Jedna prosta zmiana, a złapiesz ochotę na seks

Nie masz ochoty na seks? Gdzieś w Twoim życiu się zagubił i nie widzisz przyczyn takiego stanu rzeczy, ale chciałabyś mieć ochotę na seks. W tym poście podpowiem Ci, co możesz zrobić, żeby taką ochotę w sobie wzbudzić. Musi być jednak pewien warunek. Nie znasz przyczyn spadku libido, ale Twoje ciało jest zdrowe i nie ma przyczyn hormonalnych związanych z chorobami przewlekłymi, lub innymi schorzeniami.

Zapraszam do czytania.

Częste przyczyny spadku libido

Jest kilka istotnych powodów, które mogą mieć wpływ na Twoje libido w relacji z partnerem. Jak już wiemy z tego bloga, do zawarcia związku potrzebna jest dojrzałość człowieka, która ma istotny wpływ na gotowość do budowania relacji. Przy czym, im bardziej dojrzały jest człowiek do zawarcia trwałej relacji, tym łatwiej o zbudowanie fascynującego związku. A jak też wiemy, do każdej relacji wpadają "chochliki" tak, jak czasem osy wlatują nam przez okno do pokoju. Dlatego warto się przed tym zabezpieczyć i tym razem podpowiem Ci, co zrobić w przypadku spadku braku chęci na seks, zakładając, że jesteś osobą zdrową psychicznie i fizycznie. W przeciwnym wypadku, najpierw ureguluj swoją gospodarkę hormonalną i zadbaj o swoje ciało w chorobie.

Pamiętaj, że rozregulowanie gospodarki hormonalnej może być też objawem przyjmowania niektórych leków, szczególnie leków mających poprawić funkcjonowanie w okresie menstruacyjnym. Weź pod uwagę taką okoliczność.

Oto, co może wpływać na brak chęci na seks w relacji

Czynników wpływających na obniżone libido można wymieniać. W psychologicznych artykułach można doszukać się kilkustronicowych treści z wypunktowanymi czynnikami obniżającymi libido, począwszy od chorób, przez dietę aż po choroby psychiczne.

Tutaj jednak zwrócę Twoją uwagę na jedną, najczęściej występującą przyczynę, a w zasadzie objaw, bo przyczyn tego objawu może być wiele. Chodzi mi o Twoje zdrowie psychiczne, higienę, jaką utrzymujesz w swoim życiu. mam na myśli "brak wolności" zgłaszany przez moich pacjentów, świadczący o tym, że dzieje się coś niedobrego i obniża Twój poziom energii seksualnej. Pomijam mechanizmy obronne seksualizacji.

Zadbaj o higienę swojej psychiki a następnie zrób tą jedną rzecz z partnerem.

Zacznij rozmawiać

Brzmi banalnie prawda? Jednak nie chodzi mi o zwykłą rozmowę o tym, że autobus przejechał kurczaka, albo koleżanka wypiła zmielony kawior, czy jakiś "ktoś" przejechał łosia na drodze, a babcia sąsiadka zagląda Ci w okno. Tu wcale o to nie chodzi. Po prostu buduj intymną więź, relację.

Budowanie intymnej relacji

Zmiana tej jednej rzeczy, czyli budowanie intymnej więzi wiąże się z pewnym wysiłkiem i potrzebujesz na to czasu, zaangażowania i otwartości.

Wyobraź sobie spotkanie z drugim człowiekiem, które ma otworzyć podwaliny do nowej relacji. Zazwyczaj, gdy poznajesz taką osobę, czy to nową, czy bliżej poznajesz koleżankę, kolegę, to kosztuje Twój czas, kosztuje Twoje zaangażowanie, oraz otwartość. Bez otwartości na nieznane, nie otworzysz serca na intymną podróż po świecie drugiego człowieka. Po świecie emocji swoich i czyichś. Otwartość to nic innego, jak pozwolenie sobie na to, żeby ktoś Ci bliski obdarzył Ciebie jego emocjami, jednocześnie Ty obdarzasz jego swoimi emocjami. To oczywiście wiąże się z przeżywaniem emocji nie swoich, ale na tym polega intymna więź, żeby je przeżywać razem.

Dlatego gdy chcesz znaleźć energię na seks, znajdź najpierw siłę do bycia otwartym i nie spieszenia się. Daj swój czas, obecność, bądź z tym człowiekiem, umów się z nim na spotkanie, poproś jego o czas i zaangażowanie. Poproś jego i siebie o bycie razem, tylko wy. Niech wam nic nie przeszkadza, a sobie dajcie czas na dotyk i przeżywanie.

W ten sposób zbliżycie się do siebie. A gdy już to zrobicie, pozwolicie sobie na akceptację, wówczas nie będzie wam nic stało na przeszkodzie, aby pojawiło się libido. A dalej, już wiecie co robić 😉

Sprawdzanie telefonu partnerowi

Sprawdzanie telefonu partnerowi bez jego wiedzy jest częstą praktyką po zdradzie, lub po sytuacjach sugerujących zdradę. Wiele osób zadaje pytanie, czy to dobrze, że sprawdzają telefony i co w związku z tym dalej? Czy to jedyna opcja po zdradach? Ten artykuł dotyczy wskazówek związanych ze sprawdzaniem telefonu.

Pochylimy się nad konsekwencjami i komunikatami sprawdzania telefonu partnerowi. Odpowiemy sobie na pytanie, co zrobić w sytuacji, kiedy sprawdzasz telefon, bądź jest sprawdzany Tobie.

Zapraszam!

Dlaczego sprawdzasz telefon?

Sprawdzanie telefonu jest formą zabezpieczania siebie przed kolejną zdradą (najczęściej). Innymi słowy, jest zwróceniem się do swojego bólu i zajęcie się nim. Obrazowo mógłbym tą sytuację porównać do tego, że gdy ktoś zraniłby mnie na przykład nożem, to pierwszym odruchem będzie zwrócenie się ku ranie i zlekceważenie napastnika. Następnie, gdy sytuacja już zostanie rozwiązana, w każdym kolejnym kontakcie z "napastnikiem" sprawdzam go, czy nie ma przy sobie noża. Daję mu tym samym znak, że mu nie ufam i jednocześnie nie oddalam go od siebie, bo z jakiegoś powodu był dla mnie bliski. Jest to niebezpieczna sytuacja.

To mi przypomina syndrom sztokholmski, choć nim nie jest. Jednak zwracam na niego uwagę, żebyś zauważył, że w tej konstelacji emocjonalnej nie rozwiązuję problemu.

Kto powinien radzić sobie ze sprawdzaniem telefonu?

Niestety, sprawdzanie telefonu partnerowi nie jest czynnością, z którą partner powinien sobie radzić, ale właśnie osoba, która sprawdza telefon.

Rozumiem sytuację, że partner zranił i zdradził. Problem emocjonalny powstaje po stronie osoby sprawdzającej i dotyczy bezpośrednio skrzywdzonego. Zaś problemem po stronie zdradzającego nie jest to, że sprawdzany mu jest telefon, ale że dopuścił się zdrady. Te dwie kwestie należy bardzo mocno rozgraniczyć, ponieważ zrzucenie odpowiedzialności za sprawdzanie telefonu na zdradzającego utrudnia rozwiązanie problemu.

Co komunikujesz poprzez sprawdzanie telefonu partnerowi?

Gdy sprawdzasz partnerowi telefon, to nieświadomie komunikujesz mu kilka rzeczy.

Po pierwsze - gdy sprawdzasz telefon partnerowi, nie ufasz mu

Trudno jest rozwiązać jakikolwiek problem emocjonalny bez zaufania. Brak zaufania przyczynia się także do nieumiejętności słuchania. Brak słuchania powoduje blokady na rozwój. Można mówić, że daje się kredyt zaufania, ale przy jednoczesnym kontrolowaniu telefonu, wyraźnie daje się komunikat: "Nie ufam Ci".

Partner jednocześnie będzie czuł presję i przytłoczenie. Nie dość, że odbiera od Ciebie sprzeczne sygnały emocjonalne, ale także widzi, że sprawdzany jest mu telefon i nie dostaje przestrzeni do rozwiązania problemu.

Po drugie - kiedy sprawdzasz telefon partnerowi, uzależniasz się od niego

Poprzez nasilenie emocji w trudnej sytuacji uzależniasz się od zdradzającego.

Jeśli partner należy do osób, które nie poradziły sobie z emocjami i zdradził, to będzie miał nie tylko wyrzuty sumienia, ale jednocześnie nie będzie wiedział w jaki sposób Ci to wynagrodzić. Zachodzi później błędne koło w postaci tańca między dwojgiem ludzi. Jedno nie ufa, drugie próbuje przekonać do zaufania a atmosfera między dwojgiem dodatkowo gęstnieje. Paradoksalnie kontrola telefonu w przekonaniu ma dać ulgę, a w rzeczywistości zwiększa napięcie.

Jeśli jednak partner należy do osób manipulujących, wówczas, jeśli sprawdzasz telefon partnerowi, zostajesz przysłowiowo "ugotowany". Dlaczego? Już wyjaśniam.

Pierwsze co usłyszysz, to że była to Twoja wina. Drugie, że musisz się zmienić. A po trzecie, stracisz swoją wartość i godność we własnych i jego oczach. I to wszystko dlatego, że pozwoliłaś sobie na kontrolowanie i uzależnienie.

Po trzecie - sprawdzając telefon partnerowi zaczynasz toczyć wojnę

Użyję prostego słowa, mścisz się. Sprawdzanie telefonu partnerowi jest formą toczenia wojny z partnerem. Ty kontrolujesz, on się wypiera, Ty sprawdzasz, a on próbuje coś z tym zrobić, naprawić albo uzależnić Cię. Taki taniec nie ma końca, dopóki jedna ze stron nie odpuści i konstruktywnie nie podejdzie do tematu.

Uwaga!

Konstruktywnie, nie zawsze oznacza, że musicie ze sobą razem dalej być!

Sprawdzanie telefonu partnerowi bez wyraźnej zdrady

Jeśli jednak zachodzi sytuacja, że partner sprawdza Ci telefon, ale nie dokonałeś żadnej zdrady, albo jesteś w początku relacji z taką osobą, to rozważ kilka poniższych informacji.

Jaką miał przeszłość, ze sprawdza Ci telefon i co z tym robi?

Wiesz już, że sprawdzanie telefonu bez wyraźnego powodu nie jest zdrowe. nie buduje zdrowej prywatności i relacji. powoduje niepokój i chaos emocjonalny. Zwracam też uwagę na uwagi kierowane do partnerów typu:

Z kim piszesz? Pokaż mi telefon.

Dużo takich uwag bez kontekstu humorystycznego jest toksycznych. Przeszłość tutaj nie ma żadnego znaczenia, ponieważ jest pewnym balastem, który należy uformować na przyszłość. Pamiętaj, że nie powinno się usprawiedliwiać żadnego czynu.

Dlatego warto mieć na uwadze te kwestie i zastanowić się co z tym zrobić. Przede wszystkim, partner powinien być świadomy, że ma z tym problem. Jest to warunek konieczny do rozwiązania problemu. Niektórzy nie wchodzą w związki z takimi osobami, ale jeśli decydujesz się zostać, to warto ocenić jego świadomość, na przykład zadając pytanie, "czy rozumiesz, że takie zachowanie nie służy naszej relacji?". Jeśli partner Ci odpowie, że to normalne, albo odwróci uwagę od tematu, miej pewność, że tej świadomości nie posiada.

