć na przerost formy nad treścią.

Przedwczesny wytrysk i jego wypominanie

Jeśli u mężczyzny występuje przedwczesny wytrysk, co ostatnimi czasy się bardzo nasila, wypominanie tej przypadłości może jedynie pogorszyć sytuację. Nie dość, że facet się stresuje, bo ma z tym problem, to jeszcze dostaje od swojej kobiety sygnały, że jest "do niczego".

Takie wyolbrzymianie sprawy jest jedynie "gwoździem do trumny". Lepiej jest udać się wspólnie do specjalisty psychologa/seksuologa, który się na tym zna. Z pewnością pomoże.

Wprowadzanie nerwowej atmosfery w domu

Nerwowa atmosfera w domu nie sprzyja udanemu pożyciu. Mężczyźni są szczególnie wrażliwi na punkcie braku spokoju. Jeśli kobieta nie potrafi okiełznać swojego temperamentu emocjonalnego, ciężko jest utrzymać swojego faceta w dobrej kondycji psychicznej i jednocześnie seksualnej. Nic więc dziwnego, że brak ochoty na współżycie w związku małżeńskim staje się coraz bardziej dotkliwy.

Uśmierzanie potencjału romantycznego - krytykowanie

Bardzo łatwo jest zablokować chęci inicjacji męskiej do romantycznych chwil dla dwojga. Mówiąc prościej, nierzadko zdarza się, że mężczyzna już na początku małżeństwa próbuje stworzyć romantyczną atmosferę poprzez różne czynności. Działania te zostają przez ukochaną skrytykowane i na dodatek rzucane są epitety w kierunku lubego.

Podajmy kilka przykładów:

✍chłopak przynosi na imieniny naszyjnik w kształcie serca, prosty, bez dodatków, srebrny. Ma nadzieję, że ten próżny podarek ją ucieszy. We wspólnym pokoju robi lekkie przemeblowanie, żeby stworzyć romantyczny nastrój. Kupił nawet wino.

Gdy ukochana zauważa zmiany w pokoju, pierwsze co robi, to awanturę o przemeblowanie. Za chwilę okazuje się, że naszyjnik jest fajny, chociaż mógł być z grawerem i ze złota, zaś chłopak, nie ma już ochoty wyciągać wina i urządzać jej walentynek, nie mówiąc już o namiętnej nocy...

✍gdy dziewczyna dostaje kwiaty, nie raz i dwa zdarza się, że mężczyźnie wciskają już prawie, że chwasty. Co robi kobieta?

Jak mogłeś kupić takie badyle! Przecież to jutro "zdechnie", Ty w ogóle nie potrafisz nic zrobić porządnie...

Krytyka i wyrzuty

To tylko nieliczne przykłady zachowań, ale mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Po prostu starajcie się to przyjąć do serca, podziękować i uśmiechnąć się, nawet, jeśli te badyle mają jutro umrzeć.

Lepiej bowiem jest przyjąć, podziękować a za kilka dni opowiedzieć, czego byś chciała, albo co chciałabyś dostać. Chodzi bowiem o to, żeby nie tłamsić potencjału, jaki chłopak ma w sobie już w zarodku.

Ocenianie po współżyciu.

Gdy stosunek się nie udaje, to znaczy, że facet po prostu przechodzi do sedna i zapomina o kobiecie albo co ważniejsze, nikt go nie nauczył na czym polega ten akt. Warto mu powiedzieć jak się czujesz. Łatwo bowiem powiedzieć mu, że jest do niczego. Mężczyzna prawdopodobnie nie wie, czego kobieta potrzebuje. Jeśli układa się wam w komunikacji na co dzień, to warto nie rujnować jej w łóżku.

Warto też zwrócić mu uwagę i podać konkretną instrukcję czego potrzebujesz. Jeśli jednak sama nie wiesz, co też się często zdarza, to warto pomyśleć o wsparciu seksuologa, lub wykorzystać wolny czas na poznawanie swojego ciała nawzajem. Nie ma bowiem nic gorszego, jak krytyka mężczyzny w tych sprawach.

Sama sobie w stopę strzelasz wówczas.

Ukrywanie i duszenie w sobie niepowodzeń łóżkowych też prowadzi do braku ochoty  an współżycie w związku

Kolejnym nawykiem, jaki kobiety mają, to duszenie w sobie niepowodzeń w łóżku. To wychodzi po latach, kiedy będąc młodą, nie dając sobie szansy przez komunikację z partnerem i poznając nowego mężczyznę, zaczyna wylewać swoją frustrację na chłopaka.

