Kryzys w związku bywa naprawdę uciążliwy. Jest jak kapiąca woda w nieskończoność w jedno i to samo miejsce na ciele, powodując niemiłosierny ból. Jeśli kryzys w związku nie zostanie rozpracowany, to tak jak kornik w drzewie, będzie drążył, wiercił, niszczył aż małżeństwo/związek się rozpadną.
Wiele osób zadaje mi pytania o kryzys w związku. minęło trochę czasu i tym razem postanawiam zebrać je w jedną całość i napisać artykuł zbiorczy.
Kryzys w związku - pytania i odpowiedzi psychologa
Kryzys w związku może dopaść każdą parę i każde małżeństwo. Ośmielę się stwierdzić, że nie ma na świecie pary, która by kryzysu nie przeżyła, a nawet jeśli, to można by je policzyć na palcach jednej ręki. W każdym razie, szukać takich par jest jak ze świecą.
Kolejną sprawą jest też to, że kryzys w związku nie ma jednoznacznie określonego czasu. Można by przytoczyć badania psychologiczne, przeprowadzić i wyciągnąć średnią z tych badań, ale to moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu. Zatem rozpatrywając tą sprawę z perspektywy czasowej, mija się z celem, bo żeby zażegnać taki kryzys, potrzebne są umiejętności miękkie.
Czym są umiejętności miękkie?
Takie umiejętności to nic innego, jak zdolność do komunikowania się z innymi ludźmi w taki sposób, aby obie strony były w stanie się zrozumieć. Oczywiście nie kończy się na samej komunikacji werbalnej lub niewerbalnej, ponieważ w grę wchodzą jeszcze przekonania człowieka, doświadczenie, wiedza, otwartość na nowe rozwiązania, pokora. Kryzys w związku zależy od tych czynników, gdy ich nie ma.
Przede wszystkim pokora jest ważna w rozwijaniu swoich umiejętności miękkich. Zwracam na nią uwagę, bowiem można doświadczyć naprawdę ciekawych rozmów, ale są one niczym innym jak jedynie bezproduktywną dyskusją, jeśli nie ma skłonności do porozumienia.
Pozostaje jeszcze kwestia wybaczania i odpuszczania drugiemu człowiekowi. Jak można zakończyć kryzys w związku jeśli żadna ze stron nie jest w stanie odpuścić drugiej?
Co jest podstawą do zrozumienia kryzysu
Ważną rzeczą, a właściwie podstawą do zrozumienia na czym polega kryzys w związku, jest zrozumienie tego, jak buduje się nowy świat, nowe relacje, nową świadomość, czy też kształtowanie nowej postawy względem czegoś. Chodzi bowiem o to, że aby coś zmienić, musi się coś wydarzyć.
Wydarzenia naszego życia najczęściej prowokują nas do refleksji nad swoim życiem i cudzym. Niestety, zauważam tendencję spadkową do refleksji ze względu na coraz to bardziej wygodne życie i ułatwianie go dzięki różnym przedmiotom. Zaczynamy działać jak zwierzęta (artykuł o myśleniu) bez używania myślenia. Reagujemy na drugiego człowieka emocjami, podczas gdy możemy pomyśleć, zanim coś się zrobi.
Istotne jest to, żeby nie zapominać o posiadanej przez nas takiej funkcji jak - rozsądek, którego nie posiadają zwierzęta
Dlaczego wydarzenia mają wpływ na nas?
W przypadku kryzysu zazwyczaj są to wydarzenia, z którymi człowiek sobie nie radzi i jednocześnie ściera się z postawą drugiej, drogiej sobie osoby. Jak już zaznaczyłem wcześniej, kryzys w związku pojawia się, kiedy zaczynają się zderzać dwa światy dwóch bliskich sobie osób.
Jak już wyżej wspomniałem, reagowanie emocjonalne na drugiego człowieka, często powoduje bezmyślne traktowanie i poniżanie drugiej strony. Im bardziej jedno z drugim walczy o swoje prawa i dobre samopoczucie, tym ostrzejszy jest konflikt.
Dopiero kiedy trafia nas tragedia życiowa, która dostarcza cierpienia, wybudza nas z letargu walki o swoje dobro. Wywołuje pewną refleksję i jeśli uda nam się znaleźć powód tragedii, to pozostaje to zmienić.
