Jedna prosta zmiana, a złapiesz ochotę na seks

Nie masz ochoty na seks? Gdzieś w Twoim życiu się zagubił i nie widzisz przyczyn takiego stanu rzeczy, ale chciałabyś mieć ochotę na seks. W tym poście podpowiem Ci, co możesz zrobić, żeby taką ochotę w sobie wzbudzić. Musi być jednak pewien warunek. Nie znasz przyczyn spadku libido, ale Twoje ciało jest zdrowe i nie ma przyczyn hormonalnych związanych z chorobami przewlekłymi, lub innymi schorzeniami.

Zapraszam do czytania.

Częste przyczyny spadku libido

Jest kilka istotnych powodów, które mogą mieć wpływ na Twoje libido w relacji z partnerem. Jak już wiemy z tego bloga, do zawarcia związku potrzebna jest dojrzałość człowieka, która ma istotny wpływ na gotowość do budowania relacji. Przy czym, im bardziej dojrzały jest człowiek do zawarcia trwałej relacji, tym łatwiej o zbudowanie fascynującego związku. A jak też wiemy, do każdej relacji wpadają "chochliki" tak, jak czasem osy wlatują nam przez okno do pokoju. Dlatego warto się przed tym zabezpieczyć i tym razem podpowiem Ci, co zrobić w przypadku spadku braku chęci na seks, zakładając, że jesteś osobą zdrową psychicznie i fizycznie. W przeciwnym wypadku, najpierw ureguluj swoją gospodarkę hormonalną i zadbaj o swoje ciało w chorobie.

Pamiętaj, że rozregulowanie gospodarki hormonalnej może być też objawem przyjmowania niektórych leków, szczególnie leków mających poprawić funkcjonowanie w okresie menstruacyjnym. Weź pod uwagę taką okoliczność.

Oto, co może wpływać na brak chęci na seks w relacji

Czynników wpływających na obniżone libido można wymieniać. W psychologicznych artykułach można doszukać się kilkustronicowych treści z wypunktowanymi czynnikami obniżającymi libido, począwszy od chorób, przez dietę aż po choroby psychiczne.

Tutaj jednak zwrócę Twoją uwagę na jedną, najczęściej występującą przyczynę, a w zasadzie objaw, bo przyczyn tego objawu może być wiele. Chodzi mi o Twoje zdrowie psychiczne, higienę, jaką utrzymujesz w swoim życiu. mam na myśli "brak wolności" zgłaszany przez moich pacjentów, świadczący o tym, że dzieje się coś niedobrego i obniża Twój poziom energii seksualnej. Pomijam mechanizmy obronne seksualizacji.

Zadbaj o higienę swojej psychiki a następnie zrób tą jedną rzecz z partnerem.

Zacznij rozmawiać

Brzmi banalnie prawda? Jednak nie chodzi mi o zwykłą rozmowę o tym, że autobus przejechał kurczaka, albo koleżanka wypiła zmielony kawior, czy jakiś "ktoś" przejechał łosia na drodze, a babcia sąsiadka zagląda Ci w okno. Tu wcale o to nie chodzi. Po prostu buduj intymną więź, relację.

Budowanie intymnej relacji

Zmiana tej jednej rzeczy, czyli budowanie intymnej więzi wiąże się z pewnym wysiłkiem i potrzebujesz na to czasu, zaangażowania i otwartości.

Wyobraź sobie spotkanie z drugim człowiekiem, które ma otworzyć podwaliny do nowej relacji. Zazwyczaj, gdy poznajesz taką osobę, czy to nową, czy bliżej poznajesz koleżankę, kolegę, to kosztuje Twój czas, kosztuje Twoje zaangażowanie, oraz otwartość. Bez otwartości na nieznane, nie otworzysz serca na intymną podróż po świecie drugiego człowieka. Po świecie emocji swoich i czyichś. Otwartość to nic innego, jak pozwolenie sobie na to, żeby ktoś Ci bliski obdarzył Ciebie jego emocjami, jednocześnie Ty obdarzasz jego swoimi emocjami. To oczywiście wiąże się z przeżywaniem emocji nie swoich, ale na tym polega intymna więź, żeby je przeżywać razem.

Dlatego gdy chcesz znaleźć energię na seks, znajdź najpierw siłę do bycia otwartym i nie spieszenia się. Daj swój czas, obecność, bądź z tym człowiekiem, umów się z nim na spotkanie, poproś jego o czas i zaangażowanie. Poproś jego i siebie o bycie razem, tylko wy. Niech wam nic nie przeszkadza, a sobie dajcie czas na dotyk i przeżywanie.

W ten sposób zbliżycie się do siebie. A gdy już to zrobicie, pozwolicie sobie na akceptację, wówczas nie będzie wam nic stało na przeszkodzie, aby pojawiło się libido. A dalej, już wiecie co robić 😉

Czy związek powinien być idealny?

W dobie estetyki, rozwoju, coachingu, wszelakiej maści poradników istnieje pokusa stawania się lepszym i bardziej wydajnym. Dotyczy to nie tylko spraw zawodowych, osobistych, ale również relacyjnych. Nawet w procesie psychoterapii człowiek staje się lepszą wersją samego siebie. Chcemy być lepsi i mieć lepsze rzeczy, lepszych partnerów, lepsze relacje, lepsze życie. Dlatego też rozważę odpowiedź na pytanie: czy związek powinien być idealny? Być może nawet niektórzy już szukają idealnego związku. Ja na pewno szukam.

Dlatego dzisiaj pochylimy się nad pytaniami o to, gdzie jest granica w kontekście stawania się lepszym, posiadania lepszego partnera, lepszej relacji i jakości życia w związku. Uzupełnię również temat o to, od czego zacząć poszukiwanie idealnego partnera do związku, kiedy warto go szukać, oraz kiedy nie warto. Zapraszam do czytania!

Dążenie do ideału

W rozwoju partnerskim, jak i osobistym istotą jest dążenie do ideału. Nie na siłę - mądre dążenie do ideału. Chodzi o to, by nie stać się w cudzysłowie "nadczłowiekiem". W procesie terapii zachodzi taka tendencja, że osoba, która już posiądzie trochę wiedzy o sobie i otaczającym ją świecie, zaczyna tym obarczać ludzi wokół siebie. Chcemy tego uniknąć, żeby nie doprowadzić do niepotrzebnych konfliktów i napięć związanych z oczekiwaniami. Stawajmy się lepszymi wersjami siebie, ale też bądźmy użyteczni w stawaniu się lepszymi dla naszego otoczenia.

Czy mam za wysokie wymagania?

Będąc w relacji, albo też singlem, możesz usłyszeć od kogoś, że masz wysokie wymagania. Być może nawet sam się zastanawiasz nad tym, czy masz zbyt wysokie wymagania? Czy te wymagania są konieczne do idealnego związku? W kontekście nieskutecznego, długotrwałego poszukiwania trwałej i zdrowej relacji z inną osobą, takie pytanie może spędzać sen z powiek człowiekowi. Powiedziałbym nawet, że osobiście, z racji zawodu mam wysokie wymagania nie tylko względem siebie, ale też względem partnerki. Jest mi z tym dobrze i chciałbym, żeby tak zostało. Jednakże w pewnym obszarze przysparza to cierpień. Oczekiwania od relacji jeśli są, powinny być realizowane. Jeśli ich nie ma, to tematu na dobrą sprawę również nie ma. Wróćmy do oczekiwań.

Problem z oczekiwaniami zaczyna się wówczas, gdy nie są spełniane. Jak wspomniałem, są wówczas istotą bólu. Niespełnione oczekiwania są jak dzieła, które w konsekwencji lądują w koszu na śmieci, a związek jest jednym z takich dzieł, projektów, które człowiek może wcielać w życie, żeby być szczęśliwym. Dzieło, które nie spełniło naszych oczekiwań rodzi frustrację i uwaga!

Słowem kluczem jest tutaj projekt, oczekiwania a w zasadzie świadome oczekiwania względem nas i relacji z nami. A to już kolejny podpunkt naszych rozważań.

Zgodność oczekiwań z projektem

Należy otwarcie to powiedzieć, że realizacja projektu zgodnie z założeniami podnosi morale. Zauważam, że zdecydowana większość rozsypujących się relacji posiada wspólne cechy:

O ile braku zaangażowania, rozmów (na ten temat być może przyjdzie czas na blogu lub kursie), oraz braku odwagi nie muszę tłumaczyć, o tyle ostatni punkt jest dość istotny (także!) w kontekście pytania o idealny związek.

Wejście w związek jest kluczowym momentem

Czy jesteś gotowy na relację? Czy masz swój projekt relacji i życia osobistego? Czy z powodu zaniedbania pewnych spraw Twoja relacja nie stanie na krawędzi? Znasz odpowiedź na te pytania? Wiesz, jak powinien wyglądać Twój idealny związek?

W kontekście stawiania wysokich wymagań jest to kluczowe, żeby ocenić, czy mają one pewną mądrość. Oczywistym będzie, że jeśli chcę podróżować, to nie powinienem żenić się z kobietą "kanapowcem" i odwrotnie. W początkowej fazie związku nie zastanawiamy się w ogóle nad takimi rzeczami. Powiem więcej; będąc młodym snuje się wiele marzeń i "dyrdymałów", których potem nie wciela się w życie przy jednoczesnym mydleniu oczu partnerowi. Zatem, czy świadomość siebie i swojego obrazu jest adekwatna do rzeczywistości? Pamiętam, jak w początkowej fazie relacji z moją obecną żoną obiecałem jej podróże i pracę we własnej działalności. Z czasem zapomniałem o tym po to, żeby sobie przypomnieć 5 lat po ślubie. Nie chcę wspominać co razem przeszliśmy, tylko dlatego, że nie byłem konsekwentny w tym, co powiedziałem.

Uważnie przeczytaj ten artykuł: czy jesteś gotowy na związek? Aby znaleźć odpowiedź na pytanie o gotowość, należy znaleźć odpowiedź na pytania zawarte w tamtym artykule. Zdobądź swoją odpowiedź, zanim wejdziesz w relację na całe życie, lub zanim zaczniesz zmiany w obecnym związku.

Zgodność projektu a wymagania

Jeśli znasz już swoją odpowiedź, albo poznałeś ją w czasie, gdy już masz swoją duszę do towarzystwa, ważne, abyś zdobył się na odwagę realizować te rzeczy razem z partnerem. Wiele osób ma tendencje do porzucania relacji tylko dlatego, że coś się nagle zmieniło w ich życiu, dojrzeli, przeszli kryzys życiowy. Przez co też nie daje się szansy partnerowi.

Jednakże istnieje druga strona tego medalu. Wielu partnerów osób, które dojrzały lub zmieniły swoje myślenie w trakcie trwania relacji, nie daje sobie szansy na zmiany i dopasowania do nowych rzeczywistości psychicznych swoich partnerów. Wynika to z chęci pozostania w tym co znane i już utrwalone.

Gdzie jest granica w stawaniu się lepszym

W dążeniu do bycia lepszym istnieje pokusa, żeby zmieniać nie tylko siebie, ale także partnera i otoczenie. Nie ma nic złego w stawaniu się lepszym, ale granica powinna być postawiona tam, gdzie już stawiamy oczekiwania partnerowi o to, jaki on ma być. Jednakże jest pewna nieścisłość moim zdaniem tutaj, gdy chodzi o egzekwowanie tych oczekiwań.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Partner wracając z pracy do domu oznajmia, że będzie jeździł w delegacje i oczekuje od partnerki tego samego. Jeśli partnerka zgodziłaby się, problemu nie ma. Jeśli natomiast partnerka nie widzi w tym sensu, a partner nalega, jest to już przekroczenie granic. Rozsądniej byłoby porozmawiać z nią o tym, jak ona widzi te delegacje i czy ma z tym związane jakieś oczekiwania. Tutaj należy szukać rozwiązań.

