Czy ludzie się zmieniają? - miłość vs poczucie krzywdy

28 czerwca 2018
3 min. czytania
Adam Filipczuk

"To dobry chłopak - chciałam tylko, żeby się zmienił..." Czy ludzie się zmieniają?

"Miej serce i patrzaj w serce", tak pisał Adam Mickiewicz. Ten cytat wspaniale obrazuje serce kobiety. Czasem też i mężczyźni tak patrzą. Można go odnieść do tytułowego tematu: "czy ludzie się zmieniają?". Sam byłem takim człowiekiem, patrzyłem na serce. Pomimo jego wad, jej wad, wiedziałem, że ta osoba jest dobrym człowiekiem.

Ma się wrażenie, że poznając nową osobę, w której się człowiek się zakochuje, jest podział na dobre cechy i negatywne. Dobre przypisujemy sercu, a negatywne jakimś innym czynnikom, które można zmienić.

Pamiętam jak dzisiaj, kiedy siedziałem w pokoju dziewczyny. Usłyszałem dzwoniący do niej telefon. Gdy go odebrała, przywitała się i dyskusja się rozkręciła, zauważyłem pewną zmianę w jej zachowaniu.

Na pewne słowa zareagowała złością i krytyką. W pierwszej chwili pomyślałem, że co, jeśli takie zachowanie będę musiał znosić. Wiedziałem bowiem, że gdy zauważam jakieś cechy negatywne, to muszę je wyolbrzymić do potęgi dziesiątej i na tej podstawie ocenić, czy będę w stanie z taką kobietą żyć.

Kiedy to zrobiłem, byłem przerażony, ale w gruncie rzeczy myślałem sobie tak:

"Może i jest krytyczna względem innych, może to zachowanie jest nie do przyjęcia i wiem, że będzie mi ciężko z tym się mierzyć, to jednak kobieta jest dobrą dziewczyną. Ona ma dobre serce i w sumie nie chciałbym skreślać człowieka z powodu jakiejś jej wady. Może się zmieni, a już na pewno pod moim wpływem".

Jak bardzo się myliłem...

Dzisiaj, jako psycholog pomagam oceniać i przewidywać przyszłość. Da się to zrobić z dużym prawdopodobieństwem, dlatego, że człowiek jest pełen schematów i o ile nie zajdą jakieś okoliczności powodujące zmianę w drugim człowieku. Pomagam odpowiadać na pytania, między innymi takie jak to postawione wyżej: "czy ludzie się zmieniają?".

Zmiana drugiej osoby to słowo klucz. Chcemy aby kobieta lub mężczyzna, zmienili się na lepsze. Chcemy im w tym pomóc. Zazwyczaj dostrzegając te negatywne cechy, odnosimy wrażenie, że są one wynikiem trudnych przeżyć. Weźmy na przykład chłopaka, który w kontaktach z dziewczyną jest dobry.

Efekt aureoli?

Ona wie, że on pali trawkę. Sama kiedyś miała styczność z tym i nie miała problemu, żeby z tym zerwać. Jednakże myśli, że on również może to zrobić. Przecież dlaczego miałby być zły, skoro ją samą traktuje dobrze? I tu się właśnie pojawia problem. Zaczynam usprawiedliwiać tego człowieka wierząc jednocześnie, że kiedyś z tego wyjdzie, że uda mi się jemu pomóc.

Ileż razy naoglądaliśmy się filmów, gdzie jeden człowiek “nawraca się” pod wpływem dobrej, czułej, cierpliwej kobiety. Te obrazy są bardzo romantyczne i chociaż zdarzają się w życiu osobistym, to jednak bardzo często trwają krótką chwilę, zanim wrócą nawyki, a nierzadko nawet takich zmian się nie uświadcza. Niestety, mamy wówczas tendencję do dalszego “usprawiedliwiania” człowieka, którego adorujemy.

Nie chcę powiedzieć, że zmiany są w ogóle niemożliwe, albo czy ludzie się zmieniają zawsze. Chcę zaznaczyć, że zdarzają się bardzo rzadko, a jak już to często też na krótką chwilę. Wynika to z tego, że osoby, które tkwią w takich, czy innych złych nawykach, myślą bardzo jednostronnie. Rzadko kiedy zdradzają otwartość na poglądy i wartości innych ludzi. Owszem, potrafią być bardzo inteligentni, jak na przykład psychopaci.

Gdy czytam fragment “miej serce i patrzaj w serce”, odnoszę wrażenie, że tak jest po prostu łatwiej. Wpadając w taki sposób patrzenia, czyli tak naprawdę patrzenia emocjonalnego, usprawiedliwiam się uczuciem do drugiej osoby, jednocześnie jestem przekonany o swojej mocy sprawczej na drugiego człowieka.

Gdyby rzeczywiście, patrzenie sercem miało powodować, że ludzie się z tego powodu zmieniają, nie byłoby tylu osób na terapii. Każdy by dostrzegał w sobie jakieś wady, nad którymi (z powodu serca) miałby pracować. Jednak jest zupełnie inaczej. Mały odsetek ludzi potrafi być na tyle otwartymi, żeby analizować każde słowo wypowiedziane przez inną osobę.

A najciekawsze jest jednak to, że dostrzegam raczej nie brak otwartości, ale błędy rodzicielskie, które pokutują brakiem szerszego spojrzenia na to co nas otacza. Często po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że to co już wiemy, nie musi być dobrze ukształtowane. Intuicyjnie tego się trzymamy, że mama jest osobą od sprzątania, gotowania, prania itd., a tato tylko chodzi do pracy i po powrocie siada przed telewizorem.

Niestety mamy nie pokazują swojej frustracji, kiedy mąż nie chce pomóc, bo zwyczajnie nie mają już siły z nim walczyć. Co z tego, że walnie go przysłowiową patelnią, on coś dla niej zrobi, a następnie wróci do swojego ciepełka, które mu “matka polka” przekazała.

A przecież ta mama, niegdyś dziewczyna, wierzyła, że ten jej chłop się zmieni...

O autorze
Nazywam się Adam Filipczuk. Od 2017 roku przeprowadziłem ponad 4000 godzin psychoterapii. Z moich usług skorzystało co najmniej 300 klientów do dnia dzisiejszego (listopad 2020). Jestem osobą bardzo wrażliwą i nastawioną bardzo mocno na relację z klientem. Po za tym, że prowadzę bloga, zajmuję się akwarystyką i jestem szczęśliwym mężem i ojcem 6 letniej córeczki Marysii.

Mogą Cię zainteresować

Adam Filipczuk © 2024 All rights reserved.
Strona stworzona przez BrandUP!