Jednak wolelibyśmy tego uniknąć. Żeby to zrobić, trzeba zawsze pamiętać o tym, że uczucia ma też druga osoba i ja mogę mieć kontrolę nad tym co mówię. Znam swojego partnera, dlatego wiem, co mogę a czego nie mówić lub krzyczeć.
Ważna rzecz
Te zderzenia dwóch różnych światów prowadzą do pewnego rodzaju wojny, która de facto kończy się pobojowiskiem psychicznym. Następuje wówczas moment zwątpienia i szukania rozwiązań. Czasami udajemy się po wsparcie do specjalisty psychologa, czasami przejmujemy postawę naszych rozwiedzionych rodziców, czasami przechodzimy do porządku dziennego i przyzwyczajamy się do życia takiego, jakie jest.
Po takim zderzeniu dwóch światów następuje zniszczenie świata obecnego, jaki posiadamy w swojej głowie, naszych przekonań, które dotychczas się sprawdzały a teraz już nie działają, naszych prób, które nagle stały się ością w gardle partnera. Następnie zaczynamy od nowa go budować i tutaj zaczyna się kolejna praca nad związkiem, który jak to nazywam, tworzy się nowy wspólny świat.
Dlaczego kryzys w związku w ogóle się pojawia i czy należy się go bać?
Takich kryzysów może być wiele. One są potrzebne, ponieważ jesteśmy istotami najczęściej działającymi schematycznie, co doprowadza do przeoczenia niuansów, które mogłyby nas uchronić od zawalenia się dotychczasowej relacji w związku z partnerem.
Dlatego nie bójmy się kryzysów, bo są one po to, żebyśmy mogli się rozwijać i wspólnie wzrastać w miłości. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby tych kryzysów nie przechodzić, jednak takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. To wymagałoby obustronnej dojrzałości, co w obecnych czasach jest rzadkością.
Przejdźmy wobec tego do pytań:
Kryzys w związku małżeńskim - czy da się przetrwać?
Kryzys w związku jest jak kapiąca woda na kamień. Im więcej jej skapie tym większą dziurę wyrzeźbi, Mówi się też, że cicha woda brzegi rwie.
Jeżeli pytanie dotyczy tego, że czas leczy rany i kryzys w związku przestanie istnieć, to jest to bardzo małe prawdopodobieństwo. Nie wyobrażam sobie takiej mocy, żeby sam czas leczył kryzys. Niestety, kryzys w związku ma to do siebie, że będzie niszczył dotąd, dopóki nie zmienimy biegu rzeki.
Jakie są sposoby zmiany biegu rzeczy i leczenia relacji partnerskich?
- Terapia - która daje najpełniejszy obraz sytuacji w małżeństwie. Osoba trzecia, psycholog jest w stanie spojrzeć na perspektywę relacji z boku i pomóc znaleźć oraz rozwiązać problemy.
- Rozmowy z partnerem pozwolą na zmianę zachowania, które uniemożliwia przekazanie miłości drugiej osobie. Jednak tutaj potrzebne są umiejętności miękkie, o których wspominałem wyżej.
- Modlitwa dla niektórych jest zbawienna. Chrześcijanie często się nią posiłkują, a nawet w badaniach psychologicznych jest wzmianka o tym, że religia ma pozytywny wpływ na człowieka.
Jeśli chodzi o odpowiedź, czy da się go przetrwać, dosłownie się nie da. Trzeba zmieniać zachowania i sposób myślenia, aby to się udało.
Czy warto trwać w relacji, w której mężczyźnie jest ciężko otworzyć się na drugą osobę, zwłaszcza gdy jest się kompletnym przeciwieństwem?
Przede wszystkim trzeba zacząć od pewnej podstawowej rzeczy.
Czy jestem w związku formalnym, nieformalnym i jak mocno dla mnie ważne jest budowanie relacji z drugą osobą?
Niezależnie od tego w jakim jestem związku, pewnej rzeczy nie da się przeskoczyć. Mianowicie chodzi o sposób komunikacji mężczyzn do kobiet i w ogóle. Ja sam jako psycholog i mężczyzna, choć jestem bardzo otwarty na budowanie relacji z ludźmi, potrafię rozmawiać i jestem w stanie się wczuć w drugą osobę, to jednak względem swojej małżonki i bliskich mi osób niekoniecznie za każdym razem chcę się zwierzać z tego co mnie boli.