Kolejnym przykładem może być forma komunikacji, która staje ością w gardłach wielu partnerów. Jeśli partner oczekuje lepszej komunikacji i sam staje się w tym lepszy, powinien wręcz oczekiwać tego samego od partnerki. Jeśli partnerka to przyjmie i będzie się razem z nim uczyć komunikacji, to świetnie. Jeśli jednak stwierdzi, że jest jej to niepotrzebne, staje okoniem wobec relacji z partnerem. Można by się pokusić też o to, żeby partner stając na wysokości zadania swojego rozwoju wychodził na przeciw potrzebom partnerki. I znowu tutaj mamy pewien problem. Taka sytuacja uczy partnerkę "księżniczkowania". Co zatem zrobić w takiej sytuacji?

Czy jesteś pewien co robisz?

Na to pytanie mogą odpowiedzieć osoby, które bardzo dobrze znają siebie i swoją duszę. Można się bardzo mocno pomylić w kwestii stawiania wymagań, jeśli nie rozumiemy swoich motywacji i potrzeb wynikających z każdego oczekiwania, które mamy w głowach.

Będąc na wysokim poziomie swojego rozwoju psychicznego, oznacza rozumieć motywacje podróży i dlaczego akurat z partnerką; dlaczego istnieje potrzeba zmiany formy komunikacji i co z tego wynika, jakie są konsekwencje obecnej komunikacji; co się czuje, gdy jest taka, czy inna sytuacja i czy istnieje odwaga o tym mówić. To tylko niektóre pytania pomocne do odpowiedzi na pytanie, czy warto stawiać oczekiwania. Miej świadomość, że niezależnie od tego, czego oczekujesz od partnera, musisz znać odpowiedź na każde oczekiwanie (swoje!). A ta odpowiedź nie może brzmieć: "ponieważ Ania ciągle krzyczy", tylko musi wybrzmiewać z Twojego wnętrza. Jednym słowem, co się w Tobie takiego dzieje, że tego potrzebujesz?

Czy warto dążyć do idealnej relacji?

Warto!

A czy związek powinien być idealny? - powinien!

Zanim zaczniesz dążyć do takiej relacji, przeczytaj uważnie jeszcze raz ten artykuł, oraz artykuł polecony wyżej. Wprowadź w życie zasadę odpowiedzi: co jest we mnie takiego, że tak chcę?

To pozwoli Ci znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań o swoją relację. Warto stawiać wymagania co do budowania relacji i w tym kontekście posiadanie wysokich wymagań ma znaczenie, jeśli nie chcę brać byle kogo. Jednakże trzeba najpierw być wolnym od kilku rzeczy:

Nie będąc wolnym od któregokolwiek punktu, stajesz się zależnym człowiekiem i niemal natychmiast, Twoja odpowiedź zostaje odbita w krzywym zwierciadle. To prowadzi do kolejnych frustracji i cierpień.

Nie warto stawiać oczekiwań, jeśli nie zna się odpowiedzi na swoje pytania. Nie warto wchodzić w relację, jeśli nie jest się wolnym psychicznie człowiekiem.

Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że też czytają mnie osoby, które już są w trudnych relacjach. Dlatego teraz zadbaj o swoje odpowiedzi, poszukaj mądrego człowieka, który Ci będzie w tym towarzyszył i stań się na nowo wolnym człowiekiem.

Czy związek musi być idealny?

Powinien być jak najlepszy. Nie jestem zwolennikiem kłótni w relacji. Wręcz przeciwnie, najchętniej bym je wyeliminował, ponieważ "wprowadzają niepotrzebny ferment do mieszkania". Atmosfera między partnerami się podgrzewa, a w takiej sytuacji nie trudno o wylanie wrzątku na ukochaną osobę. Ile to razy słyszałem podczas sesji terapeutycznych, że padło zbyt dużo słów niechcianych. Stąd uważam, że powinno się z całych sił dążyć do idealnej relacji! Nie powinniśmy się ranić w imię przekonania, że bez kłótni nie da się porozumieć. Skoro w psychoterapii ciało człowieka jest ważnym miejscem rozumienia siebie i świata, to nie powinno się ignorować emocji związanych z napiętą atmosferą w rodzinie. Trudne emocje domagają się zrozumienia i wyciągnięcia wniosków!

Patos

Wiele treści może brzmieć patetycznie, jakby to była wyrocznia. Chcę jednak zwrócić uwagę na element człowieczeństwa. Człowieczeństwo ma w sobie pewien zakres popełnianych błędów i wybaczania. Zatem, czy jesteś zdolny wybaczyć sobie błędy i błędy partnerowi?

Ponieważ zarówno Ty, jak i ja rozwijamy się i wciąż popełniamy błędy, dajmy szanse swoim partnerom. Nie bądźmy pobłażliwi, ale też bądźmy miłosierni. Nie bądźmy naiwni, ale mądrzy.

Pozdrawiam Cię serdecznie!

Kompromis - zaleta czy zabójstwo dla związku?

Pewna kobieta opowiadała mi, że kiedy była dzieckiem, jej kuzyn - jezuita - głosił rekolekcje w kościele Jezuitów w Milwaukee. Każdą konferencję rozpoczynał słowami: "Spełnieniem miłości jest poświęcenie, jej miarą brak egoizmu". Wspaniałe stwierdzenie. Zapytałem ją:

- Czy chciałabyś, abym Cię kochał kosztem mego szczęścia?
- Tak - odparła.

Jakież to urzekające! Czyż to nie cudowne? Kochałaby mnie kosztem swego szczęścia, a ja kochałbym ją kosztem mego szczęścia. I tak mielibyśmy w konsekwencji dwie nieszczęśliwe istoty. Ale to nie ważne, niech żyje miłość.

Anthony de Mello

Kompromis

Kompromis wydaje się być bardzo powszechną formą porozumiewania się między partnerami. Sprawia wrażenie najłatwiejszego i najbardziej solidnego schematu budowania porozumienia. Zdecydowana większość wśród moich klientów i znajomych porusza się wokoło tego pojęcia i w pewnym sensie jest to zrozumiałe.

Patrząc na to pojęcie z punktu widzenia zawodowego i chcąc uruchomić swoje "czepialstwo" zauważam, że budowanie porozumienia w oparciu o kompromis jest jak bomba z opóźnionym zapłonem.

Kompromis - bomba z opóźnionym zapłonem

Bomba z opóźnionym zapłonem ma to do siebie, że nie wybucha od razu, a dopiero po dojściu do kulminacyjnego momentu. Tak też jest z kompromisem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ludzie idąc na kompromis sami robią sobie pod górkę. Rezygnacja z czegoś dla dobra bliskiej osoby jest bardzo szlachetnym posunięciem, ale czy można tak w nieskończoność? 

W związku nie ma możliwości, aby obie strony w podobny sposób odczuwały sprawiedliwe traktowanie, sprawiedliwy podział ról. Wynika to z tego, że wartość każdej sprawy i przedmiotu wchodzącego w zakres dyskusji między partnerami jest emocjonalna. Myślę, że każdy z nas zrozumie, że dla jednej osoby zakup laptopa za 10 000 złotych może być tak samo wartościowy, jak dla ukochanej wyjazd w góry za 3000 zł, lub zakup rolet do okien na poddaszu za 1200zł.

Zatem idąc na kompromis z czasem może się okazać, że wartość emocjonalną, jaką dostajemy od partnera jest znikoma w porównaniu do wartości, jaką dostaliśmy. Co ciekawe - w tym samym czasie partner może myśleć dokładnie tak samo!

I bądź mądry, i pisz wiersze...

Niezdrowa licytacja

Gdy skończą się zasoby znoszenia rezygnacji na rzecz dobra drugiej osoby, często dochodzi do licytacji, kto i co zrobił. Jaka jest prawda i zaczyna soczysta dyskusja, pełna kwiecistych słów i ubarwień w poszukiwaniu równowagi emocjonalnej na argumentach.

Ach, jak bardzo lubię argumenty w dyskusjach między partnerami. niby coś wnoszą, a tak naprawdę niczego nie rozwiązują. Owszem - czasem się zdarzy, że partner zrozumie, ale finał takiej rozmowy zazwyczaj jest jeden: ja mam co chcę, a partner nie ma nic.

I w taki oto sposób doprowadzamy do ruiny relację, krok po kroku, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, aż w końcu wulkan niesprawiedliwości osiągnie apogeum.

Kompromis bardzo łatwo osiągnąć z jednego powodu. Dużo wygodniej jest zrezygnować z czegoś na rzecz drugiej osoby. Czasami bywa, że oboje z czegoś rezygnują, ale czy nie na tym polega relacja, aby oboje byli szczęśliwi?

Im więcej z czegoś rezygnuję, tym więcej oczekuję.

Adam Filipczuk mgr psychologii

Oczekiwania rosną

Jeśli z czegoś zrezygnuję, to naturalną kwestią będzie oczekiwanie, że partner również z czegoś dla mnie zrezygnuje. Jeśli jednak nie dostanę rekompensaty w określonym czasie, bądź ważnym dla mnie momentem, to pójście na kompromis z drugą osobą spowoduje rozczarowanie.

Idąc dalej, ponieważ kurczą mi się zasoby, ponieważ istota miłości polega na ciągłym wypełnianiu pustego serca, to w jaki sposób mogę czuć się kochany, jeśli partner wymaga ode mnie kompromisu na rzecz mniejszego dobra? Czy nie o to chodzi, aby miłość była pełna, a nie cząstkowa?

Mając poczucie takiej niesprawiedliwości zaczynam oczekiwać coraz więcej, im więcej rezygnuję. Czasami zdarza się, że niektórzy zamiast oczekiwać, po prostu popadają w przygnębienie i zastanawiają się nad sensem istnienia relacji w jakości, w jakiej się obecnie znaleźli. 

Zatem nie dziwi mnie potem fakt licytowania się o to, kto, co i ile zrobił, oraz jak zrobił dla partnera. A gdy już pojawiają się licytacje, to możemy mówić o początkowej fazie kryzysu. Im więcej, tym większe prawdopodobieństwo jego wystąpienia.

Jeśli zatem czujesz, że Twój związek zaczyna się chylić ku złej stronie, napisz do mnie lub zadzwoń.

Recepta na rozpad związku

Pewien mężczyzna zobaczył swoją partnerkę na imprezie jej znajomych w pozycji, gdzie pochylając się nad nią pewien gość szeptał jej do ucha. Bohater podszedł, spojrzał w oczy intruzowi i natychmiast się zagotował ze złości. Na nic zdały się Jej tłumaczenia, że to tylko impreza, że to tylko znajomy, że ona go nadal kocha. Ważne było to, że poczuł się dotknięty. Zerwał z nią…

Do dzisiaj ich relacja jest w zawieszeniu, jakby w próżni, z której oboje nie potrafią się wydostać. On wybaczyć, ona odpuścić, on otworzyć przed nią, a ona przed nim. Z lęku nie potrafią się porozumieć. On bo boi się odrzucenia, ona bo boi się samotności.

Jeśli miałbym stworzyć receptę na rozpadający się związek, wyglądałaby ona tak:

  1. Szklanka niedogotowanej wody czasu (szybkie zamieszkanie ze sobą)
  2. Wlewamy stołową łyżkę octu przewrażliwienia
  3. Dodajemy do tego 50gram soli lęku
  4. Wsypujemy 20 dekagramów cukru zakochania
  5. Oraz mieszamy zawartość koniecznie dodając oleju oczekiwań

To wystarczy, aby z naszych ust i ciała zaczęły się wydobywać niekontrolowane odruchy. Sama receptura w rzeczywistym świecie  nie ma racji bytu. Wymieszanie podanych składników w kubku zapewne wzbudza mieszane uczucia, jeśli byśmy chcieli tego skosztować. Jednak w ten sposób wyobrażam sobie uczucia towarzyszące wielu parom.

A teraz spójrzmy na receptę na nieudany związek, którą opisuję powyżej i omówmy ją:

Znasz to powiedzenie, że „nie samą miłością człowiek żyje”?

Szklanka niedogotowanej wody czasu.

Przytoczona metafora może się wydawać dziwna, ale nie stanowi zdziwienia, jeśli wyobrazisz sobie taki obraz:

Jesteś świeżo upieczonym studentem medycyny. Dopiero co zdobyłeś wiedzę z zakresu chirurgii i obroniłeś się na studiach. Jesteś pełen szczęścia i zachwycony tym, że pierwszy etap jest za Tobą, aby stać się porządnym lekarzem. Pomijając całą specyfikę prawną i procedury dojścia do tytułu doktora (jakby to zwyczajnie nie istniało), postanawiasz zatrudnić się w szpitalu, bo stwierdzasz, że uczucie do tej dyscypliny wystarczy Tobie. Po kilku dniach trafiasz do stołu operacyjnego, by zrobić przeszczep serca.