Jesteśmy od siebie różni i jeśli nie będziemy ze sobą komunikować potrzeb, nie będziemy poznawać swoich różnic, nie będziemy myśleć w kategoriach, że druga osoba się nie domyśli, to czeka nas krach na drodze komunikacji i nie tylko w łóżku.

Nie przejmowanie inicjatywy

Nie przejmowanie inicjatywy i czekanie na niego też jest pewnym elementem frustracji męskiej. Czasami mężczyźni lubią, gdy kobieta przejmuje inicjatywę. Utarło się, że to mężczyźni przejmują inicjatywę, ale wbrew pozorom dużo uroku dodaje element kobiety, która sama zainicjuje kontakt i bynajmniej nie raz. Trudno więc dziwić się,  ze wystepuje z naszej strony brak ochoty na współżycie w związku, jeśli czujemy,  że jej na nas nie zależy.

Myślę, że gdyby kobiety zadbały o taki element, jest to swego rodzaju urozmaicenie i pokazanie mężczyźnie, że "wiem, czego potrzebujesz". Nie zapominajcie o tym.

Sądzę jeszcze, że to mogłoby być bardziej ciekawe, niż wychodzenie z inicjatywą wyłącznie męską. Sfera seksualna ostatnio nabiera rozpędu w wielu mediach społecznościowych i medialnych, jednak obserwuję tutaj tendencję biegnącą ku skrajności. Z jednej strony dobrze, że temat seksu przestaje być tabu, bowiem zaczyna się jednak zauważać wagę tych spraw.

Skupianie się wyłącznie na osiąganiu szczytowania

Kolejny i wręcz bardzo destrukcyjny błąd. Chęć osiągnięcia szczytowania czasami zakrawa o fanatyzm powodując przerzucenie odpowiedzialnośći i swojej frustracji na mężczyznę. Taki stan rzeczy zamyka mężczyznę w sobie, bowiem nie ma konstruktywnych rozmnów, tylko wypominanie, krytykowanie i poniżanie swojego chłopaka.

Dziecko najważniejszym członkiem w rodzinie. A gdzie mąż?

Dziecko nie może być przyczyną odłożenia sfery seksualnej na bok. Tendencję tą obserwuję głównie u kobiet. Jako argumentacja za rozrzedzeniem częstotliwości współżycia pojawia się to, że:

dziecko wymaga opieki - z jednej strony to zrozumiałe, że nowo narodzone dziecko absorbuje dużo siły, ale często sięgając głębiej, jest to po prostu wymówka, bo kobieta jest zmęczona, albo zwyczajnie nie ma na to ochoty.

✍odeszła ochota na seks - niestety będę w tej kwestii surowy. Kobiety z innego powodu się podniecają. Zamiast dać sobie szansę z partnerem i odrobinę czasu, oraz chęci, zdusza się już w zarodku propozycje intymnie spędzanego czasu z partnerem. Kobieta potrzebuje czasu, żeby miłość erotyczna weszła na wyższy poziom, jednak same dziewczyny oczekując rezultatów i nastawiając się na coś, co w zasadzie rzadko otrzymują, zniechęcają się zapominając o głębszej sferze partnerstwa (czyt. duchowej). Efektem są sytuacje, że na wstępie już boli głowa lub jest zmęczona.

Utarte schematy, przekonania jako przyczyna powodująca brak ochoty na współżycie w związku

Tutaj sporą rolę odegrał też Kościół Katolicki. Wiele spraw jest opacznie rozumianych i niektóre kobiety mają wrażenie, że urozmaicanie pożycia jest zabronione. Z kolei część z nich, mając już pewne doświadczenia, lub wiedzę od starszych nastawia się na jedną pozycję i nie daje to lepszej satysfakcji. Wiemy przecież, że ciągłe i te same momenty, sytuacje, miejsce, czynności stają się nudne i przestają z czasem cieszyć.

PS: Kościół Katolicki wcale nie zabrania urozmaicania pożycia seksualnego. Nawet zachęca do tego. Gadżety również są dozwolone, o ile nie godzą w godność człowieka.

Paniom już przystroiłem pióra, teraz kolej na panów:

Lenistwo, lenistwo, lenistwo umysłowe vs brak ochoty na współżycie w związku przez żonę

Wiecie, że kobietom seks nudzi się, jeśli jest ciągle ta sama pozycja, ten sam schemat, nie ma urozmaiceń, nie ma wprowadzania nowych rozwiązań do współżycia? To jest jeden z ważniejszych powodów, że kobiety wykazują właśnie brak ochoty na współżycie w związku. Lenistwo dotyczy również wspierania siebie nawzajem w obowiązkach domowych.