Z czego to wynika?
Jest to podstawowa różnica, którą obserwujemy w funkcjonowaniu płci. Kobiety są bardziej otwarte i łatwiej im wypowiadać słowa związane z emocjami i przeżywaniem różnych sytuacji, zaś mężczyźni robią to rzadziej, lub wcale.
Wychodząc z tej perspektywy zauważamy, że łatwiej się wprawdzie dogadać z mężczyzną, jeśli nie będziemy wymagać od niego otwarcia się na pewne sprawy was nurtujące (wskazówka dla kobiet). Ponieważ niewiasty potrafią czytać między wierszami, to warto zastanowić się jednak nad formą rozumienia płci przeciwnej.
Podobnie jest z mężczyznami, kiedy nie chcąc się otwierać, albo postanawiając, że w danej chwili nie warto zaprzątać sobie głowy problemami, można przyjąć za punkt odniesienia w relacji to, że lepiej jest nam wysłuchać naszą damę, niż kazać jej zapomnieć o czymś. Najgorsze co możemy zrobić, to dawać jej rady. Jest to ostatnia rzecz, którą kobieta by oczekiwała.
Mówiąc prościej zachęcam mężczyzn do wysłuchiwania kobiet i obserwowania ich, a kobiety do wypowiadania swoich niewypowiedzianych słów, jednocześnie nie wymagając tego samego od partnera. Zdarza się bowiem, że właśnie oczekiwanie tego samego od płci przeciwnej, powoduje większe problemy w relacjach, niż odpuszczenie sobie nacisku na zmianę partnera zachowania.
Gdy przyjdzie czas, mężczyzna sam się otworzy, ale tego wymaga cierpliwość i delikatność kobieca.
Co jest bardziej ciekawszego?
Zwróćcie uwagę, że gdy oboje młodych osób położy się pod rozgwieżdżonym niebem, to rozmowa nie wygląda tak, że zarówno jedno jak i drugie opowiada o swoich emocjach. Konwersacja przebiega zupełnie inaczej.
Przykładowo
Oboje pod rozgwieżdżonym niebem:
K: Jakie piękne te gwiazdy - wzdycha
M: Tak, masz rację - odpowiada chłopak
K: Nie masz czasem wrażenia, że taki stan moglibyśmy przeżywać codziennie? byłoby nam wspaniale, chodzilibyśmy na randki, oglądali niebo. A słuchaj, nawet moglibyśmy pojechać do kina pod niebem? Co Ty na to? To byłoby jak w bajce...
M: Tak, to byłby dobry pomysł.
K: Bo wiesz, kiedyś byłam na takim seansie i powiem szczerze, że to jest coś cudownego. Siedzimy sobie w aucie, mamy otwarte drzwi, a na ścianie wyświetlają romantyczny film. Chciałabym się wtedy przytulić, a nawet moglibyśmy się kochać.
Paradoksalnie tego rodzaju rozmowy są odwrócone płciowo zaraz po zawarciu małżeństwa. Chodzi o to, że to co by wypowiedziała kobieta w powyższym dialogu, powiedziałby mężczyzna po ślubie. Bardzo często dochodzi właśnie do takich sytuacji, ponieważ niewiasta zaczyna postrzegać mężczyznę zupełnie inaczej i jego pomysły stają się nic nie warte, woli pragmatyzm życiowy. Co ciekawe, dalsze koleje losu w związku sprawiają, że staje się on nudny.
Zwrócę jeszcze uwagę na drugą kwestię, która jest często problematyczna w takich sprawach:
Co w przypadku przeciwieństw w związku? Jak to się ma do pojęcia "kryzys w związku"?
Wyjdźmy od pierwotnej decyzji zawarcia małżeństwa z daną osobą. W tamtym czasie sugerujemy się bardziej uczuciami i tym, jak postrzegamy drugiego człowieka. Sprawia nam radość przebywanie z nim i dzięki temu moglibyśmy tak zawsze. Nasze różnice są znikome pod względem wykonywania różnych czynności i spędzania czasu. Wynika to z chęci przypodobania się partnerowi i wypadnięcia w jego oczach jak najlepiej.