Nie trudno sobie wyobrazić umiejętności takiego chirurga i emocje. Podobnie jest z zamieszkaniem razem na zbyt wczesnym etapie. Jeszcze nie „zagotowałeś” w sobie odpowiednich umiejętności do bycia z osobą zupełnie różną, a już chcesz stawiać dom. Fundamentów nie ma, ale jest uczucie.

W procesie terapeutycznym praktycznie zawsze dominuje lęk. Ma on bardzo różne postaci i co najważniejsze - działa z ukrycia. Lęk pojawia się zwykle tam, gdzie chodzi o pewien rodzaj egoizmu.

Czas nam potrzebny, żeby się bliżej poznać ma ogromne znaczenie. W procesie poznawania się na początku znajomości bazujemy na surowej wodzie pełnej cukru. Jest smaczna, ponieważ jest posłodzona uczuciem. Jednak wypicie jej może nam zaszkodzić w wielu przypadkach.

Klienci, którzy do mnie przychodzą na terapię to w większości osoby, które podjęły decyzję o wspólnym zamieszkaniu ze sobą już po kilku miesiącach znajomości. Nie mają „potwierdzenia” swoich umiejętności w postaci dogadywania się, bo „cukier” zagłusza nieprzyjemny smak wody – wody surowej i pełnej (być może) niechcianych mikroorganizmów.

Bardzo łatwo jest wtedy przyjąć postawę, że skoro smakuje, to mi nie zaszkodzi. Jest mi przyjemnie, dlatego nie muszę się niczym obecnie martwić. Problem pojawia się wtedy, kiedy cukier przestaje spełniać swoją funkcję. Organizm się przyzwyczaił, głowa się przyzwyczaja i zaczyna dostrzegać wady surowej wody, a co ważniejsze, ta woda zaczyna już doskwierać.

Znaleźliśmy się wówczas w kropce.

Surowa woda

Brak umiejętności komunikacji nazywam surową wodą. To szeroko zakrojone pojęcie ma bardzo wiele znaczeń i wymaga również uważności. Jeśli miałbym ocenić na podstawie surowej wody, czy ona nadaje się do spożycia, to najpierw sprawdziłbym jej źródło, a potem na wszelki wypadek zagotował. Zagotowałbym tak, jak to wygląda w czajniku, aż porządnie zaparuje.

Chodzi o to, by ta woda była gotowa do stworzenia zdrowego napoju miłości. Bez umiejętności komunikacji każda para przestaje ze sobą żyć. I nie ma tutaj znaczenia, czy zostają ze sobą jak współlokatorzy, czy rozstają się na zawsze. Tą umiejętność muszą posiadać obie strony.

Ocet przewrażliwienia

Myślę, że to dość odważny zabieg, ale już wyjaśniam o co chodzi. Ocet nie należy do przyjemnych zapachów. W pewnych recepturach może nadawać smaku, ale jeśli jest jego przesadnie dużo, to bywa nieprzyjemny.

Przewrażliwienie człowieka kojarzy mi się bardziej z przesadną wrażliwością na zranienie i reagowaniem obronnym. Wysoko wrażliwe osoby są bardziej skłonne rozmawiać o swoich uczuciach, a osoby przewrażliwione reagują przesadnie i czują się głęboko dotknięte nawet w sytuacjach nie do końca o jednoznacznych złych intencjach. Mówiąc prościej, osoby przewrażliwione reagują agresją, bo nie chcą czuć się ranione.

Takie przewrażliwienie skrywa głęboko lęk (często). I tutaj przechodzimy do soli lęku.

Sól lęku

Dlaczego sól lęku? Sól jest dosyć ciekawą przyprawą, ponieważ jest często używana. Człowiek również często doświadcza lęku. I teraz jeśli lęk bywa silny i my o nim nie wiemy, to nie trudno wyobrazić sobie jak by smakowała potrawa. Nagłe zjedzenie przesolonego posiłku skutkuje natychmiastową reakcją odrzuceniową tegoż pokarmu.

Jeśli doświadczę lęku i jest on nieświadomy, to każda osoba, która wywoła we mnie lęk, zostanie przeze mnie odrzucana na różny sposób. Niekiedy potrafimy przeklinać tą potrawę, niekiedy możemy obwiniać siebie za przesolenie, a czasami zwyczajnie wyrzucimy ją do kosza.

Cukier zakochania

Cukier jest określany jako biała śmierć, a to głównie z powodu tego, że nie tylko jest uzależniający, ale również powoduje fatalne skutki zdrowotne w nadmiarze. I teraz wyobraź sobie, że spożywając cukier, chcąc go coraz więcej i więcej, nie pracując jednocześnie nad swoim ciałem, stajemy się otyli.

A z otyłości już prosta droga do zaburzeń układu krążenia, cukrzycy, słabych kości, oraz innych współistniejących i rozwijających się przy tym chorób.

Wyobrażam sobie, że osłodzenie swojego życia miłością i ciągłym jej żądaniem wywołuje określony skutki. Stajemy się łasi i pragnący jej coraz więcej, jednocześnie uzależniając się od niej i co gorsza, dotychczasowa dawka cukru zakochania nam przestaje wystarczać. A skoro przestaje nam wystarczać, to zapominam o pracy nad sobą, a zaczynam wymagać coraz więcej od partnera.

Pojawiają się współuzależnienia, choroby złości, zazdrości, wymagań, oczekiwań, a nasz wzrok - jak to bywa w cukrzycy - zaczyna się psuć i potrzeby naszego partnera zostają przedkładane pod moje. Jednym słowem, stając się żądnym pięknej miłości i owego zakochania stwierdzam, że albo mój związek się rozpadł już, bo nic mi nie wychodzi z tą osobą, albo zaczynam coraz bardziej naciskać, na dostarczenie mi więcej cukru.

Jednym słowem – biała śmierć dla związku.

Olej oczekiwań

Ostatni składnik w postaci oleju oczekiwań jest dosyć prosty. Olej jest tłusty. Chcemy aby partner spełnił nasze oczekiwania, ponieważ czegoś mi brakuje. Jeśli dodamy powyższe składniki powstaje taki nieznośny stan emocjonalny, w którym oczekiwania są gwoździem do trumny. Potrawa staje się tak bardzo nienośna, że można nią jedynie zwymiotować.

I z taką pogardą związek rozpada się z hukiem.

3 rzeczy, których zaniedbanie przed związkiem, ma prawo skończyć się katastrofą w relacji.

Dzisiaj opowiem wam jakie błędy popełniają ludzie przy zakładaniu związku - a właściwie przed. Błędy, których związek wam nie podaruje i może się wysypać na drodze do budowania wspólnego szczęścia.

Są to 3 podstawowe błędy, które uważam za nieakceptowalne i z góry skazujące na wegetację związku lub jego rozpad. Dlatego przeczytaj ten artykuł uważnie i zastanów się, czy przypadkiem Ciebie on dotyczy?

Żeby dobrze zrozumieć ten artykuł musisz wiedzieć, że nie będę pisał o wielu aspektach popełniania błędów, ale zaznaczę 3 podstawowe, które zaczynają się niewinnie i niosą za sobą brutalne konsekwencje.

Brak dojrzałości zawodowej

Pierwsze zaniedbanie i niestety muszę być brutalny w tym temacie. Istnieje wielu mężczyzn nie znających swojej drogi zawodowej. De facto nie zaobserwowałem tej zależności od strony kobiet tak często, jak mężczyzn. Kobiety łatwiej się dostosowują do płci męskiej. Mężczyźni są częściej bardziej tolerancyjni do tego, że kobiety wykonują jakąkolwiek pracę i jest im z tym dobrze. Inaczej sprawa wygląda po stronie kobiecej.

Brak perspektywy na swoje życie jest podyktowane nie zgłębianiem przyszłości swojego życia. Niestety, trzeba to powiedzieć, że nie określenie swojej drogi zawodowej jest wynikiem braku refleksji nad swoim życiem.

Nie mam nic przeciwko mężczyznom, którzy od samego początku wiedzą, że chcą być informatykami i domatorami. Od początku do końca siedzą w domach przy komputerze i jasno, oraz wyraźnie sugerują potencjalnej partnerce, że jest to jego styl życia i albo się z tym godzi, albo nie. Podobnie w innych stylach życia zawodowego i osobistego.

Odwrócenie sytuacji po czasie

Zastanawiałem się dlaczego w moim odczuciu przedsiębiorcy są bardziej narażeni na rozwody (niestety nie ma takich danych w GUS - nie zostały uwzględnione, a jest to jedynie moja obserwacja). Rozmawiałem z kilkoma przedsiębiorcami na ten temat i można faktycznie połączyć ze statystykami pewną zależność.

Według danych GUS z 2018 r, najczęstszymi przyczynami rozwodów są:

Osobiście uważam, że najczęstszy powód wymieniony w danych GUS stanowi niepotrzebne rozwody. Z jednej strony rozumiem tą sytuację, ponieważ z psychologicznego punktu widzenia dostrzegam tutaj uparte trwanie w swoich przekonaniach, aniżeli niezgodność charakterów.

Na uwagę zasługuje rosnąca liczba rozwodów z przyczyn nieporozumień finansowych. Patrząc na te dane nie mogę oprzeć się wrażeniu, że osoby zakładające swoje firmy po latach trwania małżeństwa, stają się bardziej narażone na rozpad związku.

Gdy jedna ze stron zakłada firmę po latach związku

I tutaj się zaczynają konflikty, bowiem jeden z partnerów zaczyna być w szoku, a jego poczucie bezpieczeństwa nagle zaczyna się chwiać (brak dojrzałości, który często się zdarza - patrz punkt następny tego artykułu). Pojawia się lęk, a ponieważ ukochana osoba nie radzi sobie z nim, to na kogo zacznie przerzucać te emocje?

Oczywiście, że na partnera zakładającego firmę. I nie dość, że człowiek zakładając przedsiębiorstwo jest narażony na stres i lęk o finanse, to jeszcze ze strony najbliższych zaczyna doświadczać nagonki: a po co Ci to, nie rób tego, nie rzucaj etatu, nie będziemy mieli pieniędzy, oszalałeś!

Jeśli taki przedsiębiorca nie uzyska wsparcia, to druga osoba niestety będzie musiała się zaaklimatyzować do nowej sytuacji, albo (nierzadko) zaczyna dominować i staje się bardziej nerwowa. Powód takiej nerwówki jest tylko jeden - brak akceptacji dla działań partnera zakładającego firmę z powodu osobistego lęku o przyszłość.

Co należy zrobić, aby uniknąć rozpadu?

Pamiętacie te opowieści rodziców, żeby nie zakładać rodziny zanim nie podejmie się pracy? Trochę prawdy jest w tym. Jeśli mamy braki w komunikacji i rozumieniu swoich emocji, wówczas zaczynają się one uwidaczniać coraz mocniej.

Wyobraź sobie taką sytuację:

Zakładasz rodzinę, ale nie masz konkretnego planu na siebie. Żyjesz przez 10 lat w małżeństwie i nagle orientujesz się mając 32 lata, że Twoją misją było zupełnie coś innego. Zmiany w Twoim życiu zachodzą bardzo szybko, a partner chodzi jak na szpilkach i zaczyna się bać.

Pogłębiająca się ta sytuacja będzie powodowała coraz więcej kłótni. Być może finanse na chwilę upadną, albo firma padnie za rok i przedsiębiorca zbierze kolejne cięgi od partnera.

Babcie miały rację, a ja tylko doprecyzuję, że musisz mieć na siebie plan w dalekiej przyszłości, byś mógł zaoferować swojemu partnerowi plan na dalsze lata waszego życia.

Oczywiście nie przeczę udanym związkom w podobnych sytuacjach. Jednak jest to podyktowane głęboką dojrzałością życiową drugiej strony.

