Istnieje pewne niezrozumienie relacyjności pomiędzy zaburzeniami osobowości, chorobami psychicznymi i zaburzeniami emocjonalnymi. O ile człowiek sam sobie nie jest winien chorób i zaburzeń z powodu braku psychoedukacji, o tyle trudno już mówić o funkcjonowaniu. Nieświadomość jest głównym czynnikiem wpływającym na jakość relacji międzyludzkich a co za tym idzie, dokonywania wyborów.
W tym artykule przybliżę temat relacyjności i czy warto pochylać się nad osobami z zaburzeniami.
Trudno jednoznacznie określić, kto jest winien zaburzeń emocjonalnych, ale są pewne czynniki, które mogą podpowiedzieć jak funkcjonować i jak określać etyczną sferę działania wobec osób z zaburzeniami. Istnieje świadomość społeczna co do nieświadomości swoich emocji wśród osób z zaburzeniami. Dlatego też wiele osób próbuje usprawiedliwiać ich zachowanie. Czasami można usłyszeć, żeby komuś odpuścić, ponieważ to co zrobił, jest wynikiem traktowania przez ojca. I tutaj pojawia się problem. Taka postawa stoi w opozycji do dbania o swoje dobro i może generować frustrację.
Tak samo jak osoby dotknięte różnymi chorobami, tak osoby z zaburzeniami mają obowiązek dbać o siebie. Wyjątki stanowią Ci, którzy muszą być pod stałą opiekę z uwagi na wyłączoną świadomość swoich emocji, co widać w podejmowaniu zachowań zagrażających życiu lub zdrowiu. Pozostałe przypadki nie mogą zostać zwolnione z myślenia.
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że osoby z zaburzeniami łatwiej uciekają się do wpływu na społeczeństwo. Gdy taka osoba trafi na podatny grunt, to z powodu osobistej nieświadomości będzie utwierdzać się w przekonaniu, że robi tak, jak należy. Sięgając do przykładu przychodzi mi na myśl mężczyzna, który często był bity przez ojca alkoholika. Jego mama również była bita. Młodzieniec dusił w sobie emocje, ponieważ nie był w stanie nic zrobić po za patrzeniem na to co się dzieje. Można sobie wyobrazić jak ogromne spustoszenie emocjonalne pojawia się w jego sercu. Czy zatem taki mężczyzna, który w przyszłości będzie pił i bił, powinien dostać litość i próbę pomocy?
Otóż ten mężczyzna podjął decyzję, za którą jest odpowiedzialny.
Jak to się dzieje, że jeden człowiek w podobnej sytuacji będzie milszy i życzliwy, a drugi opryskliwy i nieznośny? A tak, że jeden i drugi podjęli decyzję.
Te decyzje mają swoje konsekwencje w relacjach z ludźmi. I w tej sytuacji, od męża, żony, dzieci, rodziców zależy, od społeczeństwa, gdzie ten człowiek się znajdzie. Czy znajdzie się na piedestale pomocowym, czy jednak dostanie lekcję życiową i być może, nauczy się żyć?
Trzeba pamiętać, że nie każdy odbiera lekcję. Niektórzy nawet nie chcą.
Do mnie często piszą ludzie z prośbą i zapytaniem o pomoc. Niedawno napisał do mnie młody mężczyzna, z zapytaniem o spotkanie dla pary, bo ma kryzys w związku. Nie spodobała mu się forma płatności kartą, dlatego zareagował bardzo szybko:
"dziękuję, rezygnuję"
A następnie zablokował mnie. Nie zdążyłem nawet zaproponować mu innej formy płatności. Ten człowiek nie pozwolił na dialog. Pomyślałem sobie, że dobrze, że mnie zablokował. Nie potrzebuję klientów, którzy wiedzą lepiej. Może z kimś innym się dogada?
Żeby przejść terapię, trzeba chcieć się otworzyć na ból, na coś, co może być inne, odmienne. Żeby zbudować piękne relacje, również trzeba chcieć się otworzyć na ból, na coś co jest inne, odmienne. Żeby być szczęśliwym, również trzeba chcieć się otworzyć na ból, na coś co jest inne i odmienne.
Dlatego o ile można współczuć, to nie rekomenduję litości.
Bowiem jest to droga, która pozwala drugiemu człowiekowi zobaczyć, dać szansę na zmianę. Jeśli on jest nieświadomy, to w świadomości tego co dzieje się z tym człowiekiem, lepiej jest mu nie pozwolić na agresję. W ten sposób uczy się nabierania świadomości.