Drugą sprawą, po ocenie świadomości problemu jest pytanie, czy z tym coś robi. I znowu, musi podać Ci konkrety, na przykład:

  1. Rozumiem, że sprawdzam telefon i mnie samego to denerwuje, ale staram się rozmawiać o tym z "przyjacielem" i radzić. Proszę Cię informuj mnie o tym za każdym razem. Chciałbym wiedzieć, kiedy Ci to przeszkadza i bądź w tym konsekwentna. Nie pokazuj mi telefonu i mów, że na to się umówiliśmy.
  2. Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego postanowiłem w ciągu 3 tygodni zapisać się do psychoterapeuty, aby problem przepracować.

Jeśli nie padnie żaden konkret, można śmiało domniemywać, że problem nie zostanie rozwiązany, a tym bardziej przepracowany.

Słowo w życiu człowieka

Opowiadam o roli słowa w życiu człowieka. Jakie konsekwnecje w życiu człowieka niesie słowo. Jak się odnosimy do siebie wzajemnie. Jaką rolę w komunikacji niesie słowo.

Zapraszam!

Czy jesteś gotowy na związek?

Po ostatnim wpisie i rozmowie z bliską mi osobą uświadomiłem sobie, że brakuje w sieci wskazówek o tym, jak ocenić własną dojrzałość emocjonalną i gotowość do związku. Podejmę w tym artykule próbę podejścia do tematu, ale zdaję sobie sprawę, że tego typu krótki poradnik może nie spełnić oczekiwań czytelnika, a przede wszystkim moich. Wynika to z faktu, że czytając i jednocześnie będąc osobą niegotową na relację, mogę myśleć inaczej, niż jest faktycznie. Chodzi o to, że osobiście jest trudno ocenić swoją dojrzałość.

Zatem w tym artykule podejmę jedynie próbę nakreślenia tematu, ponieważ treści w sieci jest mało i w dodatku budzą we mnie sporo wątpliwości co do ich przydatności dla samego czytelnika. Chociażby artykuł od ohme.pl pisany na podstawie zagranicznych treści, już budzi we mnie wątpliwość co do spotkania się intencji autora z możliwościami interpretacyjnymi samego czytającego.

Umiejętność komunikacji

O tej umiejętności już pisałem w oddzielnym artykule. Zapewne już wiesz, że jest to umiejętność, która ma dwie strony medalu. Po pierwsze, umiejętność ta w szerokim znaczeniu jest objawem dojrzałości, ponieważ pozwala na stonowany i pełen szacunku dialog. Wynika to z faktu panowania nad swoimi emocjami, co z kolei jest kluczowe do dbania o miłość w związku. Po drugie jest to najważniejsza umiejętność pozwalająca na rozwój związku.

Zrozumienie siebie

Czy znasz motywację każdego swojego działania? Czy gdy decydujesz się powiedzieć komuś "kocham", to nie mówisz tego, bo czujesz pożądanie? Czy gdy idziesz kupić sobie buty albo drogiego smartfona, to jest to podyktowane poczuciem niespełnienia? Czy gdy chcesz mieć dzieci, jest to podyktowane uczuciem samotności, albo tym że Twój mężczyzna nie daje Ci wystarczająco dużo zaangażowania i uwagi? Na te i wiele innych pytań, nawet takich gdy udajesz się do piaskownicy, czy sklepu, warto znać odpowiedź, z jakiego powodu to robisz.

Rozwój osobisty

Zaprzestanie osobistego rozwoju jest niczym innym, jak umieraniem. Psychiczne umieranie nie spowoduje lepszego samopoczucia, ale jedynie stagnację i potrzebę stabilizacji życia. Jest to rodzaj złudnego poczucia szczęścia, bowiem człowiek czuje się wtedy bezpiecznie i nic mu "nie grozi". Nie każdy jest w stanie znieść taki rodzaj funkcjonowania swojego partnera, dlatego tym bardziej niebezpiecznie jest, jeśli się nie rozwijasz. Partner będzie wymagał w wielu sprawach porozumienia, a to już jest powodem do rozwoju.

Trzy etapy dojrzałości do relacji - gotowość do relacji

Etap Pierwszy - dojrzałość dziecięca - egocentryzm

Ten etap charakteryzuje się potrzebą zaufania otoczeniu, bliskim, partnerowi. Człowiek ufa innym osobom tak bardzo, że ciężko jest zrozumieć mu, dlaczego jest wyrządzana krzywda jego osobie. To potrzeba liczenia na innych, że ludzie i bliscy zrozumieją i będą chcieli szanować zainteresowanego. Osoba wyraża wówczas potrzebę, aby przeproszono ją, podziękowano, doceniono, naprawiono szkody. Etap ten mówi tak: kocham Cię, chcę Cię kochać i mam nadzieję, że mnie nie skrzywdzisz.

Słowo klucz: chcę Cię kochać, ma pewne znaczenie. Bowiem w tym etapie dorosła osoba czeka na okazywanie jej miłości. Łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie: po czym poznasz, że Cię kocham? Jeśli zadając tej osobie to pytanie, będzie umiała odpowiedzieć i nie będzie to jedno zdanie, to człowiek idzie w dobrym kierunku.

Etap Drugi - dojrzałość osobista

Drugi etap dotyczy samodzielności w relacji. Ma on kilka charakterystycznych cech:

Etap Trzeci - dojrzałość do bycia w relacji - gotowość na związek

Etap ostatni powstaje dopiero po osiągnięciu dojrzałości w drugim etapie. Człowiek otwiera się na budowanie relacji z drugą osobą. W tym momencie szanuje decyzje drugiej strony, a oprócz tego, że potrafi żyć samotnie, potrafi bez oczekiwań dbać o drugą osobę. Nie wymusza, ale prowadzi dialog i w poszanowaniu decyzji partnera decyduje o sobie i o nim tak, aby obojgu dobrze się żyło. Jest gotowy odejść, jeśli partner nie osiągnął tego etapu. Angażuje się i dba o dobrą relację, negocjuje wspólne życie i wyraźnie komunikuje swoje potrzeby tak, żeby to co mówi, było spójne z tym co chce powiedzieć.

Konieczność bycia w relacji?

W artykule o 3 powodach, dla których jesteśmy sami wyjaśniłem dlaczego dzieje się tak, że nie jest się w związku. Warto do niego sięgnąć. Natomiast jeśli istnieje silna potrzeba wejść w relację, najprawdopodobniej będzie ciężko ją utrzymać. Nie bez powodu najlepsze małżeństwa to takie, w których partnerzy poznali się podczas przygody i taką przygodę nadal kontynuują. Chodzi o to, aby z powodu osobistych tęsknot nie doprowadzić do napiętej atmosfery między partnerami. Jeśli jednak samotność traktujesz jako etap przejściowy, czasem zatęsknisz, ale nie jest to determinant Twojego życia, to całkiem możliwe, że jest to jeden z czynników gotowości do wejścia w relację.

Gotowość do rozejścia

Jeżeli bardzo pragniesz być z kimś w związku, najprawdopodobniej będzie Ci trudno zrezygnować z relacji, w której pojawią Ci się "czerwone lampki". Bardzo ważnym elementem dojrzałości do związku jest gotowość do rozejścia się. Czy Twój stan psychiczny pozwala na to, żeby po zawiązaniu relacji odejść, gdy zauważysz rzeczy mające wpływ na relację?

W swojej pracy terapeutycznej zauważam mechanizm nie pozwalający na odejście, kiedy granice osoby są przekraczane w niewytłumaczalny sposób. Taka sytuacja jest nie tylko bardzo niebezpieczna dla relacji, jak też dla samej jednostki zaangażowanej.

Czy lęk nie blokuje mnie przed zerwaniem relacji?

Istotną kwestią jest zrozumienie tutaj słowa "relacja". Zdaję sobie sprawę z tego, że wpływ zachowania partnera na osobę jest znaczący, toteż należy zwrócić uwagę na relację. Ocena relacji z perspektywy swojej osoby może być trudna, dlatego też warto spotkać się z kimś mądrzejszym, żeby o tym mówić.

Pytania, które zadaliście mi w grupie facebookowej:

Czy "on" okaże się socjopatą/psychopatą?

Wątpliwości natury drugiej osoby, czy przypadkiem nie okaże się socjopatą, narcyzem, psychopatą, rozważam z perspektywy umiejętności stawiania granic. Co by się stało, gdyby ogrodzenie naszej działki było niekompletne? Nie tylko łatwiej złodziejowi wejść w nasz teren, ale także i pies, kot będą miały możliwość zostawić swoją kupę. Nie widzę większego sensu zastanawiania się, z kim człowiek ma do czynienia, ponieważ z reguły narcyzów i psychopatów bardzo trudno jest odróżnić na pierwszy rzut oka. Łatwiej ich przefiltrować poprzez konsekwentne stawianie granic. Oni samy odejdą. Trzeba sobie tylko zadać pytanie, czy jestem gotowy na to, aby odszedł?

Więcej w tym temacie opisywałem w artykule o tym, w jaki sposób nie dać się wykorzystywać przez partnera. Gorąco zachęcam do przeczytania tego artykułu. W niniejszym temacie skupiam się na osobistej dojrzałości i chciałbym przekazać podstawy.

Zwróć uwagę, że za tym pytaniem stoi lęk. W tej sytuacji będzie trudno podejść do budowania relacji w sposób zdrowy. Dlatego, że lęk ma zupełnie inne zadanie, niż pojawiający się w sytuacji, która dopiero ma nadejść. On podpowiada dosłownie to, co miało miejsce i teraz należałoby spojrzeć na to z perspektywy logiki i ewentualnego przygotowania się na potencjalnie trudną relację. Można by stwierdzić, że gdy doświadczasz lęku, to faktycznie jeszcze nie jesteś gotowy na zawarcie relacji, żeby z powodów emocjonalnych nie doprowadzić do spięć.

Czy jesteś podatny na wykorzystanie?

Zawsze, jeśli trudno jest postawić granice, ryzyko bycia wykorzystanym zwiększa się. Podobnie w stanach emocjonalnych depresyjnych, pretensjonalnych, poczucia krzywdy. Jeśli doświadczam tego typu nastrojów, podejrzliwości, depresyjności, lęku przed zranieniem, poczucia niesprawiedliwości, także ryzyko bycia wykorzystanym jest większe. A przy tym jakość związku maleje.

Boję się być zranioną, co dalej?

Tytuł dotyczy nie tylko kobiet, bo mężczyzn także. Wielu z mężczyzn nieświadomie ucieka przed bliskością, chociażby do spotkań z "kumplami", częste wyjścia na piwo, wyjazdy hobbystycznie itd. Warto przyglądać się temu co czuję i czy w moim przypadku taki lęk występuje. Jeśli go zauważysz, polecam porozmawiać z dobrym psychoterapeutą i zacząć nad nim pracę, jak również nad innymi kwestiami osobistego życia.

Czy potrafię się zaangażować?

Każdy na początku relacji jest zaangażowany. Pytanie, czy z upływem czasu zaangażowanie maleje? Tak, najczęściej maleje i jest to nieświadome. Zadać warto pytanie, czy jestem na tyle świadomy i zdeterminowany, żeby to moje zaangażowanie trwało i nie malało. Niemalże w każdym związku przychodzi ten moment konsternacji, kiedy partner zaszywa się w swoich schematach i zmienia swoje oblicze diametralnie.

Zaangażowanie kosztuje człowieka. A ponieważ zakochanie (hormony) sprawia, że człowiek działa tak, jakby zażył amfetaminę (działanie na pełnych obrotach niemal w każdej sferze życia), to trudno jest ocenić właściwy poziom zaangażowania z jakim przyjdzie mi żyć za parę miesięcy. Tutaj przychodzi z pomocą wyżej opisana komunikacja międzyludzka.

Gdzie jest granica podczas zaangażowania w związek?