Jak temu zaradzić?

Pozwól, że przedstawię kilka przykładów, skąd możesz czerpać inspirację:

🛡film: 50 twarzy Greya III część jest dobrym przykładem, z którego można czerpać inspirację do działania. Szczególnie polecam 3 część, bo w drugiej połowie seansu wkracza Grey, jaki w zasadzie powinien być jako mężczyzna dbający o rodzinę.

On dba nie tylko o sferę seksualną, ale również bezpieczeństwo swojej kobiety, angażuje się w relacje z dziećmi, dba o pracę i dba o dom. Ma również na uwadze zawieranie znajomości i przyjaciół.

Ktoś mi zarzuci, że dobra, ok, Gray był bogaty, mógł sobie na wszystko pozwolić. W odpowiedzi oznajmiam, że niestety, to tylko tłumaczenie dlatego, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak wygląda życie, jak wyglądają finanse rodzinne i śmiało mogę powiedzieć, że gdyby ruszyć głową, znajdzie się sposób, chociażby taki, że rezygnuję z kolejnego technologicznego gadżetu na rzecz wybranki.

🛡książki o kamasutrze mogą dać Ci sporą wiedzę o tym, jak zachowuje się ciało kobiety. Nie żałuj wydania 60zł na to. Niestety nnie chodzi o same pozycje, bo to jest za mało, tu chodzi o to, żebyś dowiedział się, jak jej ciało funkcjonuje. Pozycje seksualne to nie kamasutra - jest błędnie mylona.

🛡rozmowy o tym co ona lubi lub nie. Tego chyba nie muszę tłumaczyć prawda? Pytanie, czy jesteś na tyle dociekliwy, żeby ją pytać.

🛡możesz porozmawiać z seksuologiem, jeśli nie wychodzą Ci pomysły. Zapewniam Cię, że to nie jest żadną ujmą na honorze.

🛡uruchom swoje myślenie i zacznij też szukać, czytać w internecie, selekcjonować wiedzę, która jest bezużyteczna a korzystać z profesjonalnej.

Zaniedbanie relacji z małżonką

Zaniedbanie relacji z małżonką jest głównym powodem niechęci jej do uprawiania seksu. Musisz pamięć, że aby kobieta chciała dbać o tą sferę, musisz stale dbać o jej poczucie przyjemności. Mam tu na myśli dosłownie flirty, które potrafiłeś uprawiać na czacie z nieznajomymi na badoo, na sympatii, na czacie wirtualnym itp.

Mam też na myśli podgrzewanie atmosfery od samego rana do wieczora. Kobiecie nie wystarczy się podniecić na samo słowo: kochanie dziś uprawiamy seks.... To brzmi jak dobry żart do programu "Śmiechu Warte".

Jeśli nie podgrzewasz wody do 100 stopni w czajniku, lub co najmniej 80, to niestety porządnie nie zaparzysz herbaty. Tak samo jest z kobietami, one również potrzebują czasu, to nie machiny do uprawiania seksu!

Romantyczna atmosfera, randki

Dbanie o romantyczną atmosferę podczas spotkania również ma swoje znaczenie. Znam przykład kobiety, która mieszkając na 30 piętrze, gdzie wokół nie ma żadnych budynków, bo ten jest najwyższy, ona chce zasłonić żaluje, bo ktoś będzie ją podglądał.

"Ależ kochanie! przecież nikogo nie ma w pobliżu!": Tak, ja to wiem, ale zasłoń te żaluzje. Co Ci szkodzi?

Nieumiejętność słuchania i podejmowania decyzji z obopólną korzyścią

Brak słuchania i podejmowania adekwatnych decyzji, przekłada się to na nie zapewnienie komfortu psychicznego i życia kobiecie, poprzez to, że nie słuchając jej nie zapewnia się podstawowych potrzeb.

Chociażby to, że gdy dziewczyna oznajmia, że jest zmęczona, a siedzi cały dzień przy dziecku, to często nam do głowy nie przychodzi, żeby tego malucha od niej zabrać na dwie lub trzy godziny.

Kobieta też musi odpoczywać. Jeśli jest zmęczona życiem i dbaniem o dzieci, kiedy mężczyzna załóżmy siedzi przed telewizorem, to ciężko wzbudzić w niej poczucie pożądania. Patrzy na takiego faceta i myśli sobie, że jest dzieckiem.

Ja rozumiem, że komunikacja między małżonkami jest bardzo ważna i taka kobieta powinno powiedzieć mu wprost, żeby zabrał od niej dziecko na spacer. Wtedy łatwiej by się oboje dogadali.