Brak wiedzy - bezmyślne działanie

Duo - mówiąc inaczej, brak wiedzy jest przyczyną bezmyślnego wchodzenia w związek - a co za tym idzie - skutkuje działaniem emocjonalnym. Trzeba pamiętać, że wchodząc w związek wnosi się swoje zasoby i braki. Zatem człowiek pracuje na tym co ma, albo nie pracuje, bo nie ma na czym. Najczęściej wpada się w pułapkę własnych przekonań. Nie doświadcza się odniesienia do wzorca prawidłowej relacji, co skutkuje przekonaniem o odpowiednim ukształtowaniu do założenia rodziny.

Brak wzorca prawidłowej relacji jest główną przyczyną dramatów w relacjach rodzinnych. Wówczas bardzo łatwo o zbagatelizowanie początków alkoholizmu, zapędów narcystycznych, a człowiek w swojej naiwności mocno wierzy w zmianę partnera.

Zdobywaj wiedzę - w szkole tego nie uczą!

Niestety w szkołach nie uczą nawet słuchania. Jest to problem. Stąd pracując chociażby przez dwa lata w swoim gabinecie nie mam w co włożyć ręce, tyle mam pracy. A tego bloga piszę właśnie po to, by osoby go czytając zdobywały tę wiedzę.

Ta wiedza obecnie kosztuje krocie. Jest ceniona i słusznie. Zdobywając podstawową wiedzę i wdrażając w swoje życie, Twój związek może osiągać poziom, jakiego nie ma większość ludzi na świecie. Takie mam zdanie.

Odnoś się do wzorców

Odnoszenie swoich zachowań i partnera do wzorców, które człowiek poznaje ma kluczowe znaczenie na przyszłość budowanej relacji. Te wzorce musi zapełnić wiedza o prawidłowej relacji. W ten sposób można samemu pracować nad sobą i związkiem.

Wyobraź sobie, że szukając poradnika dotyczącego szpachlowania pokoju, uczysz się. Tak samo jest z zakładaniem związku. Możesz się tego nauczyć już zanim wejdziesz w związek. A przynajmniej posiądziesz wiedzę w temacie, co umożliwi Ci dobry start.

Zachęcam szczególnie mężczyzn do szukania wiedzy

Niestety z przykrością muszę powiedzieć, że statystycznie więcej kobiet interesuje się rozwojem w zakresie relacji. Warto, aby również mężczyźni docenili tę wiedzę i zaczęli jej szukać.

Panowie, nie zamykajmy się w świecie męskich tematów podrywu, techniki i pracy. Te sprawy są słuszne ale dla samotnych mężczyzn nie budujących relacji. Aby budować relacje z kobietą, trzeba uczyć się właśnie komunikacji i rozumienia emocji.

Zaczynanie od tyłu

Dosłownie i w przenośni zaczynanie od tyłu jest karkołomną decyzją. Już pisałem na ten temat w artykule o współżyciu przed ślubem. Natomiast tutaj rozwinę temat o kilka nowych kwestii.

Seks spontanicznie - bo tak wyszło

3 rzeczy, których zaniedbanie przed związkiem, ma prawo skończyć się katastrofą w relacji.

Znów kłania nam się brak przewidywania konsekwencji. Jedni mają więcej szczęścia inni nie. Niestety, najczęściej kobieta na tym cierpi, bowiem mężczyźni w razie pojawienia się dziecka dają "dyla" - rzadziej kobiety, chociaż i tak się zdarza.

Oczywiście, rozumiem chemię, która pojawia się między dwojgiem ludzi. Jednak mi jako psychologowi daje to pewne informacje. Zwraca się uwagę na to, że jest dobrze tu i teraz...

Prawdę powiedziawszy, to dopiero jest kupowanie kota w worku...

Nie znam partnera, nie znam jego prawdziwych cech, wad, zalet a już decyduję się z nim wiązać emocjonalnie i intymnie. Wiesz, jak trudno jest później wymiksować się z toksycznego związku po takich przeżyciach?

Nie jest łatwo

Zgadzam się z tym, że nie jest łatwo nie kochać się z mężczyzną/kobietą, który/a wywołuje w nas tak silne emocje pożądania. Jest przyjemnie, jest dobrze i ma się poczucie, że "złapało się Pana Boga za nogi". Te emocje są na tyle silne, że czasami zwyczajnie poddajemy się temu i nie ma w tym nic złego. Miłość erotyczna jest wspaniałą sprawą.

Problem pojawia się, kiedy zaczynamy dostrzegać problemy i wady u partnera. A już szczególnie pojawiają się dylematy w obliczu coraz większego niezrozumienia.

Zamieszkanie ze sobą

Zamieszkanie ze sobą przed zawarciem związku małżeńskiego samo w sobie nie jest niczym złym. Natomiast w obliczu nie trafienia na odpowiednią osobę zaczynają się prawdziwe schody w relacjach.

Żeby wyjaśnić moje stanowisko dotyczące "trafiania na odpowiednią osobę" - nie chcę powiedzieć, że są tylko nieliczne osoby, które do Ciebie pasują, ale zwyczajnie możesz budować związek z każdą napotkaną osobą. Istnieją tylko pewne warunki, aby to mogło się udać.

  1. Dojrzałość emocjonalna
  2. Dojrzałość zawodowa
  3. Wysokie umiejętności interpersonalne (składa się na to wiele czynników)

Jednak z powodu braków u praktycznie "każdego człowieka" musimy nauczyć się obserwować drugą stronę, zanim wejdziemy w głębsze relacje. Da się to zrobić i pokazuję to każdej osobie, która przyjdzie do mnie na konsultacje. Oczywiście nie narzucam nikomu decyzji. Towarzyszę swoim klientom.

Sprawa mieszkania ze sobą wspólnie przed ślubem ma bardzo podobny wydźwięk co współżycie. Oprócz już istniejącego współżycia dochodzą sprawy finansowe i wspólnego czasu. Przy braku odpowiedniej dojrzałości ta relacja może się posypać jak "domek z kart".

Sfera zawodowa, finansowa i wspólnie spędzanego czasu napawa ogromną nadzieją i chęcią budowania relacji. Zresztą, podobnie i przed wspólnym zamieszkaniem. Wyjątek stanowi fakt silniejszego uzależnienia od okoliczności, w których się znajduje taka para i wysiłku włożonego w budowanie tej relacji. Często jest problem z zerwaniem z powodu sentymentu do wspomnień i "straconego" czasu.

Nie wiem, jak ma wyglądać mój związek - wiem tylko ogólnie!

Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się drogi czytelniku nad tym, jak miałby wyglądać Twój związek z przyszłym partnerem? Jakie padają wtedy odpowiedzi (zrobiłem małe badanie):

Zauważyliście co się dzieje, kiedy zadaję pytanie, jak powinien wyglądać związek? Większość opisów dotyczy konkretnych cech. Wyżej wymienione cechy w większym lub mniejszym stopniu obrazują związek, ale dotyczą bardziej dojrzałości osobistej w relacji. Opisywane cechy bardziej tyczą się dojrzałości osób w związku aniżeli samej relacji.

Co mam do zaoferowania - czego chcę?

A zadałeś sobie kiedyś trud, by odpowiedzieć na pytanie, co masz do zaoferowania partnerowi? Z pomocą przychodzi pierwszy punkt naszych rozważań. Dodatkowo, nie bez znaczenia jest to, co masz do zaoferowania partnerowi osobiście.

Dojrzałość zawodowa jest kluczem do utrzymania stałego i trwałego związku. Pamiętajmy, że wchodząc w związek dajemy to, co mamy w swoich zasobach. Zatem co się stanie, jeśli to się nagle zmieni? Dotychczasowe życie partnerskie legnie w gruzach, ponieważ partner zostanie zmuszony do zmiany stylu życia i nawyków jakie wypracował, co nierzadko bywa bardzo trudne.

Trzeba być świadomym swoich braków i zasobów, aby wiedzieć, jak będzie wyglądał mój związek. Również warto znać wizję swojego małżeństwa. Częściej padają cechy kobiet/mężczyzn jak oni mają wyglądać/zachowywać się. Niestety te cechy zostają zostawione w obliczu zderzenia się z nieodpowiednią osobą w kontekście naiwnej wiary w zmianę partnera.

Podsumowując

Podsumuję artykuł w kilku punktach, czego potrzeba Tobie, żeby związek miał większe szanse na przetrwanie, a nawet wejść na wysoki poziom relacji.

I tu absolutnie nie chodzi o cechy charakteru drugiej osoby, a to w jaki sposób będziecie wspólnie chcieli budować swoją przyszłość. Powodzenia!

Zdrada w związku - co zrobić?

W tym wpisie, opowiem Ci, co zrobić, kiedy podejrzewasz partnera o zdradę lub gdy dowiadujesz się, że faktycznie zdradził. Nie będę opowiadał, na czym polega zdrada, ponieważ pojęcie zdrady każdy intuicyjnie rozumie. Dodatkowo jest to materiał na oddzielny wpis. 

Obecny materiał podzielę na dwie części. W pierwszej opowiem,  co zrobić kiedy podejrzewasz partnera o zdradę, a w drugiej części opowiem, jakie warto podjąć kroki, gdy faktycznie zdrada miała miejsce.

Zanim jednak Ci o tym opowiem, musisz wiedzieć, jak postępować w sytuacji, gdy nie masz pewności, czy zdrada na pewno miała miejsce.

Jak poradzić sobie, kiedy podejrzewam partnera o zdradę? 

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że jest to sytuacja niepewna. W związku z tym nietrafione działania mogą okazać się nieskuteczne. Ponieważ nie masz pewności co do faktycznej zdrady, podjęcie działań zapobiegających zdradzie, może spowodować dodatkowe pogorszenie sytuacji w relacjach. 

Jako psycholog zdaję sobie sprawę, że niektórzy podejrzewają zdradę opierając się na wcześniejszych doświadczeniach. Jeśli u Ciebie występuje taka sytuacja, zalecałbym jednak konsultacje z psychologiem. Nie dlatego, że z tobą jest coś nie tak, ale dlatego że możesz pogorszyć sytuację w zależności od tego, jak silne emocje przeżywasz w związku z niepewną sytuacją.

Niekiedy jedna lub dwie konsultacje pomogą zrozumieć istotę rzeczy, oraz podejść do sprawy rozsądnie i trafnie. 

Dowody zdrady a samopoczucie.

Podejrzewanie partnera o zdradę jest o tyle niebezpieczne dla Ciebie, że w takim stanie z dnia na dzień czujesz się coraz gorzej. Twoje zaufanie do partnera drastycznie spada. Niektórzy moi klienci zaczynają w tym samym czasie sprawdzać swojego partnera. Kontrolują go do tego stopnia, że nawet jeżeli partner mówi prawdę, nie ma szansy na porozumienie. Bynajmniej nie wynika to ze złej woli, ale wzburzone emocje w zwiazku nie pozwalają racjonalnie spojrzeć na sytuację.

Podczas podejrzenia o zdradę, najczęściej brakuje twardych dowodów na nią. Taka sytuacja dodatkowo potęguje kłótnie. Rozumiem kontrolowanie partnera w celu poszukiwania twardych dowodów. Uważam jednak, że jest to dodatkowy strzał we własną stopę. 

Odpuść zanim się załamiesz.

Poprzez kontrolowanie zadajesz sobie dodatkowy ból. Jest to potwierdzone na moich konsultacjach. Klienci się do tego przyznawają. Niepewność i sprawdzanie partnera powoduje negatywne emocje, z którymi nie do końca klienci sobie radzą w ciągu dni, tygodni a nawet miesięcy. 

Biorąc pod uwagę samopoczucie swoich klientów zawsze zalecam, aby klienci odpuścili swoim potencjalnym winowajcom. Jeśli podjęcie tej decyzji sprawia ogromne trudności, wtedy zachęcam do terapii. 

To Ty masz władzę nad swoimi emocjami.

Świadome podarowanie kredytu zaufania partnerowi w takiej sytuacji, jest najlepszą opcją, którą możesz zrobić dla siebie. Powód jest bardzo prosty. Wspomniałem wyżej, że kontrolowanie partnera wzbudza negatywne emocje a to przekłada się na relacje z partnerem. Dodatkowo emocje te nie pozwalają nam normalnie funkcjonować, przez co może dochodzić do toksycznych relacji. Niekiedy włączają się stany depresyjne lub nerwicowe u osoby czującej się zdradzaną. 