Niedostateczne zaangażowanie, jak też zbyt silne (matkowanie, tatusiowanie) powoduje zaburzenie struktury relacyjnej w związku. Niemal natychmiast relacja staje się jednostronna i co gorsza, nieświadomie możemy uczyć swoich partnerów takiej postawy. Nie oszukujmy się, że obecne czasy i kolejne pokolenia będą miały coraz większe trudności w rozumieniu siebie i innych ludzi.

Przykładem niedostatecznego zaangażowania może być:

Przykładami zbytniego zaangażowania mogą być:

Co z moimi schematami rodzinnymi?

Temat jest dość szeroki i rozległy, pisałem o tym w czasopiśmie Charaktery. Rzeczywiście schematy, które nauczyliśmy się z rodziny pokolenia pozostają z nami. Warto przypomnieć sobie, jak funkcjonowaliśmy. Najlepiej jednak rozpocząć terapię jeśli nie mamy pewności co do prawidłowych schematów. I nie dlatego, że z nami jest coś nie tak, ale dla samego siebie, żeby poznać swoje motywy działania i dlaczego one powstały. Niestety schematy są najczęściej nieświadomie ugruntowane w naszych głowach i jeśli nie poprzyglądamy się sobie, to ich nie zauważymy. Takie przyglądanie się sobie najbezpieczniej zrobić z psychoterapeutą, który ma ugruntowany i dobry system wartości. Osobiście spotkałem się z terapeutą, który o ile był przesympatycznym człowiekiem, to poczułem, że życie duchowe nie jest tak bardzo istotne. Dobrze, gdyby terapeuta jednak nie ignorował tej sfery i również się zajął tą sprawą. Jeśli jesteś chrześcijaninem, to oprócz terapeuty warto poszukać kierownika duchowego.

Podsumowanie

Miej drogi czytelniku na uwadze, że jest to jedynie próba wskazania do tego, jak ocenić swoją dojrzałość. Być może w przyszłości popełnię bardziej szczegółowe podejście do tematu, ale czytając ten artykuł zwróć uwagę na poszczególne kwestie opisane pod każdym rozdziałem. Te wszystkie aspekty zazębiają się ze sobą, dlatego jeśli masz podejrzenie po przeczytaniu, że możesz mieć trudności w relacji, to rozważ psychoterapię, po prostu dla swojego rozwoju.

Czy wina zawsze leży po obu stronach? Rozpad małżeństwa.

W sieci od pewnego momentu zawrzało na słowa o tym, że winą za rozpad małżeństwa obarcza się obie strony. Rzeczywiście, wielu psychologów w pewnym momencie zaczęło o tym mówić głośno i przez jakiś czas. Nawet po dzień dzisiejszy panuje przekonanie o współwinie małżonków, partnerów. Po części warto przeczytać artykuł o konsekwencjach życia z osobą zaburzoną, a dzisiaj podejmę próbę opisania problematyki związanej z winą za rozpad związku.

Zapraszam.

Historie, które zapadły mi w pamięć.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której związujesz się z mężczyzną a Twój związek kwitnie. Masz wrażenie, że cały świat kładzie Ci kwiaty pod Twoje stopy, bo przecież zakochanie ma swój urok. Po kilku miesiącach zachodzisz w ciążę i udajesz się do partnera oznajmić mu nowinę. Jesteś szczęśliwa, podekscytowana i wierzysz, że partner weźmie Ciebie w objęcia i ucałuje. Stajesz naprzeciw niego i opowiadasz mu, co się wydarzyło.

Partner stoi jak wryty. Zadaje Ci pytanie, czy to prawda? Gdy potwierdzasz, on Ci oznajmia, że jesteś dz*wką. Towarzyszy Ci szok, niedowierzanie, poczucie krzywdy. Nie wiesz co masz mu odpowiedzieć, więc milczysz.

Innym razem, pewien mężczyzna trwając w związku, stale słyszy krytykę. O ile na początku związku wszystko układało się dobrze, to po zawarciu małżeństwa i urodzeniu dziecka, nagle jakby w kobietę demon wstąpił. Mężczyzna z niedowierzaniem i pewnym poczucie straty stara się pomóc, ale z czasem jest tylko coraz gorzej. Gorzej do tego stopnia, że emocjonalnie nie radzi sobie już z krytyką, wypominaniem i zaczyna myśleć o zdradzie w związku. Wszystkiego też musiał się domyślać.

Na poczet kolejnej historii przywołajmy imię kobiety: Ania. Ania poznaje mężczyznę, z którym jej się świetnie układa. Jest romantyczny, raz na jakiś czas zabiera ją do hotelu, potem wraca do pracy, bo jak sam twierdzi, jeździ w delegacje. Ania się przyzwyczaja. Myśli, że jest to normalne. Po ślubie wychodzą na jaw kontakty seksualne mężczyzny z innymi kobietami. Ania jest w szoku, nie wie co ma zrobić. On jej zaprzecza i tworzy otoczkę niewinnego. Gdy Ania pokazuje mu twarde dowody, bądź zeznania innych kobiet, mężczyzna obracając kota ogonem twierdzi, że wymyśla i jest idiotką. A tak w ogóle, to nie powinna wierzyć jakimś tam ludziom. Tylko nie przyszło jej do głowy, że na wstępnym etapie związku, podczas gdy mężczyzna znikał w delegacje, nie było z nim kontaktu. Żadnego, kontaktu...

Pewna dziewczyna poznała mężczyznę, o którym wiedziała, że ma problem z alkoholem. Przez dziewięć lat, gdy umówili się, że nie będzie pił, poza imprezami wszystko było dobrze. Teraz jest alkoholikiem i kobieta pyta, co ma zrobić, ponieważ jak ją poniżał po wypiciu, tak teraz znacznie częściej to robi. Również dochodzi do rękoczynów.

Inna historia, która zapadła mi w pamięć, to historia kobiety jeszcze z początku mojej pracy terapeutycznej. Za namową swojego kolegi, kobieta zgłosiła się do mnie po wsparcie. Nie chciała brać rozwodu, ponieważ dopiero była po ślubie już kilka miesięcy. W dniu ślubu, jej luby zamiast pójść z nią dopełnić rytuału małżeńskiego, poszedł grać w gry komputerowe i kolokwialnie mówiąc, tak został.

Ostatnio coraz częściej zgłaszają się do mnie kobiety z zapytaniem o to, co mają robić, ponieważ mężczyźni nie mają ochoty na współżycie z nią. Niektórzy z ich partnerów zgadzają się na terapię. Jak się okazuje, w tej sferze najczęstszą przyczyną takiego stanu rzeczy, którą odkrywamy w moim gabinecie, jest uzależnienie od pornografii.

Rozkład win w relacji

Kłótnie w związku są częste. Są też nieodłącznym elementem narastającego napięcia emocjonalnego w relacji w każdym z partnerów. Nie oszukujmy się, jeśli jeden z partnerów jest spokojny, to drugi kłóci się jedynie sam ze sobą. A powyższych historii mogę mnożyć w nieskończoność. W samej grupie facebookowej, którą prowadzę, takich historii jest cała masa.

Podobnie w gabinecie podczas rozmów z klientami indywidualnie i parami małżeńskimi da się zauważyć nierówny rozkład winy. Chociażby świeże doświadczenia z parą małżeńską w ostatnim czasie przywołują mi na myśl, kiedy mężczyzna przechodził u mnie terapię z powodu fizycznej agresji wobec żony. Na uwagę zasługuje fakt, że podczas wielu terapii małżeńskich nie daje się rozłożyć uwagi po równo w czasie dla obu partnerów. Bardzo często jeden z partnerów dostaje więcej atencji.

Czy łatwo jest rozsądzić o winie?

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze wartości indywidualne każdej z osób. Pomyślmy, jaką winę ponosi za rozpad małżeństwa mężczyzna zdradzający, a jaką winę ponosi mężczyzna zdradzający krytykującą kobietę? W świetle prawa można by powiedzieć, że jedynie mężczyzna. W świetle konfliktów oboje, ale czy aby na pewno tak jest?

System wartości jest dosyć trwałym i skutecznym systemem rozsądzania o winie. Mężczyzna zdradzający poniesie tego konsekwencje w świetle prawa czy innych zasad społecznych, a w tej samej sytuacji kobieta pozostanie niewinna. Z jednej strony zrozumiałe jest to, a zdrada jest czynem niewspółmiernie adekwatnym do atmosfery i zazwyczaj wynika z pewnej niedojrzałości. Podobnie jak ciągła krytyka kobiety wobec męża, również jest pewną formą niedojrzałej komunikacji.

Jak to niektórzy mówią:

Bądź mądry i pisz wiersze!

Co warto wiedzieć, gdy mówimy o rozłożeniu winy?

Psycholodzy zwracają szczególną uwagę na cyrkularność relacji, a nie na pozyskanie, czy wyłuszczenie winy z jednej ze strony. W terapiach małżeńskich unika się winnego z powodu ryzyka niepowodzenia terapii. Przyjęcie założenia, że wina leży po obu stronach, jest pewnym uproszczeniem i skrótem myślowym. Ma na celu doprowadzić do złagodzenia konfliktu, czyli nie doprowadzić do jego eskalacji.

Inaczej sprawa ma się, gdy mówimy o nierównowadze emocjonalnej w związku. Ta zazwyczaj występuje w większości małżeństwach, a ich rozwiązanie zależy już od dojrzałości komunikacyjnej i determinacji członków związku. Jednak gdy dochodzi do rozpadu małżeństwa, warto to głośno powiedzieć, że nie zawsze wina leży po obu stronach. Popatrzmy na klasyczny przykład takiej sprawy:

Narcyz i ofiara przemocy domowej

W powyższym tytułowym układzie śmiało można powiedzieć, że wina leży po stronie narcyza. Owinie sobie ofiarę wokół palca i dramaturgia życiowa ofiary jest gotowa. Niestety taki układ sił trwa bardzo często latami, a ofiara ma poczucie winy, że kiedyś zdecydowała się odejść od narcyza. Jednak, czy ktoś był w stanie zdiagnozować narcyza? Nawet w próbie terapii indywidualnej to się nie udaje z uwagi na specyfikę tego zaburzenia i często pozostają jedynie domysły.

Podobnie jest z psychopatą. Dlaczego przywołałem ofiarę przemocy domowej? Osoby po traumach z dzieciństwa mają większą szansę uwikłać się tak trudne relacje. Czy to będą osoby DDD, DDA, z depresjami, czy innymi przypadłościami, to zawsze ryzyko wejścia w trudną relację się większe.

Dojrzałość osobista

W tym artykule opowiadam skąd się bierze dojrzałość człowieka i jak jej szukać, a teraz powiem kilka słów, o co chodzi z tą dojrzałości i konfliktowością w rozkładzie winy. Myślę, że warto wspomnieć o kilku kluczowych korzyściach płynących z osobistej dojrzałości:

Są to rzeczy, które przychodzą mi do głowy na już, a po głębszym zastanowieniu, z pewnością znajdziemy tego znacznie więcej.

Dodam jeszcze, że przy dojrzałości osobistej dużo łatwiej zauważyć skalę winy za czyny w relacji. Osoby dojrzałe dosyć szybko połapują się w relacjach i wstępnej ich toksyczności.

Podsumowując

Układ sił praktycznie zawsze jest nierówny w relacji. Podobnie rozłożenie obowiązków jest nierówne i poczucie sprawiedliwości emocjonalnej ma zupełnie inny wymiar, niż sprawiedliwość według zasług, prawa, czy innego tworu filozofów.

Niektóre zachowania można odnieść do systemu wartości, a co za tym idzie, osoba taka powinna ponieść konsekwencje i nie jest ważna skala konfliktu między partnerami. Wymaga tego dojrzałość, aby patrzeć na relację, nie na zemstę.