Po dłuższy czasie wspólnego mieszkania, slubu, te różnice stają się coraz większe bo uczucia, którymi darzyliśmy partnera, przechodzą w przywiązanie i już nie są tak burzliwe, jak na początku związku. Emocje i hormony szczęścia powodowały, że łatwiej nam było się dopasować i więcej rzeczy wybaczyć, niż obecnie.
Paradoksalnie stwierdzenie "różnic nie do przeżycia" wypowiadają kobiety, których dotknął kryzys w związku. Tutaj powstaje pytanie, czy rzeczywiście zależy nam na partnerze, czy tak naprawdę na swoim dobrym samopoczuciu.
Kocham się w nim
Kojarzysz to powiedzenie? Słuchałem wykładu i sensu tych słów. Wbrew pozorom są one bardzo egoistyczne. Jednakże pułapką jest to, że na początku związku kochając się w kimś, oznacza przeżywanie ogromnej przyjemności z kontaktów z daną osobą. A ponieważ dobrze się z tym kimś czujemy, to nie trudno jest odpuścić i wybaczyć wielu rzeczy.
Różnice
Są one nieuniknione z kilku powodów.
- różnice wywodzące się od płci
- różnice pochodzące z systemu wychowania w domu pokolenia
- różnice w myśleniu
- różnice w doświadczeniu życiowym
- różnice w przeżywaniu i wrażliwości człowieka
- różnice zainteresowań
- różnice kulturowe
- różnice religijne
można by naprawdę wiele wymieniać, ale chcę zobrazować, że możliwość poznania człowieka podobnego sobie w wielu kwestiach jest najczęściej granicząca z cudem.
Umiejętności komunikacji
Niezależnie od tego, jak bardzo się różnimy z partnerem, lekarstwem na zatarcie tych różnic są właśnie umiejętności miękkie. Wbrew temu co powiedzą prawnicy o niedopasowaniu się małżeństwa, rozprawiam się z tymi mitami w osobnych artykułach.
Nauka komunikowania swoich uczuć jest podstawą, oraz najważniejszym elementem pozwalającym zażegnać kryzys w związku.
Co jeszcze?
Pozostaje jeszcze kwestia dumy, uprzedzeń oraz odpuszczania.
To ostatnie jest bardzo, a nawet najważniejsze. Bowiem trąci brakiem zaufania, co z kolei zapętla się tym, że nie jesteśmy w stanie wspólnie dopasować się na nowo z partnerem.
Podsumowując
Nikt mnie nie przekona, że różnice są nie do pokonania. Jedynie zgodzę się na to, że w przypadku kultury obcej oraz wyznawanej wiary, jest to bardzo trudne, niejednokrotnie niemożliwe. Wszystko inne, nawet dopasowanie w łóżku, da się naprostować.
Podobnie jest z relacjami z zamkniętym mężczyzną. Nauka życia i relacji z mężczyznami, jest podstawą do zrozumienia prawidłowej relacji z nami mężczyznami. Wówczas będziecie mogli czerpać niesamowite korzyści ze związku.
A czy warto trwać w takiej relacji? Na to pytanie nie dam jednoznacznej odpowiedzi, dlatego, że jestem zdania, iż można wszystko ze sobą powiązać i stworzyć wspólny wspaniały świat. Najważniejsze w tym wszystkim jest chęć zrozumienia drugiej osoby tak, jakby była inną jednostką, która uzupełnia mnie w tym, czego potrzebuję.
Jak uratować związek, gdy partner mówiąc, że kocha, nie chce być razem. Jak poradzić sobie z tym?
W ten sposób postawione pytanie sugeruje dwie rzeczy. Albo kobieta jest już zmęczona szarpaniem się z mężczyzną i chciałaby już odpocząć, albo z powodu tegoż zmęczenia chce ratować związek.
Pragnę podkreślić, że związek to jest chęć bycia razem przez obie osoby.
Od czego zacząć?
Najważniejsze jest zastanowienie się, po co ja tak naprawdę chcę ratować ten związek i w jakim celu chcę być z partnerem?
Myślę, że na to pytanie już jest odpowiedź w tym artykule, który traktuje o głodzie miłości względem drugiej osoby. Jeśli jednak nie znajdzie się odpowiedzi, to polecam artykuł o tym, dlaczego jesteśmy sami i nie możemy znaleźć drugiej osoby do związku?