Co innego, gdyby on sam się zainteresował tym i takiego malucha zabrał ze sobą na te faktyczne 2h. Pozostawia po sobie taki efekt WOW, mam super faceta!

Gorzej sprawa wygląda, kiedy taki mąż zabiera dziecko i wraca po 20 minutach twierdząc, że mały już się znudził. To jest jedynie sygnał, że nie zaangażowałem się w relacje z nim, nie zadbałem o jego rozwój, nie pokazałem mu świata. Dziecko ma bardzo plastyczną uwagę i wystarczy zmiana drobnego elementu, żeby chciało dłużej się bawić.

🛡jako przykład podam kontakt ze swoją córką podczas wyjścia na spacer na dwie godziny. Bawiąc się z nią proponowałem różne rzeczy. Nie czułem się najlepiej, a córka wpadła na pomysł ścigania się na placu zabaw w imię "kto pierwszy ten lepszy"

Wymyśliłem, że nie będę biegał, bo źle się czuję, ale za to pokażę jej mierzenie czasu, podczas gdy ona startuje. Uruchomiłem wówczas stoper i na 3, 2, 1 start, mierzyłem czas jej biegu. Zabawa była przednia, ja odpocząłem a czasu minęło pół godziny w czasie jednej zabawy!

Prezenty a brak ochoty na współżycie w związku

Prezenty, to coś co kobiety wręcz uwielbiają. Ciuszki, biżuteria, błyskotki, sprawiają, że serce rośnie. Być może wyda się wam to próżne, ale zapewniam, że macie wtedy większe możliwości. Te prezenty świadczą o tym, że jesteście postrzegani nie jako faceci przy kasie, ale jako ci, którzy są zaradni i odpowiedzialni.

PS: wystarczy zadbać potem o dobrą atmosferę na koniec dnia i fajerwerki gotowe.

Zaniedbanie higieny osobistej a zwłaszcza intymnej

Zaniedbanie swojego ciała. Częsty powód wywołujący brak ochoty na współżycie w związku u kobiet. Przepocony mężczyzna po pracy nie należy do smacznych kąsków. Nie zmienianie bielizny odpowiednio często i noszenie jej przez tydzień powoduje infekcje intymne u kobiet i wcale się nie dziwię, że owa dama nie chce się kochać.

Pracujesz 10-14h dziennie?

Długi czas pracy, 10 - 14h pracy, gdy posiada się dzieci, nie sprzyja odpoczynku kobiety. Musisz wziąć to pod uwagę. W przeciwnym wypadku, w weekend zechcesz odpoczywać, kiedy twoja wybranka nadal zasuwa w kuchni, pierze, sprząta i ogarnia dzieci. Rozumiem, jeśli macie dom z ogrodem i pracujesz w ogrodzie. To tylko buduje poczucie bezpieczeństwa kobiety. Jeśli tak jest, to świetnie, ale co gdy macie mieszkanie?

Podsumowując brak ochoty na współżycie w związku

Warto dbać nie tylko o relacje w małżeństwie, związku, angażować się w kreatywnie spędzany czas, jak też udoskonalać do perfekcji kontakty seksualne. Nikt nie urodził się wszechwiedzący, nasi rodzice nam nie przekazali ważnych rzeczy, bo pewnie sami nie umieli. Dlatego my bądźmy bardziej towarci i to co już wiemy sprawdzajmy, a to co jest dobre zachowujmy.

Adam Filipczuk

Domyśl się! Czy to jest możliwe?

Domyśl się - jak to z tym jest?
Aby kobieta była szczęśliwa, mężczyzna najczęściej powinien się domyślać czego ona potrzebuje. Kiedy zapytana o to, dlaczego się obraża, często słyszy odpowiedź "domyśl się!".

"Domyśl się!".

Oczywiście zdarzają się takie odpowiedzi ze strony mężczyzny, ale jak kobieta zechce, to faktycznie... domyśli się!

Dlaczego tak jest, że jedno potrafi się domyśleć a drugie nie?

Otóż, jeśli popatrzymy na budowę mózgu kobiet i mężczyzn, zauważymy, że kobiety łatwiej łączą zdarzenia z emocjami. Zaś dla mężczyzn wydarzenie jest zwykłym faktem, z którego nie wynika nic. Chodzi o to, że w mózgu kobiety mamy więcej połączeń nauronalnych z obiema półkulami mózgowymi niż w mózgu mężczyzny. Mężczyźni mają więcej połączeń pomiędzy płatami czołowymi i potylicznymi, co wskazuje na lepszą koordynację wzrokowo-ruchową. W przypadku kobiet mamy do czynienia z lepszą koordynacją skojarzeń wydarzeń z emocjami.