Miłość, kłótnie i krokodyl

Brak zrozumienia w związku a potrzeby osobiste

Nieumiejętność dbania o potrzeby partnera - ten kluczowy element relacji międzyludzkich a przede wszystkim w związkach jest odpowiedzialny za utrzymywanie się dobrych relacji między partnerami. Jeśli wyłączymy go z komunikacji z ukochaną osobą, możemy spodziewać się lawiny problemów i niezrozumienia.

Wyobraź sobie swojego partnera wracającego z pracy, który oznajmia, że jest zmęczony i potrzebuje 30 minut odpoczynku na sofie oraz nic robienia. Ty jesteś zmęczona po całym 10 godzinnym dniu walki z trójką rozhasanych dzieciaków i dbania o ich potrzeby, do tego stopnia, że Tobie samej już nie do końca wiadomo na jakiej ziemi stąpasz. Jedyne co Ci się pojawia w głowie to irytacja i zmęczenie. Masz ochotę rozwalić głowę mężowi najbliżej leżącym przedmiotem pod ręką.

Początki zawsze są piękne - miłość

Początki związku prawie zawsze są cudowne. W podobnych sytuacjach jedno z drugim bez słowa się dogadują i nie dochodzi do walki o swoje potrzeby. Hormony uderzające do głowy zakochanych dają tyle energii, że nie potrzeba nam wręcz odpoczynku. To tak, jakbyśmy pijąc energetyki uczyli się przez całą noc do ciężkiego egzaminu.

Gdy energetyki się kończą, zaczynamy czuć przesyt i zmęczenie. To jest moment, w którym albo już zaczynamy mieć wszystkiego dosyć i zaczynają się problemy i jedyne na co mamy ochotę, to odpocząć, a ktoś miałby się zająć resztą; albo będziemy już na tyle ugruntowani w swoich umiejętnościach komunikacji, że zaczynamy dbać o potrzeby partnera świadomie.

Drugi etap relacji - kłótnie

Gdy energetyki nam się skończą, potrzeba nam konkretnych umiejętności radzenia sobie z emocjami oraz dbania o emocje drugiej osoby. Jest to ważne z punktu widzenia utrzymywania jakości funkcjonowania partnera. Trzeba pamiętać, że od jego dobrego samopoczucia jest uzależnione to, jak on będzie nas traktował.

Trudno mi sobie wyobrazić zmianę naszego zachowania na stałe, podczas gdy korzystamy z narkotyków, energetyków czy innych “dopalaczy”. Taka zmiana zachodzi na czas jej używania, a w przypadku zakochania hormony, działające przez określony czas. W związku z tym nie możemy spodziewać się, że tak będzie zawsze.

Niestety jako “młodzi” ludzie nie mamy tej świadomości. A szkoda, bo moglibyśmy unikać trzęsień ziemi w naszych związkach. Gdybyśmy byli świadomi, że stan ekstazy minie za jakiś czas, to prawdopodobnie moglibyśmy być bardziej świadomi braków, jakie powstaną przy odstawieniu tych substancji.

Element różnicujący stan zakochania a budowania związku - krokodyl

Ciekawa rzecz przychodzi mi do głowy podczas pisania tego artykułu. Mianowicie zwróć uwagę na część wspólną dwóch stanów, jakie nas dotyczą: stan ekstazy podczas poznawania się wzajemnie i stan “normalności”, czyli pełen braków wykształconych umiejętności i braku złudzeń co do drugiej osoby.

Podczas pierwszych faz relacji często jesteśmy “postrzegani” jako idealni partnerzy. podczas drugiego etapu zaczynamy myśleć kategoriami sprawiedliwego podziału obowiązków i uczuć. Ktoś ma mniej, ktoś ma więcej, ktoś zrobił więcej a ktoś mniej. 

Postrzeganie sytuacji

Obraz wzorcowego związku nie przekłada się na stan normalności, ponieważ jest on bardzo subiektywny. Po pewnym czasie budzimy się z przeświadczeniem, że poznałam kogoś innego niż nim jest. Nic dziwnego, ponieważ moje nastawienie się zmieniło. I tutaj dochodzimy do kolejnego spostrzeżenia.

Zmiana nastawienia - wywal tego krokodyla!

Pamiętasz pierwsze chwile związku i nastawienie z jakim wchodziłaś w tą relację?

Co się obecnie zmieniło? 

Po latach związku małżeńskiego często pojawiają się niezgody na złe traktowanie. Wynika to głównie z braku rozumienia siebie nawzajem, szarpania się o swoje potrzeby, brak poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego.

Nie zdarzyła mi się na terapii jeszcze żadna para, która by nie walczyła o swoje terytorium, o swoje potrzeby, o zrozumienie swoich uczuć. Niestety formę dyskusji w takich momentach partnerzy przybierają jako atakującą. To jest o tyle trudne dla samego skarżącego się, jak też tym bardziej dla poirytowanego i niezrozumianego partnera.

W związku niewiele się zmieniło, a problemy narastają

Bywa też tak, że pary kłócące się ze sobą dostrzegają zmiany w zachowaniu partnera, ale nie dostrzegają zmian w systemie funkcjonowania rodziny, bo ich zwyczajnie nie ma. A to ten drugi element może być punktem zaczepienia do lepszej przyszłości.

Wnioskuję z tego, że warto pomyśleć o zmianie nastawienia do obecnej sytuacji - a szczególnie o zmianie nastawienia do partnera.

Przy okazji, aby bliżej poznać problem, zachęcam do obejrzenia filmu Miłość, szmaragd i krokodyl!

Friendzone - jak wyjść z friendzone

Jak wyjść z friendzone, kiedy już znajdziemy się w tej patowej sytuacji? Friendzone to miejsce między kobietą i mężczyzną, w którym nie chcielibyście się znaleźć. Myślę, że każdy z nas to przeżył, chociaż osoby typowo męskie i kobiece przeżywają rzadziej tego typu stan. Mamy dwie wersje friendzone, ale to z jednego chcemy uciekać.

Friendzone - dlaczego trafiamy do friendzone?

Panie się ze mną zgodzą, że do friendzone trafia coraz więcej facetów. Nie jest to pożądana sytuacja z męskiej perspektywy, ale wcale się temu nie ma co dziwić. Chociażby podejście mężczyzn do kobiety jest bardziej przyjacielskie, tak  jakbyśmy się bali być mężczyznami. W takich sytuacjach zastanawiamy się: Co jest ze mną nie tak?

Nie da się ukryć, że do friendzone trafiają mężczyźni mało pewni siebie, nieśmiali, kochający za bardzo. Takie uczucia w nas są budowane głównie w rodzinie. Nie mając wsparcia w ojcu, często próbujemy działać tak, jak uczy nas tego matka. Można powiedzieć, że piszemy do kobiety list tej treści, która wiele mówi o nas samych:

List mężczyzny do kobiety.

Friendzone jest też miejscem do którego często trafiają osoby samotne. W pewien sposób doświadczone przez los, jak to zauważam.

Bojąc się kobiet, bojąc się ich emocji, nie radzimy sobie na morzu uczuć kobiecych, o czym wspomina dr Pulikowski w swoich książkach. To wynika z braku umiejętności reagowania na określone sytuacje. Lęk przed odrzuceniem powoduje strach przed kobietą, zaczynamy się plątać, nogi mamy jak z waty etc. Dlatego warto pokochać kobiety, takie jakie są. Dopiero wtedy możemy pewniej podejść do nich, bo wiemy, że nie gryzą.

Gdy trafimy do friendzone, to wtedy powstaje pytanie, jak wyjść z friendzone. Często jest to już na tyle patowa sytuacja, że w zasadzie pozostaje nam nauka tego, jak uniknąć tego szach matu.

Kto trafia do friendzone?

Jeśli jednak jesteśmy już w sytuacji patowej, jaką jest friendzone, to warto zadać sobie pytanie, czy ja tego chcę? Czy chcę budować relację tylko przyjacielską?

Zmiana sytuacji w której się znajdujemy, musi wynikać ze zmiany siebie samego. Nikt z nas nie zadaje pytania, czy ja jestem męski? Nie pytamy siebie, czy naprawdę jestem facetem. Często uważamy, że jesteśmy odpowiednimi facetami na miejsce kogoś dla tej czy innej kobiety. Nic bardziej mylnego.

Kogo kobiety lubią?

Kobiety bardzo lubią, gdy się je zdobywa. Jednak nie lubią, gdy nie jesteśmy męscy. Już o. Fabian Błaszkiewicz zwrócił uwagę na to, że kobiety są strażniczkami naszego rozwoju osobistego. Człowiek, który trafia do friendzone, może być porównany tak naprawdę do przyjaciółki. Jego życie tak zostało ukształtowane, że chociaż kobiety potrafi zrozumieć, to nie potrafi się postawić w roli przewodnika dla niej. Nie nosi munduru, który sugeruje pewne zasady w życiu i wartość mężczyzny. Zaś rozwój osobisty zostaje daleko w tyle.

Jednym słowem, bycie usłużnym i ... "oddającym siebie tylko po to, by ona go kochała" spycha faceta do friendzone z automatu. Kobiety czują męskich facetów, chociaż czasami gubią się pomiędzy prawdziwym mężczyzną a damskim bokserem, lub mają też mętlik w głowie z powodu głodu miłości.

Dlaczego trafiam do friendzone?

Wróćmy do naszej patowej sytuacji. Skoro już znalazłem się we friendzone raz, drugi lub trzeci, warto się zastanowić czy przypadkiem czegoś mi nie brakuje. W obecnym stanie, w jakim się znajduję i cechach charakteru, jakie posiadam, będzie mi bardzo ciężko wyjść z friendzone. Chociaż nie powiem, że jest to niemożliwe.

Oczywiście najlepszą metodą jest profilaktyka, dlatego lepiej zadbać o swoją męskość lub kobiecość już teraz, zanim wpadniemy w patową sytuację.

Krótko o mnie:

Też często trafiałem do friendzone i zastanawiałem się co jest ze mną nie tak. Wiem, że kobiety pod tym względem mają łatwiej z uwagi na budowę ciała i sposób funkcjonowania mężczyzn. Jednak ja sam zawsze przebywałem w gronie głównie kobiet. Niepewny wśród mężczyzn, niedowartościowany wśród kobiet.

Byłem miły, ale nie zdecydowany w tym co robię. Nie miałem swojej pasji, którą mogłem zarazić potencjalną partnerkę. Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy bez względu na okoliczności robiłem to, co chciałem zrobić. Oczywiście nie piszę o tym, że dyrygowałem kobietą, ale chodzi mi o mój styl życia. Pamiętasz artykuł jak zdobyć kobiece serce? Tam to wyraźnie wyjaśniam na czym to polega.

Męski lub kobiecy mózg

To też ciekawa sprawa, bo jeśli nasz mózg jest ukształtowany bardziej kobieco, lub męsko, daje on odpowiedni sygnał dla płci przeciwnej. Zachowując się bardziej jak płeć do której startujemy (nieświadomie), jesteśmy właśnie traktowani jak przyjaciel tej samej płci.

Wyobraźcie sobie kobietę, która wraz z kolegą rozmawia o ciuchach, kosmetykach i wszystkim co związane z relacjami z płcią przeciwną. Taki kolega doskonale rozumie jej sytuacje i wspiera jak może, sugerując jednocześnie, że zawsze może na niego kobieta liczyć. Nic więc dziwnego, że kobieta odbiera takiego mężczyznę... bardziej przyjacielsko - czytaj kobieco. Mało tego, taki sam sposób zachowania okazuje gej...