Chciałbym jeszcze zapytać, czy przypadkiem wcześniejsze doświadczenia nie sprawiły, że pozostałaś kobietą zrnioną? Bo jeśli tak, to warto zastanowić się nad terapią. Cennik znajdziesz tutaj klikając w link.
Dlaczego terapia?
Kryzys w związku nie objawia się dlatego, że partner jest niedojrzały jako jedyny. Zawsze wina leży po obu stronach. Jakby tego było mało, to kobieta konsekwencje męskiej niesubordynacji nosi dłużej ciężej i wymaga wsparcia. Ona przez te sytuacje buduje w sobie mur obronny, który każe jej kontrolować życie wokół niej.
Niestety jest to najważniejszy element terapii kobiet, które do mnie przychodzą. Jak się później okazuje, po rozbicie tego muru obronnego, łatwiej dostrzec zagrożenia, jakie niesie ze sobą obiecujący gruszki na wierzbie mężczyzna, a co ważniejsze lepiej dostrzega drobne sprzeczności w jego zachowaniu tak bardzo rzutujące na przyszłość.
Również kryzys w związku zdaje się być mniejszym zagrożeniem w przyszłości, jeśli kobieta zdobędzie odpowiednią wiedzę na temat mężczyzn. Ona pozwala na dostosowanie się do naszej mentalności i jednocześnie zmniejsza napięcie związane z wymijaniem się w komunikacji wzajemnej.
Czy jest sens ratować taki związek?
Biorąc pod uwagę wcześniejsze akapity, śmiem stwierdzić, że owy mężczyzna nie tyle jest niedojrzały do bycia w związku, co kobieta zainteresowana również. Bycie na siłę z kimś nie wróży nic dobrego.
Tak nawiasem mówiąc, zawsze zalecam, aby to mężczyzna decydował czy jest gotowy na związek dlatego, żeby nie było później sytuacji, w której zostanie oskarżona kobieta o to, że on tego nie chciał. Jest też drugi powód tego zalecenia. Chodzi o to, by nauczyć mężczyznę podejmowania decyzji i jest to też pierwszy krok ku temu, by odpuszczać jeśli coś nie idzie tak, jak tego chcemy.
Po drugie, uczy się wtedy odpowiedzialności za kobietę i rodzinę. Chociaż ta nauka idzie w las. Nie bez powodu istnieją pewne kanony łączenia się dwojga ludzi w pary.
Ostatnią rzeczą, którą chcę poruszyć jest kwestia kontroli, która przewija się przez większość kobiet. Samo pytanie sugeruje, że kobieta chce zawalczyć o to co dla niej jest potrzebne, ale nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że chłopak ma inne zdanie na budowanie takiego związku. W obecnym pytaniu dla niego lepiej jest żyć w luźnym związku.
Wartości, którym hołdujesz
Nie odchodź od wartości, któym hołdujesz tylko dlatego, że jakiś przeuroczy miś prosi o to. Wartości, które masz w sercu są najważniejsze i jako takim powinno się oddać cześć. One chronią przed przyszłościowymi dramatami.
Czy to normalne, że myślę o innym mężczyźnie, mając kochającego męża?
Myślę, że każdy z nas ma w sobie chęć podziwu ludzi. Dopóki nie ma przekraczanych granic, które są uważane za flirt, zdradę, emocjonalną zdradę, nie ma się czego bać.
Jeśli któreś z partnerów myśli o innej osobie, jest to naturalne. Warunek jest taki, że jest to jedynie jakiegoś rodzaju podziw i nie ciągnie mnie do tego, by angażować się w bliższe kontakty z innym mężczyzną. To samo się tyczy kobiet.
Kochający mąż
Jeśli jednak mając kochającego męża zastanawiam się nad innym mężczyzną, to dla mnie oznacza to, że w związku małżeńskim wkradła się rutyna.
Brak zmiany miejsca na urlopach, stagnacja w obowiązkach, brak spędzania ze sobą wspólnego czasu, albo tylko znikomy, czy też wymuszony kontakt. Warto usiąść do rozmowy z mężem i zaplanować nową jakość życia, spędzanie czasu i codziennie rozmowy zmieniając wystrój.