Klasyczna różnica

Jak kobieta powie facetowi: zobacz jaka piękna lilia!
On jej odpowie: No tak, masz rację...

Mężczyzna. któremu zwróci się uwagę na to, że łóżko jest niepościelone, odpowiada, przecież jest pościelone, o co Ci chodzi?
A kobieta odpowiada, że przecież rogi są nierówno zaścielone, to jest brzydko, w ogóle niechlujnie...

I zaczyna się kłótnia.

No skądże jaśnie Pan ma o tym wiedzieć, jeśli jego budowa mózgu nie kojarzy faktów z uczuciami?

My żeśmy byli i będziemy myśliwymi Panami. Kiedym ruszamy na polowanie, nie potrzebna nam dawka współczucia i empatii, a nasz mózg kojarzy prostą zasadną relację, oko -> racjonalne myślenie -> czyn.

Mówiąc prościej, lepiej jest zabić ślicznego królika i go zjeść niż umrzeć z głodu.

Zaś kobieta idąc w świat potrzebuje widzieć barwy i uczucia. Jej relacja w mózgu wygląda tak: oko -> skojarzenia -> uczucia -> czyny...

Mówiąc prościej, lepiej jest zostawić królika w spokoju, żeby mnie serce nie bolało, jak ten śliczny królik cierpi i zjeść marchewki.

PS: Tak półżartem półserio, teraz rozumiem, dlaczego niektóre kobiety tak bardzo oddały się weganizmowi.

Więcej na temat kobiety niedomyślnej i mężczyzny niedomyślnego napisałem w tym artykule - kobieta niedomyślna, mężczyzna niedomyśłny.

Na "domyśl się" jest rada

Zauważyłem pewną prawidłowość w komunikowaniu się obojga płci. Jeśli kobieta wyznaje zasadę "domyśl się", to mężczyzna tego zwyczajnie nie zrobi. Jest jednak pewne ale.

Wyobraź sobie sytuację, kiedy kobieta wraca z pracy. Na wstępie wchodzi do domu a Ty widzisz jej minę. Ona mówi wszystko... Pytasz się: co się stało kochanie? W odpowiedzi słyszysz "nic". Pytasz drugi raz: co się stało, przecież widzę?. Słyszysz: Nic! Dajesz sobie spokój, siadasz do telewizora i masz wszystko w czterech literach. Myślisz sobie, że skoro ona nie chce nic powiedzieć, to dlaczego miałbyś ten temat drążyć?

Za godzinę słyszysz syki, pomrukiwania, trzaskanie drzwiami a Ciebie już szlag trafia. Wstajesz idziesz i znowu pytasz już czerwony, o co jej chodzi? W odpowiedzi ona krzyczy domyśl się! Prawda, że można zapaści dostać?

Domyśl się, naprawdę!

Znasz już typową historię kowalskiego i kowalskiej, która bywa w 99,999999999% domowników. Jest tylko jedno ale. Jako facet usiadłem przed telewizorem zupełnie nie zwracając na to jak się zachowuje owa kobieta.

Wyobraź sobie teraz sytuację tą samą, ale robisz coś innego. Stajesz z boku i obserwujesz. Zobaczysz co robi. Sprząta? To wiesz, ze zdenerwowała się na bałagan na wejściu. Narzeka na pracę? Wiesz, że w pracy coś się wydarzyło.

Podobnie jest ze wszystkim. Zdenerwowała się na dziecko i krzyczy na nie, a potem wylewa na Ciebie żale? Wiesz, że problemem było zachowanie dziecka. Wypomina Ci, że zgodziłeś się na to, by zostać w domu a nie pójść do kina? Wiesz, że problemem byłą Twoja decyzja, de facto podporządkowania się jej.

Włącz rozum i obserwuj

Tylko w ten sposób jesteś w stanie w 75% "domyśleć się" tego, co potrzebuje twoja kobietka. Niestety wielu psychologów tego nawet nie wie, ale co mądrzejszy facet zauważa ten mechanizm. W innych acz podobnych słowach opowiada o tym dr Pulikowski. Problem pojawia się wówczas, kiedy boisz się swojej kobiety.

Jeśli się jej boisz, to przeczytaj powyższy artykuł, który podlinkowałem, oraz zwróć uwagę na to, jaki jest stan umysłu "pantoflarza". Gdy to sobie uświadomisz, będziesz na lepszej drodze do dojrzałości męskiej.

Jeśli ten artykuł był Ci pomocny, zostaw tutaj (click) komentarz.