Jak żyć, by nie trafiać do friendzone?

Jak już wcześniej wspomniałem, wszystko się rozbija o kobiecość i męskość. Można powiedzieć, że pomagają w tym zasady savoir vivre. Jest w nich coś, co pozwala uwydatnić te męskie i kobiece zachowania, cechy i wygląd. Warto się zastanowić nad tym.

Kolejną sprawą jest rozumienie płci przeciwnej. Różnice między nami są na tyle istotne, że bez ich zrozumienia nie będziemy w stanie tak naprawdę celnie określić potrzeb swoich i partnera. Role gdy się mieszają, sprawiają, że nie dajemy z siebie tego, co jest atrakcyjne dla płci przeciwnej.

Zauważam również, że chociaż mężczyzna będąc pantoflarzem stara się jak może, to w kobiecie wywołuje frustrację swoim zachowaniem. Nie od razu, ponieważ na początku związku wydaje się być słodkim chłopcem, ale z czasem zaczyna być to drażniące. Jest to wyłącznie wina mężczyzn, bo ktoś musi trzymać dom i atmosferę w nim na odpowiednim poziomie. Jęsli tego nie ma, zrobi to kobieta, która przestaje być kobieca.

Zadbajcie o to już zawczasu, żeby nie okazało się później, że było za późno (bo na przykład wiek zrobił już swoje).

Teraz krótko o tym: jak wyjść z friendzone?

W zasadzie biorąc pod uwagę wszystko to co wcześniej napisałem, lepiej by było zająć się swoim charakterem. Nie da się zmienić czegokolwiek w swoim życiu, jeśli pozostajemy przy tych samych nawykach. Podobnie nie da się zmienić drugiego człowieka, tylko od niego wymagając i nie zmieniając swoich nawyków.

Ponieważ trafianie do friendzone oznacza, że nie jesteśmy obiektywnie atrakcyjni dla konkretnej osoby, to aby takimi się stać, trzeba wyjść ze schematów. Jednym ze sposobów łamania schematów jest terapia u specjalisty. Podczas swoich konsultacji często tego uczę i myślę, że jest to najlepsza forma nauki. Podczas terapii zmiany zachodzą praktycznie najszybciej ze wszystkich możliwych sposobów i dzieją się także pod okiem drugiej, obiektywnie patrzącej osoby.

Innymi sposobami są:

To kilka i myślę najlepszych znanych mi sposobów po terapii, które możemy wcielić w życie.

Friendzone a czas

Zdarza się, że trafiając do friendzone po latach oboje się w sobie zakochują i pobierają. Jest to o tyle fajna sytuacja, że takie osoby znają się już bardzo długo. Na przestrzeni życia czas robi swoje i w miarę dojrzewania, zmieniają się nasze cechu charakteru. Sprawia to, że nasz partner lub partnerka zaczyna nas postrzegać bardziej atrakcyjnie.

Problem się zaczyna, kiedy poznajemy drugą osobę właśnie po okresie, kiedy kształtuje się nasz męski lub kobiecy charakter. Ustabilizowana osobowość nie pozwoli nam na zmiany. Możemy ich dokonać świadomie.

Dlaczego tak ogólnie?

Nie da się określić, co prawdziwie zadziała na daną osobę. Wiem, że najlepszym sposobem zaimponowania drugiej osobie jest pokazanie się z jak najlepszej strony, a co za tym idzie, ze strony najbardziej atrakcyjnej seksualnie. Nie mam bynajmniej na myśli pruderyjne rozbieranie się itd, ale najlepszym elementem oddziałującym na płeć przeciwną jest charakter i świadomość swoich cech wynikających z płci.

Wtedy pozostaje nam zerwanie tego schematu funkcjonowania. Nie wiem czy wiesz, ale każda płeć, czy to kobieca czy męska, ma pewne określone role do spełnienia. Należałoby je odszukać i uwydatnić. Moim zdaniem są one na tyle uniwersalne, że podkreślają jedynie różnice osobowościowe spośród których kobiet może wybierać konkretnego osobnika spełniającego się w roli dla tej kobiety.

Co możemy zrobić w takiej sytuacji?

Jeśli już trafiliśmy do friendzone i zastanawiamy się jak wyjść z friendzone tegoż, możemy..

Porozmawiać z partnerem o tym stanie rzeczy i podjąć decyzję o rozstaniu:
nie męczmy się w takiej sytuacji, bowiem nie tylko nie sprzyja nam taki stan, ale również czujemy, że nas to boli. Dajmy czas na przemyślenia partnerowi a kto wie, może zacznie mu coś w głowie kiełkować?

Zostaw swój komentarz klikając w ten link 🙂

Gra wstępna - o co chodzi?

Seks - to nieodłączna część trwałego i bliskiego związku, który pieczętuje relacje w małżeństwie. Nieodłącznym elementem satysfakcji seksualnej jest gra wstępna, której nie wolno pomijać pod żadnym pozorem. Jednak obserwacje moje pokazują, że spora część małżeństw, a w zasadzie mężczyźn, nic sobie z tego nie robi.

A szkoda...

Gra wstępna

Element współżycia partnerów w małżeństwie, który daje satysfakcję nie tylko kobiecie podczas stosunku. Również mężczyzna odniesie z tego ogromną korzyść. Niestety mężczyźni odczuwają to trochę słabiej. Natomiast każdy, kto chociaż trochę interesuje się tematem, zauważy, że gra wstępna daje więcej frajdy ze współżycia, niż to na pierwszy rzut oka może się wydawać.

Gra wstępna jest również kluczowym elementem poprawy jakości samego współżycia. Poprawia jakość relacji między partnerami i buduje więź intymną. Sądzę nawet, że jest to najważniejszy element budowania relacji intymnej między małżonkami. Pomijać grę wstępną to tak samo, jakby pominąć wszelkiego rodzaju przygotowania do egzaminów, prezentacji publicznych, biegów sportowych, lekkoatletyki, meczów piłkarskich i wiele więcej dyscyplin.

Gra wstępna jest też lekarstwem na współżycie, kiedy powstają niedopasowania. Jest też jednym z elementów pragnień kobiet.

Gra wstępna - czy warto?

Zadaję to pytanie retorycznie prawdę mówiąc. Dlatego nie będę wprost odpowiadał na to zagadnienie ale....

Przeczytaj artykuł o błędach w relacji między małżonkami. To z nich wynika brak ochoty na współżycie. W poniższym akapicie wyjaśnię, dlaczego gra wstępna moim zdaniem ma ogromny wpływ na relacje i co jest powodem braku ochoty na współżycie.

Trzeba też pamiętać, że gra wstępna jest inna dla każdego z partnerów. Nie od dzisiaj wiadomo, że jesteśmy od siebie różni i potrzebujemy innych bodźców.

Jak powinna wyglądać zdrowa relacja intymna?

Szczegółowo opisuję to zagadnienie w artykule związanym z rozmowami o seksie. Natomiast chcę przytoczyć samo centrum takiej relacji.

Generalnie współżycie i relacja z partnerem wzajemnie się uzupełniają. Ponieważ jak już wiemy, mężczyzna najczęściej i najchętniej oddaje się kobiecie podczas seksu, tak kobieta mężczyźnie w relacji w komunikacji. I tutaj zaczynają się schody.

Jeżeli mamy dojrzałego mężczyznę za partnera, to taki facet wie, że kobieta potrzebuje więcej bodźców, by chciała uprawiać seks. Mark Gungor w swojej książce "Traktuj go jak cenny skarb" zaznaczył, że kobiety często nie chcą seksu, zanim jego nie doznają. Wniosek z tego można wyciągnąć bardzo prosty - "gra wstępna".

Gra wstępna - a raczej jej brak

Jeśli jednak mamy dwa typy mężczyzn, o których można przeczytać w artykule 3 męskie typy, czyli pantoflarza, który boi się kobiety, oraz obłudnika, o którym również opisuję w temacie żony poddanej bardziej szczegółowo, o grze wstępnej możemy zapomnieć z dwóch powodów.

Damski bokser nie będzie dbał o kobietę. Woli zgwałcić.

Gwałt w zasadzie bywa na różne sposoby. Są jego lekkie wersje i ciężkie. O ciężkich nie muszę wspominać, bo każdy wie o co chodzi, ale sprawdźmy, na czym polega gwałt na żonie. W sumie nawet na partnerce.

Gwałt na żonie bywa różnie rozumiany, ale generalnie chodzi o manipulację kobietą w taki sposób, by czując się winną oddała swoje ciało mężczyźnie. Mężczyzna taki wcale nie będzie dbał o jej dobro. To raczej są rzadkie przypadki, kiedy zamienia seks we wzniosłą atmosferę i kobieta zmienia zdanie. To częściej dzieje się pod wpływem gry wstępnej, ale nie byle jakiej.

Takie sytuacje mają często miejsce w codziennym życiu i obowiązkach, które przeszkadzają w budowaniu zdrowej relacji. Gdzieś ta komunikacja z partnerem się zaciera i powstają kłótnie. Osobiście jednak wiem i mam znajomych we własnym gronie, gdzie chemię w związku można utrzymać wiele lat i to wówczas, gdy są dzieci!

Taki mąż lub partner będzie wypominał partnerce, że nie ma seksu. Będzie drążył temat i obwiniał kobietę, że ona na przykład tego nie chce sugerując jednocześnie, że jest z nią coś nie tak. Takie zachowanie można zdecydowanie nazwać gwałtem na psychice i de facto nie sprzyja poprawie relacji seksualnej, jak też codziennej. Z kolei pantoflarz, nie będzie potrafił ocenić sytuacji. Zabraknie mu odwagi i pomysłowości.

Pantoflarz z kolei nie będzie potrafił zaspokoić kobiety.

Bynajmniej nie wynika to z jego złej woli, ale braku umiejętności komunikacji z kobietami, oraz lękiem przed odrzuceniem. Zapewne znacie sytuacje mężczyzn ciągle pytających was o zdanie, kiedy mogli coś zrobić sami i szło by im to bardzo dobrze. To mnie też wkurza.

Jak powinna wyglądać gra wstępna?

Chociaż część mężczyzn a  ostatnimi czasy nawet kobiet zdaje się zapominać o tym, by o siebie dbać. Jest to nieodzowny element gry wstępnej. Bowiem jakim sposobem nie używając kosmetyków w odpowiedni sposób, możemy sprawić, że druga osoba zechce na nas spojrzeć łakomym kąskiem? Każdy powinien o siebie dbać, zarówno dżentelmen, jak też i dama.

Zmień myślenie

Wiemy przecież, że aby zaszła zmiana w naszym życiu powinniśmy zmienić sposób patrzenia na świat, na pewne sprawy i odważyć się żyć nowymi przekonaniami. W przypadku wielu mężczyzn, bo najczęściej to "nas" dotyczy, istnieje potrzeba zwrócenia uwagi na partnerkę. Chodzi mi bowiem o zrezygnowanie ze swojej przyjemności (de facto skutek jest odwrotny) na rzecz sprawiania przyjemności kobiecie.

Siłą rzeczy w takiej sytuacji przyjemność wraca do nas ze zdwojoną siłą, bowiem kobieta nam się odwdzięcza, nawet nieświadomie.

Znajdź odpowiedniego faceta

Znalezienie faceta na poziomie jest kluczowym elementem budowania odpowiedniej relacji. Nie chodzi o znalezienie byle kogo, kto zwróci na nas uwagę i będzie się domagał seksu, miłości i czegokolwiek. To musi być człowiek, który rzeczywiście interesuje się potrzebami bliskich sobie osób.

Tego też uczę podczas swoich konsultacji i widzę, że jednak kobiety stają się odważniejsze, inspirujace, pewniejsze siebie, bardziej atrakcyjne i piękne.