Aby uniknąć tej sytuacji zachęcam do zaniechania kontroli partnera i zadbania o własne samopoczucie. Świadome udzielanie kredytu zaufania powoduje, że nie uzależniasz siebie od decyzji partnera. W związku z tym Twoja siła w relacji z partnerem jest o tyle większa, że potencjalny winowajca to odczuwa. Odczuwa to w poprzez rozluźnienie atmosfery.

Ty zaś przez to, że dajesz sobie prawo do nowego życia, komunikujesz partnerowi, że jego działanie będzie miało brzemienne w skutkach konsekwencje. Niestety, w sytuacji kiedy bardzo silnie podejrzewasz partnera o zdradę, nie da się tego uczynić bez terapii i wzrastania do dojrzałości która pozwoliłaby Tobie czuć się lepiej.

Zaczekaj na rozwój wydarzeń.

Po osiągnięciu samoświadomości, homeostazy w swoim samopoczuciu, będziesz w stanie zaczekać na rozwój wydarzeń i w odpowiednim momencie podjąć konkretne kroki, działania. 

Dlatego też swoich klientów zachęcam do tego, aby zaczekali na dowód który "spada jak grom z jasnego nieba".

Dlatego, że "kłamstwo zawsze ma krótkie nogi" i prędzej czy później ona wyjdzie na jaw.

Do tego czasu będziesz mógł/mogła dobrze czuć się, niezależnie od rozwoju wydarzeń. Jeśli zastanowisz się nad obiema sytuacjami, zauważysz że lepiej jest krócej cierpieć i przeżyć to krótko, intensywnie. Dzięki czemu nabierasz nowego doświadczenia ale nie załamujesz się tak, jak to miałoby miejsce w pierwszym przypadku. 

Co zrobić, gdy partner zdradził i jesteś tego pewny?

A teraz wyobraź sobie, że dowody zdrady spadają na Ciebie jak grom z jasnego nieba. Oczywiście przeżywasz bardzo silne emocje, to zrozumiałe jest. Jednak jesteś w stanie zrobić kilka rzeczy, o których poniżej:

Przedstaw partnerowi dowód zdrady.

To jest ten moment kiedy prosisz partnera o rozmowę, tak abyście mieli co najmniej pół godziny na wymianę zdań. Musisz zachować wszystkie możliwe siły na to, aby spokojnie i rzeczowo przeprowadzić taką dyskusję.

Teraz pokazujesz partnerowi dowód zdrady i następnie zadajesz mu konkretne pytanie:

Co z tym zrobimy?

Na pytanie: "co z tym zrobimy?" partner będzie ci musiał odpowiedzieć. Absolutnie nie pytaj partnera dlaczego to zrobił i po co. Ponieważ Najczęściej jest tak, że on tego nie wie, a Ty tym bardziej się tego nie dowiesz. 

A nawet gdybyś się o tym dowiedziała lub dowiedział, to najczęściej jest tak, że odpowiedź nie rozwiązuje problemu. Ponieważ problem jest natury emocjonalnej, to bieg wydarzeń nie zostaje zmieniony. Emocje mają to do siebie, że się zmieniają poprzez podejmowanie konkretnych decyzji i nie są to decyzje związane z realizacją zachowania partnera zdradzającego. 

Dlatego pytanie pod tytułem "co z tym zrobimy?" ma tutaj kluczowe znaczenie. 

Podejmij decyzję.

Gdy usłyszysz odpowiedź od partnera, musisz podjąć konkretną decyzję, co dalej zrobisz. Sama lub sam ocenisz czy odpowiedź jest satysfakcjonująca i czy wróży ona zmianę.

Bądź konsekwentny.

Po uzyskaniu odpowiedzi od zdradzającego partnera musimy trzymać się planu, który założycie w trakcie rozmowy. W momencie gdy partner nadal nie dochowuje wierności, mamy prawo podjąć decyzję, która jest konsekwencją założonego planu.

Nie powiem Ci, co dokładnie powinnaś zrobić lub jak interpretować odpowiedź swojego partnera, dlatego że każda osoba ma inny sposób patrzenia na tą sytuację. Jedni są bardziej skłonni przebaczyć, inni nie. A po za tym, jest to miejsce do opisania w książkach.

Mogę ci jedynie powiedzieć tyle, że w jakim stanie się znajdujesz, tak dobrze poprowadzisz całą rozmowę. I od tego będzie zależało samopoczucie a przecież o to w tym wszystkim chodzi, prawda?

Toksyczny związek

Toksyczny związek jest ostatnio coraz częściej spotykany. Pacjenci w tych związkach także różni się zdarzają. Czasami przychodzą do mnie ludzie, którzy nie radzą sobie z toksycznym partnerem, a czasami toksyczni partnerzy proszą o to, by pomóc im odzyskać kobietę/mężczyznę. W drugim przypadku występują często tematy zastępcze do prawdziwego problemu.

Nie będę Ci przedstawiał krok po kroku, jak na chemii, czy w medycynie, jakie są objawy, przyczyny, skutki wejścia w toksyczny związek. Pozwól, że zaproszę Cię do historii, która w pewien sposób daje się dopasować do wielu sytuacji. Na pewno znajdziesz coś dla siebie. Wczytaj się uważnie, bo nie wiem tego, ale może to Ty należysz do osób, które tworzą toksyczną relację, albo rzeczywiście masz do czynienia z toksycznym partnerem?

Toksyczny związek - bomba organiczna

Monika była radosną dziewczyną o urodzie wpisującej się w kanon istniejącej wówczas mody. Była pełna ambicji, chciała spełniać swoje marzenia. Na pierwszy rzut oka wrażliwa, uśmiechnięta, dając się poznać jako dusza towarzystwa. Nieprzeciętna uroda dawała jej się trochę we znaki, bowiem sporo adoratorów się wokół niej kręciło. A i dziewczyny lubiły z nią przebywać. Monika sprawiała, że inne kobiety czuły się solidarne z nią.

Tancerka mająca bardzo bogate życie, ambitna, szczera, uśmiechnięta i radosna. Lubiana przez wszystkich w około i pewna siebie kobieta. Jej marzeniem zawsze był taniec. Obecnie sprawia jej tyle radości, że wiele osób mogłoby jej pozazdrościć. Zdobywa nagrody w konkursach tanecznych, jest zapraszana na gale. Mówiąc prościej zawsze chciała być inspiracją dla mężczyzny.

Jej celem było założenie kochającej rodziny i spełnianie się jako tancerka. Chciała być szczęśliwa, jak każdy inny wydaje się człowiek wokół niej. Często przesiadywała na ławce w parku przypatrując się innym parom i zastanawiając się, jakby to było, gdyby czuła się kochana, gdyby miała kogoś przy boku. Z pewnością kwitła by jeszcze mocniej! Przynajmniej tak jej się wydawało.Jeśli pojawia się niekontrolowane pragnienie miłości, jest to znak, że trzeba się zastanowić nad tym. Czy masz odpowiednie poczucie własnej wartości?

Cofnijmy się jednak w czasie...

Toksyczny związek, przyczyny, sygnały

Monika dorastała w atmosferze nerwowości. Często spotykała się ze znajomymi tylko po to, by nie słuchać narzekającego ojca i toksycznej matki. Doskonale wiedziała, kim nie chciała się stać, dlatego wbrew naciskom rodziców starała się iść swoją drogą. Przez co mało czasu spędzała w domu. Szukała ciepła tam, gdzie mogła je dostać. Nie chciała przesiąknąć tą toksycznością swojej matki. Zawsze pragnęła, by  jej ojciec chciał być mężem i ojcem. Chciała aby ją przytulił, ale wiecznie gdzieś znikał. A jeśli był w domu, to tylko gapił się w telewizor. Tęskniła za czułą miłością swojego ojca i matki.

Z powodu wypadów córki z domu, matka jej ciągle powtarzała, jak bardzo jest niewdzięczna. Na ojca nie może liczyć, a z niej to już w ogóle nic nie wyrośnie. Każdego dnia Monika słyszała, jak matka twierdzi, że jej jedyna córka jest do niczego. Błędne koło kontroli córki. Matka kontrolując córkę sprawiała, że ona ucieka z domu. A ponieważ córki nie ma z matką, próbowała wywoływać w niej poczucie winy, jak się później okaże z powodzeniem...

Wsparcia w ojcu nie miała, ponieważ nie potrafił się przeciwstawić tyranii emocjonalnej swojej żony. Nie tylko dał się zawładnąć żonie, ale też był wobec niej posłuszny. Można powiedzieć, że stał się uległy jak tresowany pies. Myślał, że tak jest dobrze. Przecież on ją kochał. Robił wszystko, by matka jego córki była zadowolona. Niestety do czasu, kiedy ojciec zrozumiał, że jest nieszczęśliwy, nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadł przed telewizorem, który stał się jego azylem. Bał się kobiety.

Toksyczne relacje

Matka coraz bardziej naciskała na niego. Chciała kontrolować życie swojej córki i ojca. Musiało być tak jak ona tego chce. Nie ważne było, czy miała rację czy nie. Chciała przelać swoją miłość na wszystkich, a raczej domagała się jej od najbliższych. Nie miała łatwego dzieciństwa. Gdzieś po drodze straciła kontakt ze sobą. Nauczyła się radzić ze swoimi emocjami w sposób kontrolujący córkę i ojca.

Zarówno ojciec jak i córka na swój sposób dostosowali się do sytuacji. Oboje w poczuciu winy inaczej reagowali. Ojciec z natury spolegliwy, usiadł i dla świętego spokoju dał sobą rządzić. Córka w nastoletnim wieku zaczęła się buntować. Znała metody działania matki, czuła, że jej nie wystarcza, dlatego postanowiła się odciąć z tego domu jak najszybciej, gdy skończy liceum...

Dlaczego wchodzisz w toksyczny związek?

Po skończeniu liceum Monika się wyprowadziła. Znalazła pracę w pobliskim mc Donaldzie a zamiast udać się na studia włożyła całe swoje serce w talenty taneczne. W końcu mogła sobie na to pozwolić, bowiem nie mieszka już z matką, która jej nie kontroluje pomijając kontakt telefoniczny. Na swoje mieszkanie wybrała stancję. Jest sama, więc nie musi angażować wszystkich środków finansowych w mieszkanie.

Za młodu w trakcie mieszkania z matką miała stale organizowany czas. Musiała uczęszczać na zajęcia dodatkowe z lekcji śpiewu, nauki języka, basenu, ale nie podobało się jej to. Czuła się zmuszana do tych czynności. Jednak była tak bardzo osaczona przez matkę i posiadała tak mocno zakorzenione poczucie winy, że nie potrafiła jej odmówić. Często płakała.

Zresztą, gdyby się sprzeciwiła, odpowiedź byłaby, wiecie jaka:

Definicja - toksyczny związek mógłbym określić w trzech słowach. Będąc w takim związku czujesz się osaczona, masz poczucie winy i tracisz swoje życie.

Toksyczny związek z kobietą.

Gdy Monika postanowiła pójść do szkoły tańca, był to jej sposób na odzyskanie siebie. Wreszcie poczuła wolność, w której nikt jej nie będzie przeszkadzał. Niestety, dało się wyczuć pretensje matki w sms'ach, telefonach, że ją zostawiła, że jej nie kocha, że jest niewdzięczna.

Monika jednak nie dawała za wygraną. Kontakt z matką zaczęła ograniczać. Nie chciała, by jej życie spełzło na narzekaniu, wbijaniu siebie w podłogę. Nie chciała, aby ktoś po za nią wpajał jej nieodpowiednie myślenie na swój temat. Wiedziała czym to grozi.

Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. W międzyczasie zmieniła partnera do tańca, ponieważ tamten już nie dotrzymywał jej kroków. Monika szybciej się rozwijała tanecznie. Trener postanowił, że spróbuje z innym chłopakiem.