To tylko nieliczne elementy, ale gwarantuję, że jakość waszego życia ulegnie poprawie. W przeciwnym wypadku, zanim się obrócicie, nastąpi rychły kryzys w związku,
Dla przykładu polecam artykuł, jak pewna para zachowała chemię w małżeństwie przez wiele lat.
Jak dotrzeć do męża, trzeźwiejącego alkoholika, żeby chciał ze mną rozmawiać o swoich problemach i wspólnym życiu?
Może zapytam inaczej. Po co do niego docierać?
Jeśli mam zamiar go zmieniać na siłę, to się nie uda. Zastanawiam się też, kim jest trzeźwiejący alkoholik? Czy to jest osoba, która po napiciu się, dochodzi do siebie, czy raczej ktoś, kto już jest na terapii i próbuje odnowić swoje życie?
W drugim przypadku miałoby to sens. Ale znów powstaje pytanie, czy przypadkiem nie czuję się nieswojo, jeśli mężczyzna woli to zrobić po swojemu? Pytanie w ten sposób postawione sugeruje mi chęć kontroli mężczyzny po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość.
Nie polecam.
Co więc mam zrobić?
Wróćmy do pierwszego pytania o różnice. Jak już wiesz, mężczyzna niechętnie się zwierza ze swoich problemów i jest to moim zdaniem naturalne. Aby jednak wzbudzić chęć u mężczyzny do dzielenia się, warto odpuścić mu, wybaczyć jego błędy oraz starać się być wsparciem w taki sposób, w jaki on tego potrzebuje. Nie w sposób jaki potrzebuje tego sama zainteresowana.
A co w sytuacji, gdzie mężczyzna nie chce się leczyć?
Z pewnością należy unikać usprawiedliwiania człowieka. Jeśli jest to konieczne, warto samej udać się na terapię, żeby nie popełniać błędu, albo mieć wsparcie, które jest potrzebne w walce z taką sytuacją.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby wysłać delikwenta na terapię. Jeśli to nie pomaga, pomyśleć o separacji.
Czy dać szansę mężowi, który uderzył jeden, jedyny raz?
Zasada głosi, że gdy mężczyzna uderzył raz, zrobi to ponownie.
Z tego też względy zastanowiłbym się, jakie są tego konsekwencje na przyszłość. Podobnie jest ze zdradami. Gdy dochodzi do jednej, pojawi się następna z dużym prawdopodobieństwem.
Osobiście uważam, że nie może mieć miejsca żadne rękoczyny ani ze strony kobiety, ani ze strony mężczyzny. Chociaż kultura zezwala na pewien rodzaj policzka ze strony kobiety.
Skoro już wydarzyła się taka sytuacja, zachęcałbym do rozmów z partnerem o tym dlaczego tak się zachował. Jeśli jednak nie zna na to odpowiedzi, czyli nie jest świadomy przyczyn takiego zachowania, to warto go wysłać na terapię.
Ja będąc na miejscu kobiety, zostawiłbym człowieka bez żadnych "ale". Podkreślam jednak, jest to moje osobiste zdanie.
Jak zapanować nad złością, wybuchami agresji w związku itp?
Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wzięcie udziału w terapii indywidualnej. Wyżej opisałem sytuację zranionej kobiety, która ma pewne mechanizmy obronne. To otoczka, która każe kobiecie bronić swojego serca, żeby nie zostało ponownie zranione i jednocześnie przestaje ufać.
Powodów takiego stanu może być bardzo wiele, dlatego trzeba by się do nich dokopać przy pomocy specjalisty.
Czy mogę sama o to zadbać?
Oczywiście, jednak problem polega na tym, że w takiej sytuacji bardziej prawdopodobne będzie uczenie się behawioralne swoich zachowań. Wygląda to w ten sposób, że widząc co krzywdzi partnera, staram się to zmienić.
Niestety minusem tego sposobu jest brak zrozumienia głębokich przyczyn tych emocji. One wcale nie muszą wynikać z niedoskonałości partnera. Bardziej jestem skłonny upatrywać ich w przeżyciach z przeszłości, które stały się murem obronnym.
Zaznaczam jednak, że tego typu praca jest trudniejsza i bardziej czasochłonna. Jeśli u was już występuje kryzys w związku, a podejrzewam, że tak, to jednak warto rozważyć terapię.
O cenach usług można przeczytać w zakładce cennik.
Jeśli pomogłem Ci, zostaw komentarz na facebooku. (click)