Teraz możemy przejść do tego, jak to powinno wyglądać

A mianowicie, gra wstępna nie polega jedynie na kilkuminutowej inspiracji kobiety. Nie polega na stwierdzeniu do swojej żony "kochanie, a może tak szybki numerek?" - oczywiście, że odpowie "nie"!

Jak to Mark Gungor oznajmia, kobiety często nie chcą seksu, zanim tego nie doznają!

I to jest kluczowe w całej grze wstępnej. Dlatego grę wstępną, powinno się budować już od samego rana, a najlepiej codziennie!

Wiem, zaraz usłyszę głosy, że to jest niewykonalne, bo obowiązki, bo praca, bo dzieci, bo rodzice, bo... Zawsze jest jakaś wymówka prawda? Nie chcę powiedzieć, że nie macie racji. Owszem - macie rację! Powiem więcej: taki styl życia z ukochaną osobą często kończy się.. na ślubie.

Ba, pójdę o krok dalej, taki stan życia z ukochaną osobą często pozostaje jedynie w sferach marzeń i filmach romantycznych.

Nie jest powiedziane, że się nie da

Wiesz, jak byłeś, lub byłaś młodsza, zapewne z wypiekami na twarzy siedziałeś na czacie na interii wchodząc do erotycznych pokojów. Czasami na czacie pojawiła się osoba, sugerująca kontakty seksualne, a nawet zwykła znajomość przeradzała się w zakochanie.

Co do młodszego pokolenia, jest ono teraz odważniejsze i te tematy bywają już odkryte, ale o grze wstępnej się zapomina. W zasadzie to nawet nie trzeba o niej pamiętać, bowiem flirt na czacie facebookowym, czy innych mediach społecznościowych lał się strumieniami.

Wbrew pozorom, obowiązki szkolne, nauka, obowiązki związane z dodatkowymi zajęciami nie przeszkadzały nam w tym, żeby wysłać fikuśną emotkę, lub też jakiś sprośny żart, albo kawałek wyobrażenia w postaci wiersza do dziewczyny. A co się stało z nami dorosłymi? Gdzieś ten zapał zniknął.

Przykłady?

A gdyby podczas sprzątania ubrać się trochę inaczej, bardziej wyzywająco dla swojego mężczyzny, już zaczyna to budzić pewien element gry wstępnej. Mężczyźni mogą pokusić się o odrobinę nonszalancji kupując butelkę wina i przynosząc kieliszki.

Rano będąc jeszcze w pracy, można pomyśleć o ciekawym smsie do żony, męża. Po powrocie z niej poudawać atrakcyjną i uwodzącą damę. Możliwości jest mnóstwo, ale tak jak wspomniałem, warto zmienić myślenie i nastawienie do życie na bardziej optymistyczne.

Podsumowując jednym zdaniem, gra wstępna powinna trwać w każdej sekundzie naszego życia!

Tak, wiem, że wymaga to niesamowitej pracy nad życiem swoim. Jednak zdecydowanie warto!

Zostaw komentarz, co o tym sądzisz, klikając w link 🙂

Rozmowy o seksie a otwarte serce

Rozmowy o seksie a otwarte serce - można to ze sobą połączyć. Często kobiety pytają, co zrobić, żeby jej mąż się otworzył przed nią. Chciałyby poznać jego problemy. Jest to zrozumiałe, ponieważ kobiety chcą poczuć się ważne w życiu mężczyzny o czym pisałam też w artykule jak zdobyć kobiece serce.

Rozmowy o seksie a otwarte serce

Artykuł będziemy rozważać na podstawie wiedzy Mark'a Gungor'a z jego wystąpień "Przez śmiech do lepszego małżeństwa". Amerykański pastor zwraca uwagę na to, kiedy mężczyźni się otwierają przed kobietami i kiedy kobiety otwierają się przed mężczyznami.

Jest to ważne z punktu widzenia porozumienia i jednoczenia się małżeństw. Kobiety często oczekują otwarcia się mężczyzny na nią, kiedy zwykle nie mają ochoty opowiadać o swoich problemach. Zaś mężczyźni niekoniecznie mają na to ochotę, ale jest na to sposób, o którym wspomina właśnie Mark. O otwarciu się mężczyzny na kobietę piszę w artykule o kryzysie w związku.

Rozmowy o seksie - dojrzałość do związku

Zwracam uwagę od razu, że aby komunikacja w związku była szczera i otwarta, musi być element dojrzałości. Nie może być mowy o błędach w komunikacji i w relacjach intymnych prowadzących do braku ochoty na współżycie.

Komunikacja w związku jest najważniejszym elementem dojrzałego związku. Nie może być miejsca na kwestia domagania się domyślania od partnera tego, co chcemy, potrzebujemy.

Wszelkie kryzysy męskości i kobiecości również nie powinny nas dotyczyć. Ja wiem, że to o czym piszę jest zbliżone do ideału, ale od tego jestem, by pokazywać drogę do takiego stanu.

Żona musi być osobą wspierającą dla męża, co wyjaśniam poniekąd w artykule "żona prezesa". Z kolei mężczyzna musi znać swoją rolę względem kobiety, żeby ona czuła się na swoim miejscu i również ją wspierać w obowiązkach domowych. W końcu dom, jest też wspólnie zamieszkującym miejscem.

Na etapie dojrzałego związku zachodzi pewna prawidłowość, o której wspomina Mark Gungor, że ludzie się na siebie wzajemnie otwierają i nie ma tragicznych konsekwencji opisanego poniżej układu małżeńskiego.

Kiedy kobieta, a kiedy mężczyzna otwierają swoje serca na drugą osobę w pełni?

Mark Gungor opisuje małżeński układ, w jakich sytuacjach małżeństwo żyje ze sobą zgodnie i jest pełne miłości. Nie chcę powiedzieć, że tylko w opisywany teraz sposób ludzie się na siebie otwierają, ale ten układ jest jak najbardziej w porządku. Uważam, ze w dojrzałych związkach tak to powinno funkcjonować.

Posłuchajcie:

Aby doszło do zbliżenia seksualnego kobiety z mężczyzną potrzeba znać pewne reguły życia i funkcjonowania obu płci. Znamy żarty związane z tym, że mężczyźni myślą tylko jednym, że kobiety potrzebują skóry, fury i komóry, prawda? Nic bardziej mylnego.

Po części jest to prawda i wynika z potrzeb człowieka w określonej płci.

Aby układ ten funkcjonował trzeba pamiętać, że faktycznie motorem napędowym mężczyzn do okazywania czułości kobiecie jest potrzeba seksualna. Zaś motorem napędowym okazywania czułości mężczyźnie przez kobietę jest potrzeba bycia ważną i doświadczania miłości, uczuć, opieki i zainteresowania.

Znacie pewne sytuacje, w których mąż pyta żonkę "kochanie, a może by tak dzisiaj numerek?". Tak się zastanawiam, co kobieta ma sobie pomyśleć wtedy, kiedy ani nie jest napalona, ani jej w głowie seks, bo przecież zajmuje się praniem, sprzątaniem, gotowaniem, pracą ogólnie pojętą?

Przyznam się szczerze, że sam popełniam te błędy hi hi.

Wracając, chodzi o to, że aby kobieta "chciała" trzeba budować napięcie już od rana. Najlepiej stale to napięcie utrzymywać. Mężczyźni lubią flirtować, ale z jakiegoś powodu z własną żoną przestają uskuteczniać takie praktyki. Kobiety przestają uwodzić i koło się zamyka.

Budowanie seksualnej atmosfery daleko przed planowaniem współżycia daje tak dużo, ze kobieta czując się kochana, chętnie się w tej materii otworzy na mężczyznę.

Zaś mężczyzna otwiera się najczęściej poprzez seks. Kiedy kobieta otwiera swoje serce poprzez miłość i oddaje mężczyźnie w "naturze", tak mężczyzna oddaje kobiecie swoje serce w "psychice". Psychika jest tym czymś, o co pragną zawalczyć kobiety, żeby poznać swojego mena. Zwracał na to uwagę Mark gungor.

W małżeństwie są ku temu idealne warunki. To tutaj możemy zacząć rozmowy o seksie i o tym co nam się podoba. To podczas tych rozmów możemy bliżej siebie poznawać i wdrażać nowe elementy wspólnego życia.

Co po za tym?

Znając ten układ, spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego tak się dzieje.

Dostaję często pytania od kobiet, w jaki sposób otworzyć swojego męża, aby chciał zwierzać się ze swoich problemów, ale żeby nie trzeba go było zmuszać do tego. Naturalnym elementem małżeństwa jest współżycie seksualne i jesteśmy tak zbudowani, ukształtowani, że warto to wykorzystać.

Nie trzeba walczyć z naturą, tylko dlatego, że mamy błędne przekonania co do prawidłowości życia w małżeństwie, bo na przykład Świadkowie Jehowy czegoś zabraniają, albo ksiądz na ambonie nie wczytał się dokładnie w sferę miłości.

kontynuując rozmowy o seksie chciałbym zobrazować jak to w ogóle działa. Jeżeli mamy dojrzałe osobowości i pojawia się pewien niedosyt w tym, że nagle mężczyzna stał się bardziej zamknięty, to warto zastanowić się nad tym, aby zapewnić mu miłość w łóżku. Tak po prostu.

Zaś mężczyzna chcąc uzyskać od kobiety spełnienie swoich pragnień, powinien najpierw zadbać o jej potrzeby bycia kochaną, adorowaną i komplementowaną. Nie warto zapominać o flircie z tym związanym.

Rozumiemy?

Rozmowy o seksie - kiedy jeszcze się otwieramy na drugą osobę?

Mężczyźni potrzebują spokoju, ciepła i wrażliwości. Kobiety pragną stanowczości, zaradności i zainteresowania jej życiem. Czyż nie jest to wspaniały układ, który dopełnia nasze małżeństwa?

Myślę, że znajomość tych zasad i dbanie o nie, spowoduje wzrost jakości życia i współżycia małżeństw. Warunkiem jest dojrząłe podejście do drugiej osoby a jej potrzeby powinny być ponad potrzebami moimi. Oczywiście są pewne granica w miłości. Nie możemy pozwolić sobie na bycie ofiarą w małżeństwie.

Nie bez znaczenia jest też umiejętność dbania o kobietę w czasie współżycia. Kobieta bardzo to pamięta. Jest to też jeden z tych powodów, dla którego ona ma częściej ochotę. Jeśli seks wygląda tak, że on chce i to wszystko, nie ma szans na poprawienie relacji w tej materii. Mężczyzna sam sobie strzela w stopę.

PS: Bardzo mi pomożesz zostawiając na facebooku! (kliknij)

Kryzys w związku - pytania #1

Kryzys w związku bywa naprawdę uciążliwy. Jest jak kapiąca woda w nieskończoność w jedno i to samo miejsce na ciele, powodując niemiłosierny ból. Jeśli kryzys w związku nie zostanie rozpracowany, to tak jak kornik w drzewie, będzie drążył, wiercił, niszczył aż małżeństwo/związek się rozpadną.

Wiele osób zadaje mi pytania o kryzys w związku. minęło trochę czasu i tym razem postanawiam zebrać je w jedną całość i napisać artykuł zbiorczy.

Kryzys w związku - pytania i odpowiedzi psychologa

Kryzys w związku może dopaść każdą parę i każde małżeństwo. Ośmielę się stwierdzić, że nie ma na świecie pary, która by kryzysu nie przeżyła, a nawet jeśli, to można by je policzyć na palcach jednej ręki. W każdym razie, szukać takich par jest jak ze świecą.