Ukryta prawda - źródło

Ku jej zaskoczeniu mężczyzna okazał się być strzałem w dziesiątkę. Tańczyło im się rewelacyjnie i już pierwsze konkursy przynosiły im sukcesy. Oprócz tańca, który zbliża fizycznie, elokwencja chłopaka głęboko osiadała w jej sercu. Dziewczyna coraz bardziej wsiąkała w jego osobowość. Czuła się po prostu bezpiecznie.

Rozumieli się bardzo dobrze. Zarówno on, jak też i ona pochodzili z domów, gdzie nie panowała najlepsza sytuacja. Ojca albo nie było, albo pił, albo nie potrafił sobie poradzić ze swoim życiem. W przypadku ojca chłopaka, było podobnie z drobną różnicą...

Jego ojciec często zdradzał matkę. Nie tylko pił, ale też zdradzał. Dla Zdzisława ta sytuacja była ciężka. Czuł obrzydzenie do swojego ojca i zarazem nienawiść do matki za to, co zrobiła jego ojcu. Była niesamowicie apodyktyczna. Taką kobietę Zdzisław pamięta jako swoją matkę.

Monika tonęła w jego objęciach. Nie trzeba było dużo czasu, aby chcieli być ze sobą. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Oboje pragnęli miłości, oboje czuli się dobrze ze sobą i oboje siebie pragnęli.

Pierwszy błąd

Nie mogli się sobie oprzeć. Mijają trzy randki, a zakochani w sobie lądują w sypialni. Fakt, że pierwszy raz nie był rewelacyjny. To się nie liczyło, liczyło się to, że Monika w końcu poczuła to, czego pragnęła w swoim życiu. Poczuła, że wreszcie ktoś ją wypełnia.

Przyszedł kolejny dzień. Dzień w którym standardowo zaczynają się treningi. Między nimi aż kipi z miłości. To nawet dobrze, bo służy to zgraniu się w tańcu. Widać było w nich taniec pełen pasji.

W pewnym momencie Monika zaproponowała wspólne zamieszkanie. Oczywiście Zdzisław się zgodził, w końcu to jest dla niego najlepsza wiadomość. Zaraz ze sobą zamieszkali.

Koniec sielanki - toksyczne sygnały

Wspólne mieszkanie przysporzyło kilka wyzwań, na które jeszcze nie byli gotowi. Ktoś musiał prać, gotować, sprzątać. Trzeba było opłacać rachunki, klub taneczny. Czas trzeba było organizować tak, aby też oboje mogli go spędzić w samotności. W końcu cały czas byli ze sobą, a dla Zdzisława taka sytuacja stała się już trochę uciążliwa.

Wolał wyjść wieczorami z kolegami na piwo. Monika oczywiście zostawała sama. Zaczynała się już złościć, że jakim prawem on wychodzi, a ona zostaje sama z bałaganem w domu. Teraz zaczęła sobie przypominać, że kiedy była u niego w pokoju, to przecież on taki już był. Nie zauważyła tego.

Pomyślała, że już tak się wychował. Trudno, weźmie to na siebie. Rozumiała też jego potrzebę spotykania się z kolegami. Nawet to, że czasem wieczorem wracał podpity. Zdarzało się to coraz częściej. Tłumaczyła sobie to tym, że to normalne. A ponieważ wypił alkohol, to rozumiała, że hamulce mu puszczały i nie odnosił się do niej z szacunkiem.

Toksyczny związek i jego początki, a może to już dawno się zaczęło?

Przypominała sobie toksyczny związek swoich rodziców i jego. Myślała, że to tylko chwilowe, przecież się kochają. Z drugiej strony zaczynała się już denerwować, że zostaje z tym wszystkim osamotniona. A przecież tak bardzo była szczęśliwa. Tak bardzo go kochała.

Była przekonana, że to dobry człowiek i czuła, że może go zmienić na lepsze. Bardzo tego pragnęła. Nie zauważyła jednak, że on nigdy jej nie powiedział słów "kocham Cię"...

Cały czas żyła przekonaniem, że on ją jednak kocha. To dlaczego wychodzi tak często z kolegami? Dlaczego nie pomaga jej w domu? Co się stało temu człowiekowi? Takie i inne myśli kłębiły się w jej sercu. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę.

Przyszły pierwsze wieczory lęku o ten związek. Zaczęła się zastanawiać co się takiego stało i kiedy. Przypomniała sobie, że Zdzisław zaraz po współżyciu, stał się trochę bardziej oschły podczas tańca. A ona byłą tak bardzo zapatrzona w niego, że nie widziała drobnych sygnałów i tego, w jaki sposób jego wzrok biegał. Patrzył na inne kobiety. Czyżby nie zauważyła zmian w jego nastawieniu? A może już wcześniej tak było?

Miarka się przebrała - toksyczny związek pełną gębą.

Monika już nie wytrzymała. To była niedziela o 3 nad ranem. Z soboty na niedzielę Zdzisław jak zwykle wyszedł do kolegów. Monika czekała na niego i patrzyła przez okno. Świat jej wirował, nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wszystko poświęciła dla Zdzisława.

Poświęciła swoje życie koleżeńskie, przestała się spotykać z najbliższymi przyjaciółmi, którzy wciąż na nią czekają. Znając jej sytuację próbowali jej wyperswadować co się dzieje. Niestety Monika nie chciała im wierzyć. Nie ma do kogo udać się po poradę a do przyjaciół nie napisze, bo wstyd jej za to, że ich zostawiła.

Nie ma życia nawet dla siebie, bo przecież obowiązki domowe. One zaczęły ją przerastać już od czasu, gdy się wprowadzili do wspólnego mieszkania.

Jedyne co mogła robić, to na co pozwalał jej Zdzisław. Mogła umawiać się na spotkania tylko z nim i tylko wtedy, kiedy on chciał. Większości znajomych Zdzisława nie znała. On zresztą jej rodziną przestał się interesować od momentu, gdy zaczęli współżycie. W zasadzie, to interesował się od święta a po tym wydarzeniu wcale.

Dlaczego tak trudno zakończyć toksyczny związek...

Tej nocy w niedzielę o 3 nad ranem Monika zrozumiała, że nie miała swojego życia z nim. Zaczęła sobie przypominać, jak bardzo nią manipulował, kiedy oznajmiała mu, że chce wyjść. Nagle ocknęła się i zobaczyła, że tak naprawdę jest sama ze swoim poczuciem winy. Sama do tego stopnia, że teraz poza tym draniem nikogo nie ma. Tak czuła.

W związku z tą sytuacją poczuła przypływ tak ogromnej złości, żalu i rozpaczy, że postawiła wszystko na jedną kartę. Miała jeszcze nadzieję...

Niebezpieczeństwo - toksyczna bomba wybucha

Jak zwykle rozległ się stukot, furkot w drzwiach i Monice serce zamarło. Potrzebowała chwilę, żeby dojść do siebie. Przekręcanie kluczyka w drzwiach, który zdawał się nie trafiać do celu wyrwało dziewczynę z przemyśleń. Zerwała się na równe nogi i popędziła do ciemnego przedpokoju stając na jego drugim końcu tak, żeby widziała, jak on wchodzi.

Drzwi się otworzyły, światło się zapaliło a Zdzisław zataczając się wszedł do domu. Nawet na nią nie spojrzał. Monice krew wezbrała. Podbiegła do niego i uderzyła go w twarz. Chłopak się zatoczył. Po chwili doszedł do siebie i tak się zdenerwował, że ją uderzył nie patrząc. Straciła przytomność....

Ofiara losu - toksyczny człowiek

Następnego dnia rano Monika budzi się na podłodze a Zdzisław jeszcze śpi na łóżku. Mieszkanie wygląda jakby przeszła w nim trąba powietrzna. Boli ją strasznie głowa. Spojrzała w lustro i zobaczyła, że ma ranę na czole. Musiała się w coś uderzyć. Rozpłakała się.

Budzi się Zdzisław. Patrzy po mieszkaniu i zawołał do Moniki co się stało, że jest taki bałagan. Nic nie pamięta. Ponieważ Monika nic nie odpowiadała, zaczął jej szukać. Znalazł ją zapłakaną w łazience siedzącą pod muszlą klozetową. Przerażony pyta co się stało.

Monika: Nic nie pamiętasz?
Zdzisław: Nie... Kto Ci to zrobił?
Monika: Ty mi to zrobiłeś w nocy. Wróciłeś pijany z imprezy...
Zdzisław: Ja?
Monika: (milczy)

Zdzisław klęka przy niej i zaczyna przepraszać. Mówi, że nic nie pamięta, że to się zmieni, że on tak nie chce jej krzywdzić. Monika milcząc patrzy tylko w ścianę. Zdzisław cały czas przeprasza, błaga o wybaczenie. Wspomina swoją przeszłość i powołuje się na to, dlaczego taki jest. Wtem Monika wypaliła:

"Chodźmy na terapię"

Zdzisław obiecuje, że się poprawi, ale nie chce iść na terapię. Twierdzi, że nikt nie będzie grzebał w jego głowie. Monika zdecydowała się pójść sama. Jednak jak twierdzi, kocha tego człowieka. Chce odejść, ale boi się Zdzisława. Nie wie co ze sobą zrobić. On przecież jej grozi, że zrobi sobie krzywdę.

Myślała, że to już koniec...

Nowe życie

Pod nieobecność Zdzisława a za sprawą terapii, Monika postanowiła się wynieść. Zmieniła lokal, sprawy formalne załatwiła z właścicielem, który ją rozumiał. Z pomocą przyjaciół w kilka godzin przeniosła się do innego osiedla w inne mieszkanie. Poinformowała o tym tylko najbliższe i najbardziej zaufane osoby.

Przyjaciele się ucieszyli, że Monika do nich wraca. Łzy wzruszenia Moniki nie miały końca. Chciała im wynagrodzić ten cały czas, kiedy się z nimi nie spotykała.

Gdy Zdzisław wrócił z pracy, dom zastał pusty. A przynajmniej nie było w nim Moniki. Natychmiast zaczął wypisywać jej sms, że ją kocha, żeby wróciła, że to się nie powtórzy. Monika wiedziała, że to jest stały schemat. Dzięki terapii miała już siłę się od tego odciąć. Do czasu...

Zaczęły się groźby, że coś sobie zrobi. Czasami ją straszył, że ją znajdzie.

Terapia i jej efekty

Monika starała się wytrwać w tym. Poblokowała Zdzisława wszędzie gdzie się dało. Dzięki Bogu jej przyjaciele byli z nią. Nie zostawili jej w potrzebie. Zrozumiała też, że nie może mieć wpływu na drugiego człowieka. Zrozumiała też siebie...

Wie przecież, że jeśli odnajdzie siebie jako kobietę, że jeśli nie pozwoli sobie zniszczyć swoich granic. Będzie miała wpływ. Będzie miała wpływ na drugiego człowieka nie kontrolując i wierząc, że się zmieni. Nauczy się wpływu inspirując do dojrzałości i wierząc w mężczyznę.

Zdzisław jak się okazało doskonale dał sobie radę... Po roku zniszczył życie kolejnym dwóm kobietom...

Zostaw tutaj komentarz, jeśli artykuł do Ciebie przemówił 🙂

A poniżej lista artykułów podlinkowanych we wpisie Toksyczny Związek:

Artykuły uzupełniające

Dojrzałość - skąd wypływa?

Dojrzałość... Czym jest dojrzałość i czego od nas oczekuje? Czy to branie odpowiedzialności za innych ludzi i wszystko wokół nas? Na czym ono w ogóle polega i jak się jej nauczyć? Czy aby przypadkiem nie popadamy w imitację dojrzałości?

Dojrzałość to umiejętność życia

Czasem zastanawiam się, kto jest bardziej dojrzały: dziecko czy dorosły? Jak moglibyśmy określić dojrzałego człowieka?

Myślę, że pełno jest poradników w tej materii. Nawet mówią nam co robić i czego nie robić, aby być postrzeganym jako dojrzała osoba, dojrzała kobieta, dojrzały mężczyzna. Jakby tego było mało, sami szukamy takich poradników, zwłaszcza kobiety. Wielu z nas szuka konkretnych wskazówek na temat - czym jest dojrzałość?

Jeden mężczyzna szukać będzie filmów i książek o tym, jak być bardziej męskim człowiekiem, kobieta będzie radzić się matki czy bardziej doświadczonej koleżanki, nierzadko skorzysta z porad psychologicznych. Co się takiego stało, że nagle budzimy się w nowym wymiarze naszego świata i dochodzimy do wniosku, że Bóg nas opuścił... ?