Kolejną sprawą jest też to, że kryzys w związku nie ma jednoznacznie określonego czasu. Można by przytoczyć badania psychologiczne, przeprowadzić i wyciągnąć średnią z tych badań, ale to moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu. Zatem rozpatrywając tą sprawę z perspektywy czasowej, mija się z celem, bo żeby zażegnać taki kryzys, potrzebne są umiejętności miękkie.

Czym są umiejętności miękkie?

Takie umiejętności to nic innego, jak zdolność do komunikowania się z innymi ludźmi w taki sposób, aby obie strony były w stanie się zrozumieć. Oczywiście nie kończy się na samej komunikacji werbalnej lub niewerbalnej, ponieważ w grę wchodzą jeszcze przekonania człowieka, doświadczenie, wiedza, otwartość na nowe rozwiązania, pokora. Kryzys w związku zależy od tych czynników, gdy ich nie ma.

Przede wszystkim pokora jest ważna w rozwijaniu swoich umiejętności miękkich. Zwracam na nią uwagę, bowiem można doświadczyć naprawdę ciekawych rozmów, ale są one niczym innym jak jedynie bezproduktywną dyskusją, jeśli nie ma skłonności do porozumienia. 

Pozostaje jeszcze kwestia wybaczania i odpuszczania drugiemu człowiekowi. Jak można zakończyć kryzys w związku jeśli żadna ze stron nie jest w stanie odpuścić drugiej?

Co jest podstawą do zrozumienia kryzysu

Ważną rzeczą, a właściwie podstawą do zrozumienia na czym polega kryzys w związku, jest zrozumienie tego, jak buduje się nowy świat, nowe relacje, nową świadomość, czy też kształtowanie nowej postawy względem czegoś. Chodzi bowiem o to, że aby coś zmienić, musi się coś wydarzyć.

Wydarzenia naszego życia najczęściej prowokują nas do refleksji nad swoim życiem i cudzym. Niestety, zauważam tendencję spadkową do refleksji ze względu na coraz to bardziej wygodne życie i ułatwianie go dzięki różnym przedmiotom. Zaczynamy działać jak zwierzęta (artykuł o myśleniu) bez używania myślenia. Reagujemy na drugiego człowieka emocjami, podczas gdy możemy pomyśleć, zanim coś się zrobi.

Istotne jest to, żeby nie zapominać o posiadanej przez nas takiej funkcji jak - rozsądek, którego nie posiadają zwierzęta

Dlaczego wydarzenia mają wpływ na nas?

W przypadku kryzysu zazwyczaj są to wydarzenia, z którymi człowiek sobie nie radzi i jednocześnie ściera się z postawą drugiej, drogiej sobie osoby. Jak już zaznaczyłem wcześniej, kryzys w związku pojawia się, kiedy zaczynają się zderzać dwa światy dwóch bliskich sobie osób.

Jak już wyżej wspomniałem, reagowanie emocjonalne na drugiego człowieka, często powoduje bezmyślne traktowanie i poniżanie drugiej strony. Im bardziej jedno z drugim walczy o swoje prawa i dobre samopoczucie, tym ostrzejszy jest konflikt.

Dopiero kiedy trafia nas tragedia życiowa, która dostarcza cierpienia, wybudza nas z letargu walki o swoje dobro. Wywołuje pewną refleksję i jeśli uda nam się znaleźć powód tragedii, to pozostaje to zmienić.

Jednak wolelibyśmy tego uniknąć. Żeby to zrobić, trzeba zawsze pamiętać o tym, że uczucia ma też druga osoba i ja mogę mieć kontrolę nad tym co mówię. Znam swojego partnera, dlatego wiem, co mogę a czego nie mówić lub krzyczeć.

Ważna rzecz

Te zderzenia dwóch różnych światów prowadzą do pewnego rodzaju wojny, która de facto kończy się pobojowiskiem psychicznym. Następuje wówczas moment zwątpienia i szukania rozwiązań. Czasami udajemy się po wsparcie do specjalisty psychologa, czasami przejmujemy postawę naszych rozwiedzionych rodziców, czasami przechodzimy do porządku dziennego i przyzwyczajamy się do życia takiego, jakie jest.

Po takim zderzeniu dwóch światów następuje zniszczenie świata obecnego, jaki posiadamy w swojej głowie, naszych przekonań, które dotychczas się sprawdzały a teraz już nie działają, naszych prób, które nagle stały się ością w gardle partnera. Następnie zaczynamy od nowa go budować i tutaj zaczyna się kolejna praca nad związkiem, który jak to nazywam, tworzy się nowy wspólny świat.

Dlaczego kryzys w związku w ogóle się pojawia i czy należy się go bać?

Takich kryzysów może być wiele. One są potrzebne, ponieważ jesteśmy istotami najczęściej działającymi schematycznie, co doprowadza do przeoczenia niuansów, które mogłyby nas uchronić od zawalenia się dotychczasowej relacji w związku z partnerem.

Dlatego nie bójmy się kryzysów, bo są one po to, żebyśmy mogli się rozwijać i wspólnie wzrastać w miłości. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby tych kryzysów nie przechodzić, jednak takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. To wymagałoby obustronnej dojrzałości, co w obecnych czasach jest rzadkością.

Przejdźmy wobec tego do pytań:

Kryzys w związku małżeńskim - czy da się przetrwać?

Kryzys w związku jest jak kapiąca woda na kamień. Im więcej jej skapie tym większą dziurę wyrzeźbi, Mówi się też, że cicha woda brzegi rwie.

Jeżeli pytanie dotyczy tego, że czas leczy rany i kryzys w związku przestanie istnieć, to jest to bardzo małe prawdopodobieństwo. Nie wyobrażam sobie takiej mocy, żeby sam czas leczył kryzys. Niestety, kryzys w związku ma to do siebie, że będzie niszczył dotąd, dopóki nie zmienimy biegu rzeki.

Jakie są sposoby zmiany biegu rzeczy i leczenia relacji partnerskich?

Jeśli chodzi o odpowiedź, czy da się go przetrwać, dosłownie się nie da. Trzeba zmieniać zachowania i sposób myślenia, aby to się udało.

Czy warto trwać w relacji, w której mężczyźnie jest ciężko otworzyć się na drugą osobę, zwłaszcza gdy jest się kompletnym przeciwieństwem?

Przede wszystkim trzeba zacząć od pewnej podstawowej rzeczy.

Czy jestem w związku formalnym, nieformalnym i jak mocno dla mnie ważne jest budowanie relacji z drugą osobą?

Niezależnie od tego w jakim jestem związku, pewnej rzeczy nie da się przeskoczyć. Mianowicie chodzi o sposób komunikacji mężczyzn do kobiet i w ogóle. Ja sam jako psycholog i mężczyzna, choć jestem bardzo otwarty na budowanie relacji z ludźmi, potrafię rozmawiać i jestem w stanie się wczuć w drugą osobę, to jednak względem swojej małżonki i bliskich mi osób niekoniecznie za każdym razem chcę się zwierzać z tego co mnie boli.

Z czego to wynika?

Jest to podstawowa różnica, którą obserwujemy w funkcjonowaniu płci. Kobiety są bardziej otwarte i łatwiej im wypowiadać słowa związane z emocjami i przeżywaniem różnych sytuacji, zaś mężczyźni robią to rzadziej, lub wcale.

Wychodząc z tej perspektywy zauważamy, że łatwiej się wprawdzie dogadać z mężczyzną, jeśli nie będziemy wymagać od niego otwarcia się na pewne sprawy was nurtujące (wskazówka dla kobiet). Ponieważ niewiasty potrafią czytać między wierszami, to warto zastanowić się jednak nad formą rozumienia płci przeciwnej.

Podobnie jest z mężczyznami, kiedy nie chcąc się otwierać, albo postanawiając, że w danej chwili nie warto zaprzątać sobie głowy problemami, można przyjąć za punkt odniesienia w relacji to, że lepiej jest nam wysłuchać naszą damę, niż kazać jej zapomnieć o czymś. Najgorsze co możemy zrobić, to dawać jej rady. Jest to ostatnia rzecz, którą kobieta by oczekiwała.

Mówiąc prościej zachęcam mężczyzn do wysłuchiwania kobiet i obserwowania ich, a kobiety do wypowiadania swoich niewypowiedzianych słów, jednocześnie nie wymagając tego samego od partnera. Zdarza się bowiem, że właśnie oczekiwanie tego samego od płci przeciwnej, powoduje większe problemy w relacjach, niż odpuszczenie sobie nacisku na zmianę partnera zachowania.

Gdy przyjdzie czas, mężczyzna sam się otworzy, ale tego wymaga cierpliwość i delikatność kobieca.

Co jest bardziej ciekawszego?

Zwróćcie uwagę, że gdy oboje młodych osób położy się pod rozgwieżdżonym niebem, to rozmowa nie wygląda tak, że zarówno jedno jak i drugie opowiada o swoich emocjach. Konwersacja przebiega zupełnie inaczej.

Przykładowo

Oboje pod rozgwieżdżonym niebem:

K: Jakie piękne te gwiazdy - wzdycha
M: Tak, masz rację - odpowiada chłopak
K: Nie masz czasem wrażenia, że taki stan moglibyśmy przeżywać codziennie? byłoby nam wspaniale, chodzilibyśmy na randki, oglądali niebo. A słuchaj, nawet moglibyśmy pojechać do kina pod niebem? Co Ty na to? To byłoby jak w bajce...
M: Tak, to byłby dobry pomysł.
K: Bo wiesz, kiedyś byłam na takim seansie i powiem szczerze, że to jest coś cudownego. Siedzimy sobie w aucie, mamy otwarte drzwi, a na ścianie wyświetlają romantyczny film. Chciałabym się wtedy przytulić, a nawet moglibyśmy się kochać.

Paradoksalnie tego rodzaju rozmowy są odwrócone płciowo zaraz po zawarciu małżeństwa. Chodzi o to, że to co by wypowiedziała kobieta w powyższym dialogu, powiedziałby mężczyzna po ślubie. Bardzo często dochodzi właśnie do takich sytuacji, ponieważ niewiasta zaczyna postrzegać mężczyznę zupełnie inaczej i jego pomysły stają się nic nie warte, woli pragmatyzm życiowy. Co ciekawe, dalsze koleje losu w związku sprawiają, że staje się on nudny.

Zwrócę jeszcze uwagę na drugą kwestię, która jest często problematyczna w takich sprawach:

Co w przypadku przeciwieństw w związku? Jak to się ma do pojęcia "kryzys w związku"?

Wyjdźmy od pierwotnej decyzji zawarcia małżeństwa z daną osobą. W tamtym czasie sugerujemy się bardziej uczuciami i tym, jak postrzegamy drugiego człowieka. Sprawia nam radość przebywanie z nim i dzięki temu moglibyśmy tak zawsze. Nasze różnice są znikome pod względem wykonywania różnych czynności i spędzania czasu. Wynika to z chęci przypodobania się partnerowi i wypadnięcia w jego oczach jak najlepiej.

Po dłuższy czasie wspólnego mieszkania, slubu, te różnice stają się coraz większe bo uczucia, którymi darzyliśmy partnera, przechodzą w przywiązanie i już nie są tak burzliwe, jak na początku związku. Emocje i hormony szczęścia powodowały, że łatwiej nam było się dopasować i więcej rzeczy wybaczyć, niż obecnie.

Paradoksalnie stwierdzenie "różnic nie do przeżycia" wypowiadają kobiety, których dotknął kryzys w związku. Tutaj powstaje pytanie, czy rzeczywiście zależy nam na partnerze, czy tak naprawdę na swoim dobrym samopoczuciu.