Tam gdzie dojrzałość nie istnieje

Mojemu bratu ukradli całą wypłatę. Siostrze szwagra mąż zmarł, więc popadła w rozpacz. Mama zachorowała na nowotwór a ojciec popadł w alkoholizm. Ktoś nie potrafi wyzwolić się z nałogu oglądania pornografii i masturbacji, chociaż doskonale wie, że to wpływa destrukcyjnie na jego relacje z żoną. Mąż koleżanki pozwala sobie na to, by ją zamykać w klatce a ona jeszcze czuje się winna wyjścia na 2h raz w miesiącu, żeby spędzić czas z daleka od awantur domowych.

Dlaczego o tym piszę? Jak to się ma do dojrzałości, dojrzałości męskiej, kobiecej?

Wielu z nas nie miało łatwego dzieciństwa. Ojciec faworyzował młodszego brata, a matka wiecznie tylko krytykowała i wymagała od starszego, bo będą z niego "ludzie". Nawet już w wieku dorosłym nie można się wyzwolić spod jarzma wulgarnych i osaczających słów swojej matki lub żony. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg?!

Dorastając zabieramy ze sobą historię naszego życia. Historię pijącego ojca, matki schizofreniczki. A ojciec spełnił swoje zadanie w domu? Czy matka kochała tak bardzo, że nie musiałem się czuć niedoceniony, osamotniona czy zmuszona do życia w dorosłości już w wieku lat 10, ponieważ ciężka sytuacja rodzinna tak przygniotła samotną matkę, że już nie dawała rady. Po czym dawała mi odczuć, że z jakiegoś powodu muszę jeść tylko chleb z masłem.

Jest ktoś na tym świecie, kto by mi pokazał jak się w tym wszystkim odnaleźć?!

Ojciec, który Cię zostawił, a właściwie Twoją matkę, bo nagle zachciało mu się młodej...
Matka, która zbyt młodo poszła do łóżka i teraz ma Ciebie dość, bo zapragnęła odzyskać swoje dzieciństwo...
A może starszy brat, który wolał się zabawiać po marihuanie?

Jak być dojrzałym człowiekiem, kiedy masz w sobie pokłady frustracji, nieszczęścia, osamotnienia, złości...

Dojrzałość - co to w ogóle jest?! Jak to osiągnąć w takim paskudnym życiu?!

Nie ma skutecznego poradnika o dojrzałości na tym świecie. Tak sądzę. Bo gdy przychodzą do mnie osoby na terapię, wszystko się rozbija właśnie o dojrzałość. O te 3 dojrzałości, które wyróżniam, dojrzałość do życia w społeczeństwie, dojrzałość męską i dojrzałość kobiecą.

Jedynie bycie dojrzałym w tych trzech sferach pomoże nam poradzić sobie z przeszłością i stać się bardziej szczęśliwym na dalszych etapach naszego życia. Można to zrobić w stosunkowo prosty sposób, ale jednocześnie bardzo tajemniczy, być może nawet bolesny.

Co pozwala nam osiągać dojrzałość?

Posłuchaj mnie uważnie: zarówno ja, jak też i ty, mamy coś, czego żadne stworzenie nam nie jest w stanie odebrać. Sami to robimy. Pozbywamy się tego, co wyróżnia nas - ludzi. Tym czymś jest nasz rozum i wolna wola. Już nawet starożytni grecy zauważyli, że mamy coś, co pozwala nam rządzić nad ciałem swoim, światem i zwierzętami.

To właśnie dzięki rozumowi jesteśmy w stanie zdobyć się na odwagę poznawać nową dziewczynę. Dzięki naszej wolnej woli jesteśmy w stanie oprzeć się wpływom dilerów narkotykowych. Za pomocą rozumu jesteśmy w stanie sobie wytłumaczyć, jak się czujemy w danej chwili i przewidzieć skutki naszego działania.

Włącz rozum

Jak już go włączysz, zejdź do swojego serca. Tam jest klucz do dojrzałości kobiecej. Tam jest klucz do dojrzałości męskiej.

Te wszystkie bajki o niezwyciężonej miłości i heroicznych walkach kobiet nie są wyssane z palca! A my żyjemy jak te zwierzęta miotane swoimi emocjami. Żyjemy popychani i otumaniani przez ludzi wokół nas, bo mówią nam co jest lepsze dla nas samych!

Czym więc jest dojrzałość?

Dojrzałością mogę nazwać kontakt ze swoim wewnętrznym człowiekiem.

Tylko tyle i aż tyle.

Nie każdy chce zejść do piwnic naszego serca, gdzie jest pełno szczurów, pajęczyn, mysich odchodów. Boimy się tam schodzić wiedząc, że żona wiecznie robi tam bałagan i na samą myśl już nas krew zalewa. Lepiej zostać na swoim piętrze, zamknąć piwniczne zakamarki na klucz i tam nie zaglądać.

Bo tak jest łatwiej...

Jednak przecież wiemy, że właśnie z tej piwnicy dochodzą odgłosy mysiego skrobania w ścianę. A my, ponieważ tam nie zaglądamy od lat, nawet nie wiemy skąd ten dźwięk dobiega. Chociaż przez lata czułem się spokojnie, to dzisiaj gdy mnie ktoś odwiedził, nagle słyszę stukot skądś. I ta osoba zaczyna nam grać na nerwy.

Ale dlaczego?

Bo zdradziliśmy siebie. Nikt nam nie powiedział, że w pewnym momencie naszego życia, nie muszę polegać na swoich zagubionych rodzicach!

Bo ani matka, ani ojciec nie byli w stanie mi powiedzieć:

Słuchaj synku, córko. Ja i Twoja matka popełniliśmy błędy, wiele błędów. Ale dzisiaj masz 16 lat. Już nie musisz polegać na nas. Masz swój rozum i dbaj o to, byś miał/miała kontakt ze sobą. Bo To Ciebie uchroni przed załamaniem w przyszłości! Pamiętaj, to nie jest wina Boga, że masz w życiu ciężko. Od Ciebie zależy, jak będziesz postrzegać świat, jakich dokonasz wyborów. Możesz polegać na tym co Ci zostawiliśmy, ale możesz też wziąć sprawy w swoje ręce. To się nazywa dojrzałość kochane dziecko.

Tylko będąc w zgodzie z sobą samym i znając swoje serce, dojrzewam do życia na tyle, by nie umrzeć.

Tutaj możesz zostawić komentarz. Zrób to, jeśli ten artykuł Ciebie poruszył!

Gra wstępna - o co chodzi?

Seks - to nieodłączna część trwałego i bliskiego związku, który pieczętuje relacje w małżeństwie. Nieodłącznym elementem satysfakcji seksualnej jest gra wstępna, której nie wolno pomijać pod żadnym pozorem. Jednak obserwacje moje pokazują, że spora część małżeństw, a w zasadzie mężczyźn, nic sobie z tego nie robi.

A szkoda...

Gra wstępna

Element współżycia partnerów w małżeństwie, który daje satysfakcję nie tylko kobiecie podczas stosunku. Również mężczyzna odniesie z tego ogromną korzyść. Niestety mężczyźni odczuwają to trochę słabiej. Natomiast każdy, kto chociaż trochę interesuje się tematem, zauważy, że gra wstępna daje więcej frajdy ze współżycia, niż to na pierwszy rzut oka może się wydawać.

Gra wstępna jest również kluczowym elementem poprawy jakości samego współżycia. Poprawia jakość relacji między partnerami i buduje więź intymną. Sądzę nawet, że jest to najważniejszy element budowania relacji intymnej między małżonkami. Pomijać grę wstępną to tak samo, jakby pominąć wszelkiego rodzaju przygotowania do egzaminów, prezentacji publicznych, biegów sportowych, lekkoatletyki, meczów piłkarskich i wiele więcej dyscyplin.

Gra wstępna jest też lekarstwem na współżycie, kiedy powstają niedopasowania. Jest też jednym z elementów pragnień kobiet.

Gra wstępna - czy warto?

Zadaję to pytanie retorycznie prawdę mówiąc. Dlatego nie będę wprost odpowiadał na to zagadnienie ale....

Przeczytaj artykuł o błędach w relacji między małżonkami. To z nich wynika brak ochoty na współżycie. W poniższym akapicie wyjaśnię, dlaczego gra wstępna moim zdaniem ma ogromny wpływ na relacje i co jest powodem braku ochoty na współżycie.

Trzeba też pamiętać, że gra wstępna jest inna dla każdego z partnerów. Nie od dzisiaj wiadomo, że jesteśmy od siebie różni i potrzebujemy innych bodźców.

Jak powinna wyglądać zdrowa relacja intymna?

Szczegółowo opisuję to zagadnienie w artykule związanym z rozmowami o seksie. Natomiast chcę przytoczyć samo centrum takiej relacji.

Generalnie współżycie i relacja z partnerem wzajemnie się uzupełniają. Ponieważ jak już wiemy, mężczyzna najczęściej i najchętniej oddaje się kobiecie podczas seksu, tak kobieta mężczyźnie w relacji w komunikacji. I tutaj zaczynają się schody.

Jeżeli mamy dojrzałego mężczyznę za partnera, to taki facet wie, że kobieta potrzebuje więcej bodźców, by chciała uprawiać seks. Mark Gungor w swojej książce "Traktuj go jak cenny skarb" zaznaczył, że kobiety często nie chcą seksu, zanim jego nie doznają. Wniosek z tego można wyciągnąć bardzo prosty - "gra wstępna".

Gra wstępna - a raczej jej brak

Jeśli jednak mamy dwa typy mężczyzn, o których można przeczytać w artykule 3 męskie typy, czyli pantoflarza, który boi się kobiety, oraz obłudnika, o którym również opisuję w temacie żony poddanej bardziej szczegółowo, o grze wstępnej możemy zapomnieć z dwóch powodów.

Damski bokser nie będzie dbał o kobietę. Woli zgwałcić.

Gwałt w zasadzie bywa na różne sposoby. Są jego lekkie wersje i ciężkie. O ciężkich nie muszę wspominać, bo każdy wie o co chodzi, ale sprawdźmy, na czym polega gwałt na żonie. W sumie nawet na partnerce.

Gwałt na żonie bywa różnie rozumiany, ale generalnie chodzi o manipulację kobietą w taki sposób, by czując się winną oddała swoje ciało mężczyźnie. Mężczyzna taki wcale nie będzie dbał o jej dobro. To raczej są rzadkie przypadki, kiedy zamienia seks we wzniosłą atmosferę i kobieta zmienia zdanie. To częściej dzieje się pod wpływem gry wstępnej, ale nie byle jakiej.

Takie sytuacje mają często miejsce w codziennym życiu i obowiązkach, które przeszkadzają w budowaniu zdrowej relacji. Gdzieś ta komunikacja z partnerem się zaciera i powstają kłótnie. Osobiście jednak wiem i mam znajomych we własnym gronie, gdzie chemię w związku można utrzymać wiele lat i to wówczas, gdy są dzieci!

Taki mąż lub partner będzie wypominał partnerce, że nie ma seksu. Będzie drążył temat i obwiniał kobietę, że ona na przykład tego nie chce sugerując jednocześnie, że jest z nią coś nie tak. Takie zachowanie można zdecydowanie nazwać gwałtem na psychice i de facto nie sprzyja poprawie relacji seksualnej, jak też codziennej. Z kolei pantoflarz, nie będzie potrafił ocenić sytuacji. Zabraknie mu odwagi i pomysłowości.

Pantoflarz z kolei nie będzie potrafił zaspokoić kobiety.

Bynajmniej nie wynika to z jego złej woli, ale braku umiejętności komunikacji z kobietami, oraz lękiem przed odrzuceniem. Zapewne znacie sytuacje mężczyzn ciągle pytających was o zdanie, kiedy mogli coś zrobić sami i szło by im to bardzo dobrze. To mnie też wkurza.

Jak powinna wyglądać gra wstępna?

Chociaż część mężczyzn a  ostatnimi czasy nawet kobiet zdaje się zapominać o tym, by o siebie dbać. Jest to nieodzowny element gry wstępnej. Bowiem jakim sposobem nie używając kosmetyków w odpowiedni sposób, możemy sprawić, że druga osoba zechce na nas spojrzeć łakomym kąskiem? Każdy powinien o siebie dbać, zarówno dżentelmen, jak też i dama.

Zmień myślenie

Wiemy przecież, że aby zaszła zmiana w naszym życiu powinniśmy zmienić sposób patrzenia na świat, na pewne sprawy i odważyć się żyć nowymi przekonaniami. W przypadku wielu mężczyzn, bo najczęściej to "nas" dotyczy, istnieje potrzeba zwrócenia uwagi na partnerkę. Chodzi mi bowiem o zrezygnowanie ze swojej przyjemności (de facto skutek jest odwrotny) na rzecz sprawiania przyjemności kobiecie.

Siłą rzeczy w takiej sytuacji przyjemność wraca do nas ze zdwojoną siłą, bowiem kobieta nam się odwdzięcza, nawet nieświadomie.

Znajdź odpowiedniego faceta

Znalezienie faceta na poziomie jest kluczowym elementem budowania odpowiedniej relacji. Nie chodzi o znalezienie byle kogo, kto zwróci na nas uwagę i będzie się domagał seksu, miłości i czegokolwiek. To musi być człowiek, który rzeczywiście interesuje się potrzebami bliskich sobie osób.

Tego też uczę podczas swoich konsultacji i widzę, że jednak kobiety stają się odważniejsze, inspirujace, pewniejsze siebie, bardziej atrakcyjne i piękne.

Teraz możemy przejść do tego, jak to powinno wyglądać

A mianowicie, gra wstępna nie polega jedynie na kilkuminutowej inspiracji kobiety. Nie polega na stwierdzeniu do swojej żony "kochanie, a może tak szybki numerek?" - oczywiście, że odpowie "nie"!

Jak to Mark Gungor oznajmia, kobiety często nie chcą seksu, zanim tego nie doznają!

I to jest kluczowe w całej grze wstępnej. Dlatego grę wstępną, powinno się budować już od samego rana, a najlepiej codziennie!

Wiem, zaraz usłyszę głosy, że to jest niewykonalne, bo obowiązki, bo praca, bo dzieci, bo rodzice, bo... Zawsze jest jakaś wymówka prawda? Nie chcę powiedzieć, że nie macie racji. Owszem - macie rację! Powiem więcej: taki styl życia z ukochaną osobą często kończy się.. na ślubie.

Ba, pójdę o krok dalej, taki stan życia z ukochaną osobą często pozostaje jedynie w sferach marzeń i filmach romantycznych.

Nie jest powiedziane, że się nie da

Wiesz, jak byłeś, lub byłaś młodsza, zapewne z wypiekami na twarzy siedziałeś na czacie na interii wchodząc do erotycznych pokojów. Czasami na czacie pojawiła się osoba, sugerująca kontakty seksualne, a nawet zwykła znajomość przeradzała się w zakochanie.

Co do młodszego pokolenia, jest ono teraz odważniejsze i te tematy bywają już odkryte, ale o grze wstępnej się zapomina. W zasadzie to nawet nie trzeba o niej pamiętać, bowiem flirt na czacie facebookowym, czy innych mediach społecznościowych lał się strumieniami.

Wbrew pozorom, obowiązki szkolne, nauka, obowiązki związane z dodatkowymi zajęciami nie przeszkadzały nam w tym, żeby wysłać fikuśną emotkę, lub też jakiś sprośny żart, albo kawałek wyobrażenia w postaci wiersza do dziewczyny. A co się stało z nami dorosłymi? Gdzieś ten zapał zniknął.

Przykłady?

A gdyby podczas sprzątania ubrać się trochę inaczej, bardziej wyzywająco dla swojego mężczyzny, już zaczyna to budzić pewien element gry wstępnej. Mężczyźni mogą pokusić się o odrobinę nonszalancji kupując butelkę wina i przynosząc kieliszki.

Rano będąc jeszcze w pracy, można pomyśleć o ciekawym smsie do żony, męża. Po powrocie z niej poudawać atrakcyjną i uwodzącą damę. Możliwości jest mnóstwo, ale tak jak wspomniałem, warto zmienić myślenie i nastawienie do życie na bardziej optymistyczne.

Podsumowując jednym zdaniem, gra wstępna powinna trwać w każdej sekundzie naszego życia!

Tak, wiem, że wymaga to niesamowitej pracy nad życiem swoim. Jednak zdecydowanie warto!

Zostaw komentarz, co o tym sądzisz, klikając w link 🙂

Rozmowy o seksie a otwarte serce

Rozmowy o seksie a otwarte serce - można to ze sobą połączyć. Często kobiety pytają, co zrobić, żeby jej mąż się otworzył przed nią. Chciałyby poznać jego problemy. Jest to zrozumiałe, ponieważ kobiety chcą poczuć się ważne w życiu mężczyzny o czym pisałam też w artykule jak zdobyć kobiece serce.

Rozmowy o seksie a otwarte serce

Artykuł będziemy rozważać na podstawie wiedzy Mark'a Gungor'a z jego wystąpień "Przez śmiech do lepszego małżeństwa". Amerykański pastor zwraca uwagę na to, kiedy mężczyźni się otwierają przed kobietami i kiedy kobiety otwierają się przed mężczyznami.

Jest to ważne z punktu widzenia porozumienia i jednoczenia się małżeństw. Kobiety często oczekują otwarcia się mężczyzny na nią, kiedy zwykle nie mają ochoty opowiadać o swoich problemach. Zaś mężczyźni niekoniecznie mają na to ochotę, ale jest na to sposób, o którym wspomina właśnie Mark. O otwarciu się mężczyzny na kobietę piszę w artykule o kryzysie w związku.

Rozmowy o seksie - dojrzałość do związku

Zwracam uwagę od razu, że aby komunikacja w związku była szczera i otwarta, musi być element dojrzałości. Nie może być mowy o błędach w komunikacji i w relacjach intymnych prowadzących do braku ochoty na współżycie.

Komunikacja w związku jest najważniejszym elementem dojrzałego związku. Nie może być miejsca na kwestia domagania się domyślania od partnera tego, co chcemy, potrzebujemy.

Wszelkie kryzysy męskości i kobiecości również nie powinny nas dotyczyć. Ja wiem, że to o czym piszę jest zbliżone do ideału, ale od tego jestem, by pokazywać drogę do takiego stanu.

Żona musi być osobą wspierającą dla męża, co wyjaśniam poniekąd w artykule "żona prezesa". Z kolei mężczyzna musi znać swoją rolę względem kobiety, żeby ona czuła się na swoim miejscu i również ją wspierać w obowiązkach domowych. W końcu dom, jest też wspólnie zamieszkującym miejscem.

Na etapie dojrzałego związku zachodzi pewna prawidłowość, o której wspomina Mark Gungor, że ludzie się na siebie wzajemnie otwierają i nie ma tragicznych konsekwencji opisanego poniżej układu małżeńskiego.

Kiedy kobieta, a kiedy mężczyzna otwierają swoje serca na drugą osobę w pełni?

Mark Gungor opisuje małżeński układ, w jakich sytuacjach małżeństwo żyje ze sobą zgodnie i jest pełne miłości. Nie chcę powiedzieć, że tylko w opisywany teraz sposób ludzie się na siebie otwierają, ale ten układ jest jak najbardziej w porządku. Uważam, ze w dojrzałych związkach tak to powinno funkcjonować.

Posłuchajcie:

Aby doszło do zbliżenia seksualnego kobiety z mężczyzną potrzeba znać pewne reguły życia i funkcjonowania obu płci. Znamy żarty związane z tym, że mężczyźni myślą tylko jednym, że kobiety potrzebują skóry, fury i komóry, prawda? Nic bardziej mylnego.

Po części jest to prawda i wynika z potrzeb człowieka w określonej płci.

Aby układ ten funkcjonował trzeba pamiętać, że faktycznie motorem napędowym mężczyzn do okazywania czułości kobiecie jest potrzeba seksualna. Zaś motorem napędowym okazywania czułości mężczyźnie przez kobietę jest potrzeba bycia ważną i doświadczania miłości, uczuć, opieki i zainteresowania.

Znacie pewne sytuacje, w których mąż pyta żonkę "kochanie, a może by tak dzisiaj numerek?". Tak się zastanawiam, co kobieta ma sobie pomyśleć wtedy, kiedy ani nie jest napalona, ani jej w głowie seks, bo przecież zajmuje się praniem, sprzątaniem, gotowaniem, pracą ogólnie pojętą?

Przyznam się szczerze, że sam popełniam te błędy hi hi.

Wracając, chodzi o to, że aby kobieta "chciała" trzeba budować napięcie już od rana. Najlepiej stale to napięcie utrzymywać. Mężczyźni lubią flirtować, ale z jakiegoś powodu z własną żoną przestają uskuteczniać takie praktyki. Kobiety przestają uwodzić i koło się zamyka.

Budowanie seksualnej atmosfery daleko przed planowaniem współżycia daje tak dużo, ze kobieta czując się kochana, chętnie się w tej materii otworzy na mężczyznę.

Zaś mężczyzna otwiera się najczęściej poprzez seks. Kiedy kobieta otwiera swoje serce poprzez miłość i oddaje mężczyźnie w "naturze", tak mężczyzna oddaje kobiecie swoje serce w "psychice". Psychika jest tym czymś, o co pragną zawalczyć kobiety, żeby poznać swojego mena. Zwracał na to uwagę Mark gungor.

W małżeństwie są ku temu idealne warunki. To tutaj możemy zacząć rozmowy o seksie i o tym co nam się podoba. To podczas tych rozmów możemy bliżej siebie poznawać i wdrażać nowe elementy wspólnego życia.

Co po za tym?

Znając ten układ, spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego tak się dzieje.

Dostaję często pytania od kobiet, w jaki sposób otworzyć swojego męża, aby chciał zwierzać się ze swoich problemów, ale żeby nie trzeba go było zmuszać do tego. Naturalnym elementem małżeństwa jest współżycie seksualne i jesteśmy tak zbudowani, ukształtowani, że warto to wykorzystać.

Nie trzeba walczyć z naturą, tylko dlatego, że mamy błędne przekonania co do prawidłowości życia w małżeństwie, bo na przykład Świadkowie Jehowy czegoś zabraniają, albo ksiądz na ambonie nie wczytał się dokładnie w sferę miłości.

kontynuując rozmowy o seksie chciałbym zobrazować jak to w ogóle działa. Jeżeli mamy dojrzałe osobowości i pojawia się pewien niedosyt w tym, że nagle mężczyzna stał się bardziej zamknięty, to warto zastanowić się nad tym, aby zapewnić mu miłość w łóżku. Tak po prostu.

Zaś mężczyzna chcąc uzyskać od kobiety spełnienie swoich pragnień, powinien najpierw zadbać o jej potrzeby bycia kochaną, adorowaną i komplementowaną. Nie warto zapominać o flircie z tym związanym.

Rozumiemy?

Rozmowy o seksie - kiedy jeszcze się otwieramy na drugą osobę?

Mężczyźni potrzebują spokoju, ciepła i wrażliwości. Kobiety pragną stanowczości, zaradności i zainteresowania jej życiem. Czyż nie jest to wspaniały układ, który dopełnia nasze małżeństwa?

Myślę, że znajomość tych zasad i dbanie o nie, spowoduje wzrost jakości życia i współżycia małżeństw. Warunkiem jest dojrząłe podejście do drugiej osoby a jej potrzeby powinny być ponad potrzebami moimi. Oczywiście są pewne granica w miłości. Nie możemy pozwolić sobie na bycie ofiarą w małżeństwie.

Nie bez znaczenia jest też umiejętność dbania o kobietę w czasie współżycia. Kobieta bardzo to pamięta. Jest to też jeden z tych powodów, dla którego ona ma częściej ochotę. Jeśli seks wygląda tak, że on chce i to wszystko, nie ma szans na poprawienie relacji w tej materii. Mężczyzna sam sobie strzela w stopę.

PS: Bardzo mi pomożesz zostawiając na facebooku! (kliknij)