Kocham się w nim

Kojarzysz to powiedzenie? Słuchałem wykładu i sensu tych słów. Wbrew pozorom są one bardzo egoistyczne. Jednakże pułapką jest to, że na początku związku kochając się w kimś, oznacza przeżywanie ogromnej przyjemności z kontaktów z daną osobą. A ponieważ dobrze się z tym kimś czujemy, to nie trudno jest odpuścić i wybaczyć wielu rzeczy.

Różnice

Są one nieuniknione z kilku powodów.

można by naprawdę wiele wymieniać, ale chcę zobrazować, że możliwość poznania człowieka podobnego sobie w wielu kwestiach jest najczęściej granicząca z cudem.

Umiejętności komunikacji

Niezależnie od tego, jak bardzo się różnimy z partnerem, lekarstwem na zatarcie tych różnic są właśnie umiejętności miękkie. Wbrew temu co powiedzą prawnicy o niedopasowaniu się małżeństwa, rozprawiam się z tymi mitami w osobnych artykułach.

Nauka komunikowania swoich uczuć jest podstawą, oraz najważniejszym elementem pozwalającym zażegnać kryzys w związku.

Co jeszcze?

Pozostaje jeszcze kwestia dumy, uprzedzeń oraz odpuszczania.

To ostatnie jest bardzo, a nawet najważniejsze. Bowiem trąci brakiem zaufania, co z kolei zapętla się tym, że nie jesteśmy w stanie wspólnie dopasować się na nowo z partnerem.

Podsumowując

Nikt mnie nie przekona, że różnice są nie do pokonania. Jedynie zgodzę się na to, że w przypadku kultury obcej oraz wyznawanej wiary, jest to bardzo trudne, niejednokrotnie niemożliwe. Wszystko inne, nawet dopasowanie w łóżku, da się naprostować.

Podobnie jest z relacjami z zamkniętym mężczyzną. Nauka życia i relacji z mężczyznami, jest podstawą do zrozumienia prawidłowej relacji z nami mężczyznami. Wówczas będziecie mogli czerpać niesamowite korzyści ze związku.

A czy warto trwać w takiej relacji? Na to pytanie nie dam jednoznacznej odpowiedzi, dlatego, że jestem zdania, iż można wszystko ze sobą powiązać i stworzyć wspólny wspaniały świat. Najważniejsze w tym wszystkim jest chęć zrozumienia drugiej osoby tak, jakby była inną jednostką, która uzupełnia mnie w tym, czego potrzebuję.

Jak uratować związek, gdy partner mówiąc, że kocha, nie chce być razem. Jak poradzić sobie z tym?

W ten sposób postawione pytanie sugeruje dwie rzeczy. Albo kobieta jest już zmęczona szarpaniem się z mężczyzną i chciałaby już odpocząć, albo z powodu tegoż zmęczenia chce ratować związek.

Pragnę podkreślić, że związek to jest chęć bycia razem przez obie osoby.

Od czego zacząć?

Najważniejsze jest zastanowienie się, po co ja tak naprawdę chcę ratować ten związek i w jakim celu chcę być z partnerem?

Myślę, że na to pytanie już jest odpowiedź w tym artykule, który traktuje o głodzie miłości względem drugiej osoby. Jeśli jednak nie znajdzie się odpowiedzi, to polecam artykuł o tym, dlaczego jesteśmy sami i nie możemy znaleźć drugiej osoby do związku?

Chciałbym jeszcze zapytać, czy przypadkiem wcześniejsze doświadczenia nie sprawiły, że pozostałaś kobietą zrnioną? Bo jeśli tak, to warto zastanowić się nad terapią. Cennik znajdziesz tutaj klikając w link.

Dlaczego terapia?

Kryzys w związku nie objawia się dlatego, że partner jest niedojrzały jako jedyny. Zawsze wina leży po obu stronach. Jakby tego było mało, to kobieta konsekwencje męskiej niesubordynacji nosi dłużej ciężej i wymaga wsparcia. Ona przez te sytuacje buduje w sobie mur obronny, który każe jej kontrolować życie wokół niej.

Niestety jest to najważniejszy element terapii kobiet, które do mnie przychodzą. Jak się później okazuje, po rozbicie tego muru obronnego, łatwiej dostrzec zagrożenia, jakie niesie ze sobą obiecujący gruszki na wierzbie mężczyzna, a co ważniejsze lepiej dostrzega drobne sprzeczności w jego zachowaniu tak bardzo rzutujące na przyszłość.

Również kryzys w związku zdaje się być mniejszym zagrożeniem w przyszłości, jeśli kobieta zdobędzie odpowiednią wiedzę na temat mężczyzn. Ona pozwala na dostosowanie się do naszej mentalności i jednocześnie zmniejsza napięcie związane z wymijaniem się w komunikacji wzajemnej.

Czy jest sens ratować taki związek?

Biorąc pod uwagę wcześniejsze akapity, śmiem stwierdzić, że owy mężczyzna nie tyle jest niedojrzały do bycia w związku, co kobieta zainteresowana również. Bycie na siłę z kimś nie wróży nic dobrego.

Tak nawiasem mówiąc, zawsze zalecam, aby to mężczyzna decydował czy jest gotowy na związek dlatego, żeby nie było później sytuacji, w której zostanie oskarżona kobieta o to, że on tego nie chciał. Jest też drugi powód tego zalecenia. Chodzi o to, by nauczyć mężczyznę podejmowania decyzji i jest to też pierwszy krok ku temu, by odpuszczać jeśli coś nie idzie tak, jak tego chcemy.

Po drugie, uczy się wtedy odpowiedzialności za kobietę i rodzinę. Chociaż ta nauka idzie w las. Nie bez powodu istnieją pewne kanony łączenia się dwojga ludzi w pary.

Ostatnią rzeczą, którą chcę poruszyć jest kwestia kontroli, która przewija się przez większość kobiet. Samo pytanie sugeruje, że kobieta chce zawalczyć o to co dla niej jest potrzebne, ale nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że chłopak ma inne zdanie na budowanie takiego związku. W obecnym pytaniu dla niego lepiej jest żyć w luźnym związku.

Wartości, którym hołdujesz

Nie odchodź od wartości, któym hołdujesz tylko dlatego, że jakiś przeuroczy miś prosi o to. Wartości, które masz w sercu są najważniejsze i jako takim powinno się oddać cześć. One chronią przed przyszłościowymi dramatami.

Czy to normalne, że myślę o innym mężczyźnie, mając kochającego męża?

Myślę, że każdy z nas ma w sobie chęć podziwu ludzi. Dopóki nie ma przekraczanych granic, które są uważane za flirt, zdradę, emocjonalną zdradę, nie ma się czego bać.

Jeśli któreś z partnerów myśli o innej osobie, jest to naturalne. Warunek jest taki, że jest to jedynie jakiegoś rodzaju podziw i nie ciągnie mnie do tego, by angażować się w bliższe kontakty z innym mężczyzną. To samo się tyczy kobiet.

Kochający mąż

Jeśli jednak mając kochającego męża zastanawiam się nad innym mężczyzną, to dla mnie oznacza to, że w związku małżeńskim wkradła się rutyna.

Brak zmiany miejsca na urlopach, stagnacja w obowiązkach, brak spędzania ze sobą wspólnego czasu, albo tylko znikomy, czy też wymuszony kontakt. Warto usiąść do rozmowy z mężem i zaplanować nową jakość życia, spędzanie czasu i codziennie rozmowy zmieniając wystrój.

To tylko nieliczne elementy, ale gwarantuję, że jakość waszego życia ulegnie poprawie. W przeciwnym wypadku, zanim się obrócicie, nastąpi rychły kryzys w związku,

Dla przykładu polecam artykuł, jak pewna para zachowała chemię w małżeństwie przez wiele lat.

Jak dotrzeć do męża, trzeźwiejącego alkoholika, żeby chciał ze mną rozmawiać o swoich problemach i wspólnym życiu?

Może zapytam inaczej. Po co do niego docierać?

Jeśli mam zamiar go zmieniać na siłę, to się nie uda. Zastanawiam się też, kim jest trzeźwiejący alkoholik? Czy to jest osoba, która po napiciu się, dochodzi do siebie, czy raczej ktoś, kto już jest na terapii i próbuje odnowić swoje życie?

W drugim przypadku miałoby to sens. Ale znów powstaje pytanie, czy przypadkiem nie czuję się nieswojo, jeśli mężczyzna woli to zrobić po swojemu? Pytanie w ten sposób postawione sugeruje mi chęć kontroli mężczyzny po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość.

Nie polecam.

Co więc mam zrobić?

Wróćmy do pierwszego pytania o różnice. Jak już wiesz, mężczyzna niechętnie się zwierza ze swoich problemów i jest to moim zdaniem naturalne. Aby jednak wzbudzić chęć u mężczyzny do dzielenia się, warto odpuścić mu, wybaczyć jego błędy oraz starać się być wsparciem w taki sposób, w jaki on tego potrzebuje. Nie w sposób jaki potrzebuje tego sama zainteresowana.

A co w sytuacji, gdzie mężczyzna nie chce się leczyć?

Z pewnością należy unikać usprawiedliwiania człowieka. Jeśli jest to konieczne, warto samej udać się na terapię, żeby nie popełniać błędu, albo mieć wsparcie, które jest potrzebne w walce z taką sytuacją.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wysłać delikwenta na terapię. Jeśli to nie pomaga, pomyśleć o separacji.

Czy dać szansę mężowi, który uderzył jeden, jedyny raz?

Zasada głosi, że gdy mężczyzna uderzył raz, zrobi to ponownie.

Z tego też względy zastanowiłbym się, jakie są tego konsekwencje na przyszłość. Podobnie jest ze zdradami. Gdy dochodzi do jednej, pojawi się następna z dużym prawdopodobieństwem.

Osobiście uważam, że nie może mieć miejsca żadne rękoczyny ani ze strony kobiety, ani ze strony mężczyzny. Chociaż kultura zezwala na pewien rodzaj policzka ze strony kobiety.

Skoro już wydarzyła się taka sytuacja, zachęcałbym do rozmów z partnerem o tym dlaczego tak się zachował. Jeśli jednak nie zna na to odpowiedzi, czyli nie jest świadomy przyczyn takiego zachowania, to warto go wysłać na terapię.

Ja będąc na miejscu kobiety, zostawiłbym człowieka bez żadnych "ale". Podkreślam jednak, jest to moje osobiste zdanie.

Jak zapanować nad złością, wybuchami agresji w związku itp?

Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wzięcie udziału w terapii indywidualnej. Wyżej opisałem sytuację zranionej kobiety, która ma pewne mechanizmy obronne. To otoczka, która każe kobiecie bronić swojego serca, żeby nie zostało ponownie zranione i jednocześnie przestaje ufać.

Powodów takiego stanu może być bardzo wiele, dlatego trzeba by się do nich dokopać przy pomocy specjalisty.

Czy mogę sama o to zadbać?

Oczywiście, jednak problem polega na tym, że w takiej sytuacji bardziej prawdopodobne będzie uczenie się behawioralne swoich zachowań. Wygląda to w ten sposób, że widząc co krzywdzi partnera, staram się to zmienić.

Niestety minusem tego sposobu jest brak zrozumienia głębokich przyczyn tych emocji. One wcale nie muszą wynikać z niedoskonałości partnera. Bardziej jestem skłonny upatrywać ich w przeżyciach z przeszłości, które stały się murem obronnym.

Zaznaczam jednak, że tego typu praca jest trudniejsza i bardziej czasochłonna. Jeśli u was już występuje kryzys w związku, a podejrzewam, że tak, to jednak warto rozważyć terapię.

O cenach usług można przeczytać w zakładce cennik.

Jeśli pomogłem Ci, zostaw komentarz na facebooku. (click)